Rozdział 6

3.9K 101 6
                                    


Niedziela minęła na nauce i odsypianiu nie przespanej nocy. Dziś czeka mnie dużo sprawdzianów i prawdopodobnie kartkówek, ale jedynym pocieszeniem jest to, że zobaczę dziś Stellę i wreszcie z nią porozmawiam.

Wsiadłam do samochodu i odpaliłam silnik. Miałam jeszcze trochę czasu więc stwierdziłam, że wstąpię po kawę do najbliższej kawiarni. Kiedy już wracałam do samochodu dostałam SMSa.

Od:NATHAN
Przyjadę po ciebie po szkole, dzisiaj zaczynamy przygotowania

Do:NATHAN
Jestem samochodem
Powiedz mi gdzie to podjadę

Od:NATHAN
Nie szkodzi, później wrócimy po samochód

Czyli dzisiejsze popołudnie znowu mam zajęte. Szkoda bo wolałabym się pouczyć. Trochę sobie odpuściłam ostatnio, ale z drugiej strony, żeby przetrwać, musimy ćwiczyć, to nie są żarty.

***

Weszłam do klasy, akurat teraz miałam lekcję fizyki ze Stellą, na której jest w miarę luźno i możemy pogadać.

-Cześć Kochanie, jak ja cie dawno nie widziałam - usiadłam obok Stelli w ostatniej ławce od okna, przytuliła mnie.

-Cześć Stella - oddałam uścisk i uśmiechnęłam się do niej - jak się czujesz?

-Już lepiej. Dużo dał mi ten weekend. Odpoczęłam - nagle jej uśmiech zniknął - ale słyszałam, że u ciebie na odwrót.

-Jest w porządku. Sama się na to zgodziłam - wyciągnęłam książki z torby.

-Spokojnie ja cie z tego wyciągnę, dzisiaj sobie z nim porozmawiam.

-Nie musisz. On już próbował, ja chcę jechać - patrzyłam przed siebie i czułam spojrzenie szarych tęczówek.

-Zwariowałaś? Nie pozwolę Ci na to - wywróciłam oczami, ale czego mogłam się spodziewać, ona zawsze się o mnie martwi.

-Stella - spojrzałam na nią - mamy dwa miesiące. Przygotujemy się i damy radę. Dziś zaczynamy. Zaufaj mi.

-Mad proszę nie rób tego. Kocham cię,
a jak coś ci się stanie? Nie dam sobie rady bez ciebie - patrzyła na mnie błagalnie.

-Też cię kocham i jadę ze zwycięzcą wszystkich wyścigów, uwierz, że damy radę - teraz zaczęłam bawić się dłońmi, bo za to co powiem zamknie mnie w piwnicy i nie wypuści - a jeśli faktycznie się nie uda i umrę to zrzucę z siebie ten ciężar.

-Madelyn, słońce - znowu mnie przytuliła - Przestań tak mówić, mówiłaś, że już nie jest tak źle. Chcesz wrócić do psycholog? - Gdybyś tylko wiedziała co wydarzyło się wczoraj.

-Nie, spokojnie. Nie zrobię tego drugi raz. Nie chcę, poprostu staram się podejść do tego wyścigu z innej strony. Stella, ja w każdej sytuacji będę wygrana - spojrzałam na nią ze łzami w oczach.

-Dobrze, choć ciężko mi to przyjąć, zaakceptuję to. To twoja decyzja - ona też miała świeczki w oczach.

-Dziękuję.

Resztę lekcji przesiedziałyśmy w ciszy pogrążone we własnych myślach. Gdy zadzwonił dzwonek, rozdzieliłysmy się bo już pozostałe lekcje miałyśmy osobno.

***

Siedziałam w drugiej ławce podczas sprawdzianu z matmy, który okazał się łatwy, dlatego czekałam i odliczałam do ostatniego dzwonka.
Po pięciu, długich minutach zadzwonił. Oddałam kartkę i wybiegłam z sali nie szłam odrazu do wyjścia, bo bym nawet nie przeszła przez te tłumy. Ruszyłam na górę, bo tam brunetka miała lekcje.

DarknessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz