Torii
Opieram nogi o ścianę, ignorując chłód ziemi wpatruje się intensywnie w sufit
-Tori - słyszę na co chcąc nie chcąc wracam do rzeczywistości
-Tak? - pytam niepewnie i patrzę w kraty przy suficie
-Planujesz stąd uciec? - przełykam ciężej ślinę i poprawiam pozycję na bardziej wygodną co się nie udaje a zamiast tego dopada mnie chłód
-Nie wydaje mi się abyśmy mogli tutaj o tym rozmawiać - mamrocze jednak na tyle głośno by usłyszał
-Strażnicy nas nie pilnują, a innych więźniów poza nami nie ma - na ten fakt podnoszę się z ziemi
-Jak to? Przecież kiedy mnie wyprowadzali widziałam w celach wielu ludzi - mówię zaczynając chodzić w kółko aby rozgrzać zziębnięte kości
-No właśnie, zaraz po twoim wyjściu wszystkich zgarnęli - wzdycha a ja zatrzymuje się wpatrując w ścianę za którą jest mężczyzna
-Dlaczego ciebie nie zabrali? - pytam a odpowiada mi cisza
-Nie wiem - przerywa w końcu ciszę pomiędzy nami i wzdycha ciężko - jestem tu jednak wystarczająco długo, niebawem będą chcieli się i mnie pozbyć - mówi spokojnie a ja opieram głowę o ścianę. Bije się z myślami jednak chcę znać odpowiedź na to pytanie
-Jacy byli moi rodzice? - pytam przełykając ślinę
-Na pewno jesteś młodszą kopią swojej matki, była blondynką o niebieskich oczach, niesamowicie piękna i mądra, jednak charakterek masz po ojcu, waleczny i nieracjonalny. Oboje byli pracowici i szczęśliwi a kiedy pojawiłyście się na świecie nic innego się dla nich nie liczyło. Szkoda że spotkał ich taki los - ostatnie zdanie mówi ciszej
-Ci co to zrobili zapłacą mi za to, jeśli nie teraz to w przyszłości - mówię a Riccardio śmieje się cicho bez krzty wesołości
-Dlaczego dążysz do zemsty? - pyta zaciekawiony a ja opuszczam głowę na ziemię i zagryzam policzek
-Bo to jedyne po co w tym momencie żyje
-Może ci się to udać tylko musisz odkryć wewnętrzny dar - milknie kiedy słyszymy kroki. Skupiam się na jego słowach. Wewnętrzny dar? Chodzi o umiejętność walki? Wzdycham, zjeżdżam po ścianie i zamykam oczy. Niestety chłód bijący ze ścian i ziemi nie pozwala mi o sobie zapomnieć. Jedyne co mogłoby mnie teraz ogrzać to ogień. Wyobrażam sobie że jest niedaleko mnie ognisko które ogrzewa mnie. Jest spokojne a płomienie leniwie lecą w górę by zniknąć w powietrzu. Mimowolnie wyczuwam to ciepło w dłoni na co otwieram oczy. Nagle pojawia się w niej niebieski płomień. Wpatruje się w niego, a w tej samej chwili ostatni sen bądź wspomnienie nabiera sensu. Ćwiczyłam wtedy panowanie nad tym? Płomień spokojnie pełza po mojej dłoni, nie rani ani nie patrzy, po prostu jest. Biorę głębszy oddech i z każdym następnym ogień maleje. Chyba już wiem jak się stąd wydostać ale co potem? Jak uwolnić rodzinę królewską przed nosem strażników i Martanzo? Walcz do ostatniej kropli krwi. Podchodzę do krat i przyglądam im się. Na początku mnie zakuwali ale ostatnio sobie odpuścili co może okazać się ich zgubą. Niepewnie ich dotykam bojąc się że może jednak są pod jakimś napięciem, jak się okazało, nie były
♠♠♠♠
Ostatni obchód dookoła cel właśnie się kończył. Słysząc zamykanie drzwi otwieram oczy i leżę jeszcze przez chwilę w bezruchu. Biorę głębszy oddech aby uspokoić rozgalapowane serce. Jeśli teraz mi się nie uda już nigdy nie będę miała szansy. Powoli podnoszę się do siadu i najciszej jak umiem podchodzę do krat. Dotykam ich i zamykam oczy. Mam nadzieję że to zadziała. Wyobraź sobie ogień, ognisko, ciepło emitujące od niego i kolor jego płomieni. Czuję ciepło w dłoniach, otwieram oczy i powoli puszczam kraty które zostały nagrzane. Zacieram ręce i łapie dwie z rur ignorując gorąc pochodzący od nich. Mam nadzieję że posiadam wystarczająco siły. Opieram nogę o ścianę i odsuwam jedną od drugiej. Cofam się trochę aby stwierdzić że lepiej nie będzie. Dziura jest wystarczająca abym mogła przejść. Szybko wychodzę i znów podgrzewam kraty. Niesamowite jak szybko załapałam o co w tym chodzi. Niepewnie podchodzę do celi obok w której jest Riccardo. W ciemnościach nie jestem w stanie go dostrzec jednak wiem że tam jest, słyszę jego oddech. Dotykam krat i po kilku chwilach jestem w środku. Mruże oczy aby więcej widzieć w ciemności. Leży pod ścianą a na nadgarstkach ma łańcuchy. Ostrożnie do niego podchodzę i dotykam ramienia, zrywa się a kiedy mnie dostrzega przeciera oczy
-Elly? To ty? Czy to już mój czas? - pyta a ja kucam przed nim i łapie za stal
-Muszę być naprawdę do niej podobna skoro mnie z nią myślisz - mówię cicho i próbuje rozgrzać stal wokół ręki kiedy dociera do mnie że mogę go tym poparzyć. Zagryzam od środka policzek zastanawiając się co zrobić
-Nie ratuj mnie, dla mnie i tak nie ma już nadziei, uciekaj póki możesz - mówi a ja kręcę głową i wstaje
-Nie ma mowy, nie zostawię cię tu. Zaczekaj - mówię i szybko znikam w ciemnościach. Ostrożnie podchodzę do drzwi i leciutko uchylam. Przed drzwiami pilnuje jeden strażnik który wygląda jakby spał. Uchylam szerzej drzwi modląc się aby nie zakrzypiały. Skradam się w jego stronę i tak jak myślałam przy jego pasku dostrzegam klucze. Zagryzam wargę ze zdenerwowania i ostrzenie łapie kółko na którym są zawieszone i oczepiam od paska. Zamieram kiedy strażnik się rusza i nie oddycham dopóki nie usłyszę chrapania. Mimo wszystko nie wypuszczam powietrza bojąc się że najmniejszy dźwięk może go obudzić. Wracam do lochów i kucam przed mężczyzną. Szybko przekładam klucze w kajdankach starając się znaleźć ten właściwy. W końcu udaje mi się to a on jest wolny. Wstaje razem ze mną na równe nogi i rozmasowuje nadgarstku
-Podziękujesz mi kiedy będziemy daleko stąd - mówię kiedy otwiera usta aby coś powiedzieć. Kiwa głową i wychodzi z celi przyglądając się mojemu dziełu
-Nie sądziłem że tak szybko to załapiesz - mówi a zaduma na jego twarzy pokazuje wszystko o czym myśli. Uśmiecham się pół głębkiem i wskazuje na okno. Podsadza mnie a ja łapie jego ręce i podciągam. Patrzę w dół a tam dostrzegam morze. Zerkam na ciemnookirgo obok mnie
-Jesteś pewna że to dobry pomysł? - pyta a ja po chwili zastanowienia odpowiadam
-Nie ale nie mamy innego wyjścia. Po wieży może kręcić się wielu strażników - kręci głową ale przechodzi na parapet od zewnątrz
-W takim razie skoczę pierwszy - zanim cokolwiek powiem znika mi z oczu
-Ej! Co ty tam robisz!? - słyszę za plecami więc nie mam wybór i nie czekam aż wypłynie tylko skacze modląc się żeby przeżyć. Zimna woda styka się z moim ciałem sprawiając że doznaje szoku termicznego i przez chwilę nie mogę wypłynąć przez siłę z jaką wpadłam ale również przez obawę przed strażnikiem. Kiedy powoli brakuje mi tlenu wypływam gwałtownie biorąc głębokie oddechy przez uchodzące ciepło
-Jesteś cała?! - słyszę więc odwracam się w tamtą stronę
-Musimy uciekać! Strażnik mnie zauważył i za chwilę cała straż będzie czekać przy brzegu! - mówię a on kiwa głową i zaczyna płynąć do londu. Również to robię a po wyjściu z wody zaczynam się trząść
-Znam skór który pomoże nam zdobyć przed nimi przewagę - mówi i ciągnie mnie za ramię więc nie pozostaje mi nic innego jak biegniecie za nim ignorując chlupotanie w butach i chłód jaki mnie otacza
