33

4 0 0
                                    

Torii

Leże na łóżku wpatrując się tępo w sufit. Kilka dni temu znaleziono Tracy, zachowywała się dziwnie a kiedy zobaczyła patrol zaatakowała ich przez co trafiła do lochów. Nikt nie wie co się stało. Mogłam ją wtedy zatrzymać. Wzdycham i przecieram twarz dłońmi. Nagle ktoś puka do moich drzwi i nie czekając na pozwolenie wchodzi. Niechętnie się podnoszę a osoba którą widzę zniechęca mnie do rozmawiania

-Powiedz Sam'owi żeby wypuścił Dariand'a - parskam na jej słowa i kręcę głową

-Dlaczego miałabym to zrobić? - pytam z kpiną i wstaje. Kiedy ma mi odpowiedzieć rozlega się pukanie i po kilku sekundach do środka wchodzi chłopak o którym rozmawiałyśmy. Na jego widok zagryzam policzek od środka. Widząc że nie jestem sama trochę się peszy

-Przeszkadzam? - pyta

-Tak/Nie - patrzę spod byka na Morgan

-Właśnie wychodzę - ignoruje mój wzrok i wymija księcia jednak zanim zamknie drzwi rzuca mi porozumiewawcze spojrzenie na co wywracam oczami

-Musimy porozmawiać - kiwam niepewnie głową i siadam na łóżku 

-Chciałbym abyś została moim głównym łowcą, oficjalnie, pokazałaś że nadajesz się na to stanowisko - mówi a ja czuję jak serce mi przyspiesza z ekscytacji 

-Jesteś pewny? - pytam aby się upewnić i wstaje z miejsca, książe kiwa głową na co uśmiecham się szeroko i nie myśląc co robię rzucam mu się w ramiona. W tym samym momencie  do środka wchodzi skrzatka, kiedy nas widzi robi zmieszaną minę 

-Jeśli przeszkodziłam mogę przyjść~ zaczyna jednak nie dane jest jej dokończyć zdanie

-Nie będzie takiej potrzeby, i tak już muszę iść -chłopak przerywa jej a skrzatka kiwa głową i niepewnie wchodzi do środka zamykając drzwi za księciem

-Cóż, mamy pół godziny na przyszykowane cię na koronację - wzdycham głośno co pokazuje moją niechęć jednak ona to ignoruje i sadza na krześle - będziesz błyszczeć wśród innych panienek - uśmiecham się krzywo a ona zabiera się za czesanie moich włosów - co jest między tobą a księciem? - pyta kiedy biorę łyk herbaty przez co zaczynam się krztusić. Klepie mnie po plecach na co kiwam głową w podzięce

-Nic nie ma, co ma być? - pytam zagryzając wargę ale skrzatka nie odpowiada tylko mamrocze coś pod nosem i czesze moje włosy. Po chwili podaje mi suknie więc szybko ją ubieram, dociska sznurówki gorsetu za mocno na co odruchowo łapie większy oddech

-Luźniej - wyduszam a ona szybko poprawia wiązanie co przyjmuje z ulgą

-Gotowe. Jak na pół godziny nie wyglądasz najgorzej panienko - kiwam jej głową w podzięce a ona znika mi z oczu. Ostatni raz poprawiam sukienkę, biorę głęboki wdech i wychodzę z komnaty. Ostrożnie schodzę po schodach i wchodzę na salę tronową. Królowa patrzy na mnie surowo kiedy staje w zasięgu jej wzroku, ignoruje to i szukam.. nie wiem kogo. Wzdycham i siadam przy stole

-Torii, jesteś potrzebna - słyszę przy uchu a kiedy odwracam głowę widzę Hung'a, kiwam głową i wstaje z miejsca szybko wychodząc z sali. Cóż, najwyraźniej nie dane mi jest zobaczyć momentu zakładania korony na głowę Sam'a. Schodzimy do lochów i zatrzymujemy się przy jednej z cel. Ściska mnie serce na widok jaki tam zastaje. Moja siostra bliźniaczka, dziewczyna z którą wielokrotnie zamieniałam się rolami nie wygląda teraz jak ona

-Co jej jest? - udaje mi się w końcu wykrztusić i obserwuję jej czarne ręce. Odwracam wzrok i przerzucam go na chłopaka który kręci głową

-Nie wiemy - zagryzam policzek od środka i kucam. Obserwuję jej oczy, które teraz są zmatowione, jej szarą skórę na twarzy i czarne aż do łokci ręce

-Sprowadźcie lekarza, może on będzie wiedział. Musi być jakaś przyczyna - wstaje na równe nogi a on kiwa głową i odchodzi. Odkąd Martanzo przejął tron nikt mnie nie szanował, co się zmieniło? Wchodzę do sali tronowej w momencie w którym wszyscy krzyczą "pragniemy" och, więc załapałam się na końcówkę. Sam odwraca się w naszą stronę nie jako księże ale jako król. Wyłapuje mój wzrok w tłumie więc uśmiecha się i puszcza oczko. Prycham i mieszam się w tłum

-Zatańczysz? - podnoszę wzrok przez co mogę dostrzec zielone tęczówki

-A jeśli powiem nie? - pytam kiedy staje na równe nogi

-Wtedy siłą zaciągnę cię na parkiet - wzrusza ramionami a ja prycham, przyjmuje jednak jego wyciągniętą rękę i idę za chłopakiem na parkiet. Przetańczyliśmy wspólnie kilka piosenek jednak przy następnej stanełam nie mając już siły - brak energii? - pyta rozbawiony a ja kiwam głową, uśmiecha się i ciągnie na bok - co powiesz na spacer?

-Genialny pomysł - odpowiadam i pierwsza wychodzę z sali. Wychodzimy przez drzwi balkonowe co przyjmuje z ulgą. Siadamy na dalszej ławeczce i milczymy. W końcu wzdycha i drapie się po karku

-Właściwie chciałem cię o coś zapytać  - zaczyna a ja przenoszę na niego wzrok - co łączy cię z księciem? - marszczę brwi nie do końca rozumiejąc

-A co? Jesteś zazdrosny? - pytam z ironią a on prycha 

-Ciekawy - wzrusza ramionami 

-Nic nas nie łączy Milan, przyjaźnimy się i tyle - chłopak kiwa głową i wzdycha 

-Leci na ciebie - mówi pewnie a ja mu odgryzam 

-A ty jesteś zazdrosny 

♠️♠️♠️♠️

-Cześć Torii - odwracam się w stronę Milan'a i uśmiecham 

-Co tam? -pytam kiedy staję przy mnie 

-Mam dla ciebie zadanie - zaczyna a ja otwieram szeroko oczy, widząc to parska śmiechem - w końcu jesteś łowczynią, prawda? - pyta a ja energicznie kiwam głową - twoje pierwsze zadanie to patrol lasu, tutaj masz nadajnik, gdyby coś cię zaniepokoiło zawiadomisz mnie o tym - kiwam głową i szybko odwracam się w stronę schodów - Torii - zatrzymuje mnie więc niechętnie się odwracam - może byś się przebrała? - patrzę na swój strój i wzdycham kiedy orientuję się że jestem w piżamie - zaczynasz po śniadaniu, później pomogę ci  raportem - po tych słowach powoli odchodzi 

-Dziękuję! - krzyczę jeszcze za nim na co unosi kciuk w górę i odwraca głowę z uśmiechem w moją stronę. Pierwsza misja, nareszcie. Podskakuje w miejscu i wracam do pokoju żeby się przebrać


Spacerując po lesie obserwuje otoczenie, w końcu mogę wykonywać zadania należące do łowców. Jeśli mam być szczera to nawet poranny patrol jest dla mnie przyjemny. W pewnym momencie dostrzegam garnasany. Marszczę zdziwiona brwi. Nigdy nie pojawiały się w tych okolicach. Kiedy mnie dostrzega szczerzy swoje kły i zbliża się, nie reaguje starając się być spokojna, kiedy jest kilka metrów przede mną staje na ziemi i kłania mi się

-To zaszczyt cię poznać - mówi a ja otwieram szeroko oczy 

-Wy mówicie?! - pytam z niedowierzaniem a on podnosi głowę 

-Tylko ty nas rozumiesz, masz dar, nie marnuj go - nim mu odpowiem odlatuje. Siadam na ziemi skołowana, co to było? One nie potrafią mówić, prawda?  Wzdycham i kładę się na plecy, ten dzień zaczyna się dziwacznie. Kręce głową i powoli wstaje by kontynuować dalej patrol, jednak myślami nadal jestem przy tamtej sytuacji 

HUNTEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz