Torii
Dni mijały niemiłosiernie szybko, dokładnie za tydzień ma odbyć się koronacja księcia Sam'a a za 4 dni nasz egzamin. Obserwuję kątem oka dziewczynę obok. Czyści miecz podgwizdując pod nosem. Polubiła mnie ale czy na tyle aby mi zaufać? Z myśli wyrywa mnie przeciągły głośny ryk syren. Zrywamy się z miejsc i biegniemy w stronę głównej bramy
-W niedalekiej od nas części lasu dostrzeżono garnasany, szykujcie się, to będzie wasz ostateczny test przed egzaminem. Mam nadzieję że mnie nie zawiedziecie. Do roboty! Nie możemy pozwolić im tu wejść! - krzyczy a my biegniemy w stronę magazynów. Garnasany - istoty które poznałam kilka dni po przybyciu tutaj, nie sądziłam że może coś takiego istnieć. Wyglądem przypominają goblina połączonego z wróżką. Są zielone mają szpiczaste nosy wraz z uszami a do tego posiadają skrzydła i są strasznie złośliwe. W dniu mojego spotkania ich wleciały na teren placówki i zniszczyły jeden z budynków. Nigdy nie są same, jeśli widzisz jednego gdzieś niedaleko jest całe ich stado. Łapie za kuszę z siatką i znikam z magazynu. Wychodzimy szybkim marszem za bramę. Wszyscy wiedzą co mają robić. Po 10 minutach dostrzegam białe skrzydła, szybko zatrzymuje innych aby nas nie zauważył. Rozchodzimy się, ja wraz z dwoma innymi osobami wchodzimy na drzewa i szykujemy kusze, inny ściąga na siebie uwagę a następni pilnują aby garnasany pojawiły się w jednej kupię abyśmy my mogli je złapać. Po upływie kilku chwil pojawia się całe stado, odczekujemy jeszcze chwilę gdyby miało się pojawić ich więcej a następnie strzelamy. I to wcale nie tak że coś im się stanie, po prostu zostały złapane w siatkę a inna grupa wypuści je w głębi lasu jak najdalej od naszego terenu. Zeskakuje z drzewa i podchodzę do Ayse
-Niezły strzał - kiwa głową a ja unoszę brwi
-Nie trudno wcelować w ziemię - mówię a ona szturcha mnie w bok i wraca. Idę za nią oglądając się ostatni raz na te stwory. Jednemu z nich błyskają oczy na niebiesko a mnie przechodzą ciarki. Szybko się odwracam doganiając dziewczynę
Wieczorem cała nasza grupa zbiera się na dziedzińcu. Po 10 minutach wiadomo już że trener się spóźni więc siadamy na ziemi
-Dadzą nam przez ostatnie dni niezły wycisk, w końcu za chwilę będziemy mieli egzamin - zaczyna jeden z chłopaków
-Przynajmniej dzięki temu będziesz miał jakieś szanse na zdanie - kolejny wzrusza ramionami a ja obserwuję ich wsłuchując się w rozmowy
-Hej Tori, jesteś z Lubiany prawda? - odwracam wzrok na blondynkę która siedzi koło Ayse. Kiwam głową na co uśmiecha się i kontynuuje - powiedz, czy przyszły władca jest przystojny? - pyta a ja marszczę brwi. Czy Sam jest przystojny? Nigdy o tym nie myślałam. W końcu wzruszam ramionami i po chwili namysłu dodaje
-Sama musisz ocenić, tak jak moja siostra stwierdziła, nie mam gustu do facetów - kiwa głową na moje słowa i zajmuje się rozmową z dziewczyną obok. Wszystkie rozmowy cichną kiedy w polu widzenia pojawia się trener. Stajemy na równe nogi w rzędzie a kiedy podchodzi kiwa głową i każe nam przebiec kółka, za które bez zbędnego gadania zabieramy się
-Dokładnie za dwa dni odbędzie się egzamin. Jutro rano wyruszymy do Libuny - pod koniec treningu informuje nas jeden ze strażników i odchodzi. Robimy to samo a po chwili jestem w pokoiku
-Wiesz, trochę się stresuje - słyszę a kiedy się odwracam dostrzegam niepewny wzrok nastolatki. Siadam na łóżku naprzeciwko niej i wzdycham
-Czym? Jesteś jedną z lepszych łowczyń, twój ojciec cię tu wysłał więc nie będziesz miała problemu z przejściem, mój pewnie w życiu się nie zgodzi abym była łowczynią - mówię próbując ją pocieszyć jednak wszyscy wiedzą że jestem w tym słaba