10

14 0 0
                                    

Torii

Następnego dnia już od samego rana widać było znacznie więcej ludzi niż zazwyczaj. Wychodząc z zamku kątem oka widziałam ludzi ćwiczących w ogrodach

-Nie wiedziałam że przybędą inni rekruci - Tracy mruczy podczas drogi a ja zerkam na nią podnosząc brwi

-Ty? Ta do której plotki trafiają jako pierwszej? - parskam a ona szturcha mnie w żebra. Oddaje jej i zaczynam biegnąć w stronę budynku szkoły, nie jest to łatwe zważywszy na torbę która ześlizguje mi się co chwilę z ramienia i suknie która plącze mi się pod nogami. Przy końcu drzew powoli zwalniam i idę spokojnym krokiem. Tracy mnie dogania czerwona jak pomidor na co zaczynam się śmiać a ona oburzona poprawia potargane włosy i sukienkę

-Nie śmiej się! Sport to nie moja działka - szturcha mnie w ramie a ja szczerze w jej stronę zęby

-Przecież nic nie mówię - siostra kręci tylko głową i wymija mnie wchodząc jako pierwsza do środka. Niechętnie robię to za nią i po kilku minutach bezustannego wspinania się jestem w ogromnej sali

-Widzę że wszyscy już są - mężczyzna zerka w naszą stronę spod okularów a ja nic sobie z tego nie robiąc siadam na wolnym miejscu. Dyskretnie rozglądam się po osobach z klasy. Wśród nich dostrzegam Bafox'a ze świtą, obok nich natomiast siedzi znudzony książę Samuel. Podnoszę jedną brew. Dawno nie było go na lekcjach

-No dobrze. Pierw omówimy teorie a kiedy się ściemni pójdziemy na dwór aby zrobić praktykę - astrologia. Jedyny przedmiot który naprawdę mnie interesuje a wykładowca prowadzący lekcje jest dość oporny na uroki elfów i dzieciaków z "tych wyrzszych sfer"

Późnym wieczorem wracamy do zamku co rusz potykając się o coś. W dzień trudno się nie wywalić a co dopiero kiedy prawie nic nie widać. Wzdycham i każdy mój krok stawiam ostrożnie. Tracy nie miała tyle szczęścia więc już po chwili leżała na ziemi jęcząc. Pomagam jej wstać i pod rękę dochodzimy do zamku. Zagryzam wargę zauważając zbierających się rekrutów. Lekcje astrologii mają to do siebie że trwają strasznie długo, nie ma znaczenia czy to teoria czy praktyka. Puszczam siostrę i pędzę w stronę swojej komnaty aby w ekspresowym tempie się przebrać. Skrzatka którą zastałam w moim pokoju patrzy na mnie krytycznie kiedy rzucam wszystko na ziemię ale nie mam czasu się tym przejmować i już po chwili wybiegam z pokoju wiążąc włosy. Zbiegam po schodach i staje niedaleko rekrutów. Rozglądam się po osobach z południa. W oko rzuca mi się jedyną dziewczynę w ich szeregach. Wygląda znajomo. Spotkałam ją już gdzieś?

-No dobra żółtodzioby! - odzywa się nieznany mi dotąd głos. Odrywam wzrok od nieznajomej i przenoszę go na dość dużych gabarytów mężczyznę. Więc tak wygląda trener południa

-Dziś jako waszym pierwszym zadaniem będzie integracja. Razem z trenerem naszych gości postanowiliśmy że zorganizujemy grę. Macie czas do pierwszej aby odnaleźć czerwoną flagę, żeby nie było jednak łatwo w każdej grupie będą po 4 osoby - zaczna nasz trener

-Jako iż było by was za dużo na raz będzie to trwać kilka dni. Nie myślcie sobie jednak że ten kto ma za sobą grę ma wolne. Teraz wybierzemy grupy. W każdej będzie jeden strateg, jeden szpieg, jeden łowca i jedna zwierzyna - po grupie zaczynają chodzić szepty. Ja sama ponoszę na to brwi

-Cisza! - krzywię się na tak głośny krzyk. Jest gorszy niż nasz trener kiedy się zezłości - musicie znaleźć flagę i złapać zwierzynę by przyprowadzić do nas razem z flagą. Nie myślcie sobie jednak że to będzie takie łatwe. Flaga będzie jedna na 5 grup. Ten kto ją zdobędzie będzie musiał przetrwać ataki innych aż do samego końca. Zanim was podzielimy na grupy czy ktoś ma pytania? - jedna z dziewczyn podnosi rękę na co trener udziela jej głosu

HUNTEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz