Torii
Czując chłód na ramionach otwieram oczy i przez chwilę nie wiem gdzie jestem. Szybko jednak się orientuje że nadal znajdujemy się w jaskini a słońce powoli zachodzi. Wzdycham i wstaje uważając aby nie obudzić chłopaka obok. Wychodzę na zewnątrz i kieruje się w głąb lasu. Nie boje się że nie znajdę drogi powrotnej, jako przyszły łowca musiałam wiedzieć gdzie jestem i jak wrócić bez pomocy kompasu. Siadam pod jednym z drzew i nim się zorientuje jest już ciemno. Słyszę za sobą łamiącą się gałąź więc odwracam w tamtą stronę głowę i dostrzegam księcia we własnej osobie. Siada obok mnie
-Co tu robisz? - pytam a on wzrusza ramionami i zakłada ręce za głowę
-Chciałem się przejść - nie odpowiadam nic na to więc siedzimy w ciszy. Bawie się branzoletką którą dostałam na 15 urodziny od Milan'a. Złota z zawieszką w kształcie korony. Wpatruje się bezmyślnie w zawieszkę i właśnie wtedy nachodzi mnie pewna myśl
-Sam? - pytam zagryzając wargę
-No?
-Czy Martanzo jest w stanie sam założyć sobie koronę? - pytam a on przez chwilę zastanawia się
-Nie, gdyby to zrobił zostałby przeklęty na wieki - czuję powoli ekscytację na myśl że jednak mamy jeszcze szansę - a co? - zerkam na niego kątem oka
-Mam plan - uśmiecham się szeroko a on unosi brwi w górę
-Jaki? - pyta zaciekawiony
-Bardzo prosty, chodź, opowiem kiedy będziemy wszyscy, nie chce mi się tego tysiąc razy powtarzać - kiwa głową i powoli ruszamy w stronę jaskini. Wchodzimy do okręgu a tam dostrzegamy wszystkich siedzących przy ognisku
-Dobrze że jesteście! Niedaleko w stawie udało mi się złowić parę ryb. Siadajcie - Milan macha na nas ręką więc zajmujemy wolne miejsca
-Nikt nie zauważy dymu? - pytam patrząc w góre a Riccardo kręci głową na nie
-Zaklęcia robią swoje - kiwam głową w zrozumieniu poprawiając pozycję
-Nie rób takiej miny wasza wysokość - moją uwagę zwraca ironiczny głos mężczyzny który zwraca się do królowej kiedy ta patrzy na ryby nad ogniem - to i tak luksus w tych warunkach
-Długo tu nie będziemy - blondyn odzywa się patrząc na mnie znacząco przez co i reszta zaczyna mi się przyglądać. Wzdycham pod nosem i poprawiam włosy wpadające w oczy. Zanim zacznę mówić zagryzam policzek i układam wszystko w głowie
-Mam plan - zaczynam - jego głównym celem jest ukradnięcie korony spod nosa Martanzo ~
-Jak chcesz to zrobić? - Riccardo przerywa mi przez co zacinam się na chwilę
-Nie jest to proste - biorę głębszy wdech i po zawahaniu kontynuuje - musimy porwać Tracy, wtedy wejdę na jej miejsce przy Martanzo
-A jeśli się zorientuje? - zielonooki wtrąca a ja zagryzam policzek od środka
-Wtedy cały plan odejdzie na bok i po prostu go zabije - odpowiadam bez wahania
-Kiedy chcesz to zrobić? Od razu zorientują się jak będziemy w pobliżu. Wybacz ale ja nie będę znowu przynętą - kręci głową a ja uśmiecham się półgębkiem
-Dlaczego przynętą? - pyta prawowity władca a ja macham ręką
-Długa historia - Sam unosi brwi w górę ale już się nie odzywa
-Musimy przygotować wszystko i dopiąć plan na ostatni guzik. Bal zaczyna się za tydzień, w tym czasie skołuje dla nas stroje
-Przecież od razu po wejściu nas rozpoznają - pierwszy raz odkąd tu przyszłam głos zabiera królowa. Kiwam głową zgadzając się z jej słowami