14

9 0 0
                                    

Torii

Dzień egzaminu zbliżał się nieubłaganie szybko a ja byłam na siebie cholernie zła. Przez ostatni miesiąc nie potrafiłam znaleźć żadnego śladu o miejscu przebywania księżniczki. Na dobrą sprawę nawet nie wiedziałam jak wygląda. Ostatnie zadanie jakie przyszło mi wykonać wydawało się banalsze niż odnalezienie i zdobycie zaufania księżniczki

Szpieguj Micalrio. Jest podejrzany o spiskowanie, chcę znać szczegóły jego planu

Tak brzmiało polecenie. Cholera! Przecież nawet fakt że miałam śledzić samego generała był banalny! W końcu to on mnie uczył jak się skradać tak aby nikt nie zauważył mojej obecności. Wzdycham i wracam do rzeczywistości a w niej stałam w szeregu podczas treningu

-Za niecały miesiąc odbędzie się egzamin. Mam nadzieję że nie dacie nam powodu do wstydu za to że jesteśmy waszymi trenerami. Od dzisiaj czeka was jeszcze większy wycisk i jeszcze więcej godzin treningów abyście podczas egzaminu wytrzymali - słucham tego ze skupieniem. Właśnie teraz jest kluczowy moment, tylko co z tego skoro Micalrio nie pozwoli mi zostać łowcą? Zaciskam zęby i po wypowiedzi trenera zabieramy się za trening. Swoją drogą, czy rekruci południa będą tutaj aż do egzaminu? Zastanawiam się obserwując biegnąc w szeregu 10 kółko. Zostało 60. Wypuszczam powoli powietrze, które wytwarza parę przed moimi ustami jednak nawet zimno nie jest w stanie mnie zniechęcić. Przed schodami kątem oka dostrzegam Sam'a. Nie dane jest mi się na nim długo skupić ponieważ po chwili znikam za ścianą. Po godzinie wszyscy ledwo żywi stają w szeregu. Przed nami stoją trenerzy a kątem oka dostrzegam księcia. Jeszcze tutaj jest?

-Dziś podczas treningu będzie nam towarzyszył przyszły władca. Jak wiecie z wykładów będzie musiał wybrać z was swojego głównego łowcę - dajcie z siebie wszystko, a teraz dobyć łuków i na polanę pod tarcze - bez słowa podchodzimy pod ścianę i bierzemy je. Jako łowcy nie możemy tylko dobrze walczyć ale również posługiwać się różnego rodzaju bronią. Łuk jest najlepszy ponieważ może dosięgnąć wroga z dalekich odległości. Nie każdy jest w tym dobry więc grupy dzielą się na łuczników, rycerzy oraz walczących bez broni. Oczywiście to nie jest tak że szkolimy się tylko w tym w czym jesteśmy dobrzy. Każdy ma to samo jednak w innym zakresie z innymi oczekiwaniami

-Dobyć broni - słyszę rozkaz na co naciągam cięciwę. Czekam na dalsze rozkazy ze skupieniem obserwując cele. Po kilku sekundach zaczynają się ruszać i znikać z naszego pola widzenia

-Strzelać - dwa razy nie musiał mi powtarzać. Wypuszczam trzy strzały w momencie w którym cele znikły. Zanim wydał rozkaz zdążyłam się zorientować po jakim czasie znów się pojawiają. Strzały, jeśli się nie pomyliłam powinny celnie trafić w punkt, nie wylecieć za cel ani nie trafić w nieodpowiednie miejsce. Tak jak myślałam strzały doleciały do celów i trafiły w środek tarczy. Uśmiecham się zadowolona z siebie a kątem oka widzę jak nasz trener kiwa głową na słowa Sam'a. Wypuszczam powoli powietrze i cofam się aby nie przeszkadzać innym

Kiedy wracam na dwór Micalrio pierwsze co usłyszałam po przekroczeniu progu to to, że mam się przygotować. Całkowicie zapomniałam o tym że mieliśmy wyjechać na miesiąc do innego królestwa. Bądź co bądź nie znalazłam odpowiedniej wymówki i w końcu chcąc nie chcąc musiałam iść do komnaty ubrać się. Wzdycham i siadam na łóżku. Po co ja tam w ogóle jadę? Niby jako "córka" generała straży muszę tam być ale nie jestem z jego krwi, ale w końcu koronacja nowego króla Isarandy jest czymś "ważnym" i trzeba trzymać się tradycji. Jednak nie to zaprzątało mi głowę tylko to czy mam prawo odpuścić sobie treningi? Nie. Czy mam wybór? Cóż, prawdopodobnie jakiś by się znalazł ale już za późno. Uniknęłam koronacji księżniczki Amestii więc dlaczego teraz mam jechać? Ah no tak, bo nie jestem już w zamku. Wzdycham sfrustrowana i wstaje w momencie w którym do środka wchodzą trzy skrzatki. Marszczę na to niezadowolona nos doskonale zdając sobie sprawę co mnie teraz czeka. Odpuszczając sobie zbędne komentarze niechętnie pozwalam im zająć się sobą (jakkolwiek to nie brzmi) Po godzinie zostaje sama w pokoju i przeglądam się w lustrze. Osoba po drugiej stronie nie jest mną, jest jej całkowitym przeciwieństwem. Z zamyślenia wyrywa mnie gwałtowne otworzenie drzwi. Wywracam na to oczami odpuszczając sobie besztanie jej. Nigdy się nie nauczy

-Jesteś gotowa? - pyta a ja wzdycham i po raz ostatni przeglądam się w lustrze

-Bardziej nie będę - po tym zdaniu łapie ją pod ramię i wychodzimy z mojego pokoju. Stajemy w holu przed naszą "rodzinką". Przyglądając się Micalrio, przypominają mi się słowa zapisane na kartce, którą dostałam kilka dni temu. Micalrio jest podejrzany o spiskowanie. Skąd ten co daje mi zadania o tym wie? Dlaczego sam go nie sprawdzi? Biorę głębszy wdech i wychodzę z dworu. Wsiadamy do auta a ja niemal od razu opieram się o szybę i przymykam oczy. Czekają nas 4 godziny jazdy tylko po to aby złożyć pokłon jakiemuś nowemu królowi. Nagle poczułam jak ktoś mnie szturcha. Niechętnie otwieram oczy by po chwili poczuć ból w karku. Marszczę na to niezadowolona brwi, masuje szyje dłonią i wzdycham

-Jesteśmy na miejscu - Tracy uświadamia mnie a ja niechętnie wysiadam i idę za Micalrio w stronę zamku. Siostra łapie mnie pod ramię i idziemy tak aż docieramy do środka. Zerkam na słońce które powoli ustępuje księżycowi. Niedługo zacznie się koronacja

♠♠♠♠

Szukam wzrokiem siostry która tańczy w tłumie. Zagryzam ze zdenerwowania wargę. Jesteśmy w królestwie Isarandy od dwóch dni. Nie mogę dłużej czekać. Wrócimy do Libuny kilka dni przed koronacją naszego króla. Nie mogę sobie pozwolić na takie braki w treningach. W końcu wyłapuje siostrę więc odbijam się od ściany i szybko do niej podchodzę. Przepraszając ludzi z którymi tańczyła ciągnę ją do mojej tymczasowej komnaty, zamykam za nami drzwi i wzdycham opierając plecy o drewno

-Tracy. Powiedz mi, kiedy poznam twojego narzeczonego? - pytam kiedy siada na łóżku. Przekręca głowę w moją stronę i się zastanawia

-Przedstawię wam go na koronacji - kiwam głową w zrozumieniu i odpycham się od drzwi, kładę się koło niej i milczymy przez chwilę. Mam pewien pomysł a jego powodzenie zależy tylko od siostry. Zagryzam policzek i obserwuję ją kątem oka. Macha nogami leżąc na plecach i wpatruje się w sufit. Czy ma to szanse na powodzenie? Tracy nienawidzi kłamać i oszukiwać innych. W końcu wzdycham i odwracam się w jej stronę krzyżując nogi

-Mam do ciebie prośbę - mówię a ona zwraca na mnie uwagę - wiesz dobrze jak zależy mi na treningach, już i tak nieźle mi się oberwie że odpuściłam te dwa dni. Muszę jakoś wrócić do zamku - obserwuję w oczekiwaniu na jej reakcję. W końcu wzdycha i podnosi się

-Jak chcesz to zrobić? - pyta a ja już wiem że mi pomoże

-W zamku niemal codziennie jest biesiada. Wystarczy że poudajesz kiedy ktoś będzie mnie szukał. Wszyscy wiedzą że na bale zazwyczaj ubieramy się tak samo - mówię i znacząco patrzę na nasze dzisiejsze stroje. Wzdycha i przez chwilę milczy zastanawiając się

-Wiesz że będziesz miała problemy jak się dowiedzą? - pyta a ja kiwam głową

-Jestem tego świadoma jednak bardziej przerażają mnie konsekwencje na treningu jak omine jeszcze jeden - w końcu kiwa głową z niemrawą miną

-Zgoda ale jeśli ktoś się zorientuje nie będę cię kryć - mówi patrząc na mnie z powagą a ja uśmiecham się

-Nie musisz, wystarczy mi świadomość że chociaż spróbujesz - mówię i przytulam ją

-Kiedy chcesz się wymknąć? - mówi w moje ramię a ja zagryzam policzek

-Jeszcze dzisiaj. Nie mogę marnować czasu

-Zamierzasz wyjechać bez niczego? - kiwam na to głową zgadzając się

-Nie mogę zabrać zbędnych rzeczy. Będą mi tylko przeszkadzać

-W takim razie mam tylko jedną prośbę - podnoszę brwi w oczekiwaniu - uważaj na siebie

HUNTEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz