Torii
Leże na łóżku wpatrując się tępo w sufit. Kilka dni temu znaleziono Tracy, zachowywała się dziwnie a kiedy zobaczyła patrol zaatakowała ich przez co trafiła do lochów. Nikt nie wie co się stało. Mogłam ją wtedy zatrzymać. Wzdycham i przecieram twarz dłońmi. Nagle ktoś puka do moich drzwi i nie czekając na pozwolenie wchodzi. Niechętnie się podnoszę a osoba którą widzę zniechęca mnie do rozmawiania
-Powiedz Sam'owi żeby wypuścił Dariand'a - parskam na jej słowa i kręcę głową
-Dlaczego miałabym to zrobić? - pytam z kpiną i wstaje. Kiedy ma mi odpowiedzieć rozlega się pukanie i po kilku sekundach do środka wchodzi chłopak o którym rozmawiałyśmy. Na jego widok zagryzam policzek od środka. Widząc że nie jestem sama trochę się peszy
-Przeszkadzam? - pyta
-Tak/Nie - patrzę spod byka na Morgan
-Właśnie wychodzę - ignoruje mój wzrok i wymija księcia jednak zanim zamknie drzwi rzuca mi porozumiewawcze spojrzenie na co wywracam oczami
-Musimy porozmawiać - kiwam niepewnie głową i siadam na łóżku
-Chciałbym abyś została moim głównym łowcą, oficjalnie, pokazałaś że nadajesz się na to stanowisko - mówi a ja czuję jak serce mi przyspiesza z ekscytacji
-Jesteś pewny? - pytam aby się upewnić i wstaje z miejsca, książe kiwa głową na co uśmiecham się szeroko i nie myśląc co robię rzucam mu się w ramiona. W tym samym momencie do środka wchodzi skrzatka, kiedy nas widzi robi zmieszaną minę
-Jeśli przeszkodziłam mogę przyjść~ zaczyna jednak nie dane jest jej dokończyć zdanie
-Nie będzie takiej potrzeby, i tak już muszę iść -chłopak przerywa jej a skrzatka kiwa głową i niepewnie wchodzi do środka zamykając drzwi za księciem
-Cóż, mamy pół godziny na przyszykowane cię na koronację - wzdycham głośno co pokazuje moją niechęć jednak ona to ignoruje i sadza na krześle - będziesz błyszczeć wśród innych panienek - uśmiecham się krzywo a ona zabiera się za czesanie moich włosów - co jest między tobą a księciem? - pyta kiedy biorę łyk herbaty przez co zaczynam się krztusić. Klepie mnie po plecach na co kiwam głową w podzięce
-Nic nie ma, co ma być? - pytam zagryzając wargę ale skrzatka nie odpowiada tylko mamrocze coś pod nosem i czesze moje włosy. Po chwili podaje mi suknie więc szybko ją ubieram, dociska sznurówki gorsetu za mocno na co odruchowo łapie większy oddech
-Luźniej - wyduszam a ona szybko poprawia wiązanie co przyjmuje z ulgą
-Gotowe. Jak na pół godziny nie wyglądasz najgorzej panienko - kiwam jej głową w podzięce a ona znika mi z oczu. Ostatni raz poprawiam sukienkę, biorę głęboki wdech i wychodzę z komnaty. Ostrożnie schodzę po schodach i wchodzę na salę tronową. Królowa patrzy na mnie surowo kiedy staje w zasięgu jej wzroku, ignoruje to i szukam.. nie wiem kogo. Wzdycham i siadam przy stole
-Torii, jesteś potrzebna - słyszę przy uchu a kiedy odwracam głowę widzę Hung'a, kiwam głową i wstaje z miejsca szybko wychodząc z sali. Cóż, najwyraźniej nie dane mi jest zobaczyć momentu zakładania korony na głowę Sam'a. Schodzimy do lochów i zatrzymujemy się przy jednej z cel. Ściska mnie serce na widok jaki tam zastaje. Moja siostra bliźniaczka, dziewczyna z którą wielokrotnie zamieniałam się rolami nie wygląda teraz jak ona
-Co jej jest? - udaje mi się w końcu wykrztusić i obserwuję jej czarne ręce. Odwracam wzrok i przerzucam go na chłopaka który kręci głową
-Nie wiemy - zagryzam policzek od środka i kucam. Obserwuję jej oczy, które teraz są zmatowione, jej szarą skórę na twarzy i czarne aż do łokci ręce
-Sprowadźcie lekarza, może on będzie wiedział. Musi być jakaś przyczyna - wstaje na równe nogi a on kiwa głową i odchodzi. Odkąd Martanzo przejął tron nikt mnie nie szanował, co się zmieniło? Wchodzę do sali tronowej w momencie w którym wszyscy krzyczą "pragniemy" och, więc załapałam się na końcówkę. Sam odwraca się w naszą stronę nie jako księże ale jako król. Wyłapuje mój wzrok w tłumie więc uśmiecha się i puszcza oczko. Prycham i mieszam się w tłum
-Zatańczysz? - podnoszę wzrok przez co mogę dostrzec zielone tęczówki
-A jeśli powiem nie? - pytam kiedy staje na równe nogi
-Wtedy siłą zaciągnę cię na parkiet - wzrusza ramionami a ja prycham, przyjmuje jednak jego wyciągniętą rękę i idę za chłopakiem na parkiet. Przetańczyliśmy wspólnie kilka piosenek jednak przy następnej stanełam nie mając już siły - brak energii? - pyta rozbawiony a ja kiwam głową, uśmiecha się i ciągnie na bok - co powiesz na spacer?
-Genialny pomysł - odpowiadam i pierwsza wychodzę z sali. Wychodzimy przez drzwi balkonowe co przyjmuje z ulgą. Siadamy na dalszej ławeczce i milczymy. W końcu wzdycha i drapie się po karku
-Właściwie chciałem cię o coś zapytać - zaczyna a ja przenoszę na niego wzrok - co łączy cię z księciem? - marszczę brwi nie do końca rozumiejąc
-A co? Jesteś zazdrosny? - pytam z ironią a on prycha
-Ciekawy - wzrusza ramionami
-Nic nas nie łączy Milan, przyjaźnimy się i tyle - chłopak kiwa głową i wzdycha
-Leci na ciebie - mówi pewnie a ja mu odgryzam
-A ty jesteś zazdrosny
♠️♠️♠️♠️
-Cześć Torii - odwracam się w stronę Milan'a i uśmiecham
-Co tam? -pytam kiedy staję przy mnie
-Mam dla ciebie zadanie - zaczyna a ja otwieram szeroko oczy, widząc to parska śmiechem - w końcu jesteś łowczynią, prawda? - pyta a ja energicznie kiwam głową - twoje pierwsze zadanie to patrol lasu, tutaj masz nadajnik, gdyby coś cię zaniepokoiło zawiadomisz mnie o tym - kiwam głową i szybko odwracam się w stronę schodów - Torii - zatrzymuje mnie więc niechętnie się odwracam - może byś się przebrała? - patrzę na swój strój i wzdycham kiedy orientuję się że jestem w piżamie - zaczynasz po śniadaniu, później pomogę ci raportem - po tych słowach powoli odchodzi
-Dziękuję! - krzyczę jeszcze za nim na co unosi kciuk w górę i odwraca głowę z uśmiechem w moją stronę. Pierwsza misja, nareszcie. Podskakuje w miejscu i wracam do pokoju żeby się przebrać
Spacerując po lesie obserwuje otoczenie, w końcu mogę wykonywać zadania należące do łowców. Jeśli mam być szczera to nawet poranny patrol jest dla mnie przyjemny. W pewnym momencie dostrzegam garnasany. Marszczę zdziwiona brwi. Nigdy nie pojawiały się w tych okolicach. Kiedy mnie dostrzega szczerzy swoje kły i zbliża się, nie reaguje starając się być spokojna, kiedy jest kilka metrów przede mną staje na ziemi i kłania mi się
-To zaszczyt cię poznać - mówi a ja otwieram szeroko oczy
-Wy mówicie?! - pytam z niedowierzaniem a on podnosi głowę
-Tylko ty nas rozumiesz, masz dar, nie marnuj go - nim mu odpowiem odlatuje. Siadam na ziemi skołowana, co to było? One nie potrafią mówić, prawda? Wzdycham i kładę się na plecy, ten dzień zaczyna się dziwacznie. Kręce głową i powoli wstaje by kontynuować dalej patrol, jednak myślami nadal jestem przy tamtej sytuacji
![](https://img.wattpad.com/cover/314920326-288-k795669.jpg)