Rozdział 26

3.4K 105 56
                                    

Dzisiaj mija ostatni dzień kiedy jesteśmy u ciotki. Święta minęły fajnie. Nie musiały mi prawić kazań, bo jeszcze tego samego dnia kiedy pokłóciłam się z Nathanem, powiedziałam wszystko mamie. Nie krzyczała na mnie, nie oceniała. Zrozumiała. Miała rację. Teraz będę jej słuchać. Będę się trzymać od niego z daleka. Na jego własne życzenie.

-Mad, przeczytasz mi bajkę do snu? - weszła do mojego tymczasowego pokoju Emily razem z jakąś książeczką o wróżkach.

-Emily, wiesz, że jutro z samego rana jadę i muszę być wypoczęta? - zapytałam mając nadzieję, że odpuści.

-To już ostatni dzień, proszę - złożyła ręce jak do modlitwy przez co wypadła jej książka. Wywróciłam oczami na jej niezdarność.

-No dobrze, chodź do twojego pokoju - zgodziłam się, na co dziewczynka w podskokach poleciała do siebie.

Zanim do niej przyszłam leżała już w łóżku czekając aż zacznę czytać. Nie zajęło mi to wszystko zbyt wiele czasu, bo przeczytałam jej zaledwie dwie strony i już spała. Czułam jak mój telefon w kieszeni ciągle wibruje. Miałam ochotę wyrzucić go przez okno.

Wyszłam z różowego pokoiku i udałam się do swojego. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i sprawdziłam już chyba setny SMS dzisiaj.

Od:Nathan

Madelyn, proszę odpisz mi wreszcie

Możemy pogadać? Oddzwoń

Nie mam ochoty już czytać jego kolejnych wiadomości. Zablokowałam go. Zwlekałam z tym kilka dni, ale już staje się to męczące. Położyłam się do łóżka z zamiarem pójścia spać. Ciekawe czy tej nocy znów będę się budziła co kilka minut...

***

Wstałam jakąś godzinę temu. Zaraz wyjeżdżamy z San Diego. Spakowałam już moje rzeczy i jestem gotowa do wyjścia. Ruszyłam schodami w dół, a Emily na pożegnanie przytuliła się do mojej nogi.

Wyszłam z domu, wrzuciłam do bagażnika walizki i weszłam do samochodu. Wreszcie odetchnę w moim pokoju z dala od ludzi i dzieci.

-Madelyn, niestety muszę wyjechać służbowo na kilka dni. Nie będzie mnie na sylwestrze - powiedziała zawiedziona. Mi to nie robi różnicy i tak mijamy się praktycznie każdego dnia, żadna nowość.

-Rozumiem.

-Możesz zaprosić Stellę. Zawsze to ty do niej chodzisz to teraz niech ona przyjdzie do ciebie - uśmiechnęła się i wróciła wzrokiem w przednią szybę.

Chodzę do Stelli. Dobre. Całe szczęście, że tak myśli. Oczywiście mojej mamie mówię, że idę do niej, a tak naprawdę Stella wyciąga nas na jakieś domówki, albo do klubów. Teraz nie wiem jak będzie, bo pierwszy raz ma tak długo chłopaka. Pewnie z nim będzie chciala spędzać czas.

Trudno, posiedzę sobie w domu. Obejrze jakiś film. Dzień jak codzień.

-Jeszcze zobaczę co zrobię- rzuciłam i odwróciłam się w stronę bocznej szyby. Nie ciągnęła rozmowy, siedziałyśmy cicho słuchając muzyki z auta.

Czułam jak mój telefon ciągle wibruje, ale to mnie w ogóle nie dziwi, bo dzieje się tak od kilku dni. Tylko myślałam, że jak go zablokuje to nie będzie mógł pisać...

***

Dojechałyśmy nie dawno domu, spałam całą drogę, bo w nocy zamknęłam oczy na niecałą godzinę. Mama chyba nawet za bardzo się nie rozpakowywała. Wyciagnęła tylko brudne ubrania do pralki i zabrała świeże. Powiedziała, że jeszcze dziś wieczorem wyjeżdża.

DarknessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz