19

4 0 0
                                    

Torii

Stojąc koło schodów na zamek zaciskam i rozluźniam pięści. Dziś obywa się bal z okazji rekrutów którzy zdali. Zerkam kątem oka na Ayse. Wzdycham i drapie się po głowie. Odwraca się w moją stronę i podnosi brwi

-Wszystko w porządku Tori? - pyta a ja bije się z myślami. Odwracam głowę w jej stronę i uśmiecham się co wychodzi raczej jak grymas - wyglądasz na zestresowaną - mówi rozbawiona a ja wywracam oczami - nie rób takiej miny, wiedziałam że ci się uda, nikt się nie spodziewał że dostaniesz najtrudniejsze zadanie i podołasz mu 

-Chodźmy już do środka - ucinam temat a ona kiwa mi głową i powoli wchodzimy po schodach.  Przechodzimy koło króla a ten zerka na nas, widzi nas razem. Ja i ona. Zaciskam usta w wąską linię i idę dalej. Wchodząc na salę nie spodziewałam się tylu dekoracji i ludzi. Zdecydowanie wszystkiego jest za dużo jak na mój gust. Marszczę niezadowolona nos a dziewczyna obok ciągnie mnie w stronę stołów

-Napijemy się a potem pójdziemy na podryw - uśmiecha się szeroko a ja wywracam oczami jednak biorę kieliszek do ręki i stukam o jej. Po 3 następnych podnosi się gwałtownie i znika w tłumie. Wzdycham i opieram się o krzesło. Znudzona obserwuję tłum kiedy widzę zbliżającego się w moim kierunku Avę. Robię dokładnie to samo co dziewczyna chwilę wcześniej i znikam w tłumie. Jedyne miejsce gdzie będę miała spokój to góra. Podnoszę głowę i w zamyśleniu obserwuję te wszystkie belki. Nikt nie zauważy. Podchodzę do ściany za kolumną i zaczynam ostrożnie się wspinać. Wypuszczam oddech z ulgi że nie spadłam i siadam w rogu obserwując tłum

-Moi drodzy! - zaczyna król a na sali nastaje cisza - dziś jesteśmy tu aby powitać naszych nowych łowców oraz by mój syn wybrał swego głównego łowcę - w tłumie zaczynają się szepty a mnie przechodzi nieprzyjemny dreszcz. Wzdycham i podnoszę nogę żeby oprzeć o nią łokieć - przede wszystkim chciałbym osobiście pogratulować najlepszej łowczyni w tym lecie. Victorii Lartrak - mówi a na sali nastaje cisza, po kręgosłupie przechodzi mnie zimny dreszcz, a kiedy nie pojawiam się przed nim kontynuuje nie wzruszony tym - wychodzi na to że jej tutaj z nami nie ma, no cóż, bawmy się teraz! - po tych słowach orkiestra zaczyna grać a ludzie schodzą się na parkiet. Podpieram brodę na dłoni i obserwuję to ze znudzeniem. Po pewnym czasie dostrzegam kątem oka ruch. Odwracam głowę w tamtą stronę

-Co ty tutaj robisz? - pytam zszokowana widząc stąpającego po belkach obrońcę księcia. Staje przy mnie i ostrożnie kuca by po chwili siedzieć obok mnie

-Widziałem cię - wzrusza ramionami a ja patrzę na niego jak na idiotę - no co? - pyta w końcu a ja wzdycham i kręcę głową

-Jakim cudem mnie zobaczyłeś? - kpinę w moim głosie powinien słyszeć z kilometra

-Po prostu popatrzyłem w sufit - wywraca oczami a ja unoszę brwi jednak nic nie mówię, bo i po co? Siedzimy dłuższy czas w milczeniu obserwując roztańczonych gości

-Staniesz się jutro oficjalnie nowym najważniejszym strażnikiem- przerywam ciszę, uśmiecham się do niego i poprawiam nogę na belce

-Tak.. Mam wrażenie że wszystko się zmieni - wzdycha i drapie się po głowie

-Na pewno, masz ambitne i mądre plany co do Libuny i jej obrony - uśmiecha się koncikiem ust i opiera o ścianę za sobą. Nie komentuje moich słów więc wracam wzrokiem na salę. Za tronem króla dostrzegam szenszala, mimowolnie przez myśl przechodzą mi te słowa. Wie za dużo, zabij go. Co znaczy pojęcie za dużo? Co wie? Zaciskam zęby i wypuszczam ciężej powietrze z ust. Zabij. Obserwuję kątem oka Milan'a. Siedzi i nudzi pod nosem jakąś piosenkę. Wstaje z miejsca a ten podnosi na mnie wzrok

-Muszę iść - kiwa głową i również wstaje

-No co? Nie będę tutaj sam siedział - wzrusza ramionami i idzie za mną. Na ziemi odwracam się w jego stronę zderzając się z nim. Przykładam rękę do jego torsu i próbuje odepchnąć ale ani drgnie

-Za blisko. Przestrzeń osobista - śmieje się na moje słowa ale posłusznie cofa - mam nadzieję że złapiemy się jeszcze przed koronacją - uśmiecha się kpiąco a ja macham mu ręką i wycofuje się z sali. Nachodzi mnie jednak jedna myśl. Zabić. Mam co do tego cholernie złe przeczucie jednak wiem co powinnam zrobić. Widząc go jak wchodzi do jednej z komnat biorę głębszy oddech i idę w jego stronę uważając aby nikt mnie nie zauważył

♠♠♠♠

Siedzę na schodach ignorując mróz na zewenątrz kiedy podchodzi do mnie jeden z chłopaków z grupy. Podnoszę na niego znudzony wzrok

-Wszędzie cię szukałem, trener chce widzieć wszystkich w sali treningowej na zamku - mówi i już chce odejść kiedy go zatrzymuje

-Wiesz po co? - odwraca się w moją stronę i drapie po głowie

-Ponoć chodzi o księżniczkę - moje serce przyspiesza a ja zaciskam usta w wąską linię i kiwam głową. Wstaje z miejsca i wchodzę do środka kierując się w odpowiednie miejsce. W środku dostrzegam większość osób. Wszyscy ubrani jak na wesele z zadowolonymi minami. Wzdycham i siadam pod ścianą z dala od nich. Przymykam oczy a kiedy czuję szturchnięcie w bok niechętnie je otwieram

-Och, Lartrak, nie zauważyłem cię, chyba za mało zabłyszczałaś na egzaminie- uśmiecha się z kpiną a kiedy mam mu odpowiedzieć do środka wchodzi Tomphson, król i Sam. Marszczę na to brwi ale wstaje i bez słowa ustawiamy się w rzędzie

-Zebraliśmy was tutaj aby coś ogłosić - zaczyna nauczyciel a król podnosi rękę więc milknie

-Jak już wiecie mieliście przyprowadzić do mnie córkę - zaczyna a w pomieszczeniu nastaje dziwna atmosfera - żadnemu z łowców to się nie udało - przełykam ślinę kiedy patrzy prosto na mnie -oprócz jednej osoby - odwraca wzrok a wszyscy a pomieszczeniu rozglądają się - gratulacje Victorio Lartrak. Masz moje uznanie - w pomieszczeniu nastaje cisza a ja czuję na sobie wzrok wszystkich na sali, w tym Sam'a. Przełykam ciężko ślinę i niezauważalnie przecieram spocone ręce. Dlaczego tak się denerwuje? - Chciałbym abyś to ty zostąpiła Milan'a kiedy zostanie obrońcą księcia Sam'a. Teraz, skoro to jasne możecie odejść - mówi i wszyscy zaczynamy się kierować do wyjścia kiedy zatrzymuje mnie jego głos

-Z wyjątkiem ciebie Torii- nienawidzę go całym swoim sercem. Przymykam oczy i biorę głębszy wdech jednak posłusznie stanęłam z boku aby inni mogli przejść. Kiedy zostajemy sami głos zabiera Sam

-Chcę aby Torii została moim szenszalem nie łowcą, w zamku będzie bezpieczniejsza - serce mi przyspiesza słysząc te słowa. Widząc wzrok króla zaczynam się poważnie obawiać. Ale chyba udowodniłam mu że jestem do czegoś przydatna prawda?

-Królu - znikąd pojawia się przed nami Ava - z całym szacunkiem ale ona nie może być szenszalem. Jest tylko osieroconą dziewczyną, którą generał przyjął z litości - zaciskam tak mocno szczękę że obawiam się czy nie pokrusze sobie zębów - z resztą nawet nie jest pełnoletnia

-Ava ma rację, poza tym Victoria zmarnowała  by swój potencjał w zamku 

HUNTEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz