Rozdział 18

3.4K 89 19
                                    

Perspektywa Nathana:

***

Lekko zdezorientowany wcześniejszą sytuacją z Riv, podbiegłem do miejsca w którym Max bił jakiegoś gościa. Wydawało mi się, że skądś go kojarzę, ale może to tylko chory wymysł mojej głowy. Liam szybko zaczął odciągać przyjaciela od tego chłopaka, a ja podszedłem, żeby mu przemówić do rozsądku.

-Ty ośle, chcesz żeby nas wszystkich stąd wywalili, przez ciebie nie odbędzie się tu osiemnastka Rivery - spojrzałem na niego wściekle, a jego jakby wmurowało. Stał chwilę w bezruchu i wpatrywał się przed siebie.

-Gdzie ona jest? - zwrócił się szybko do mnie.

-Zaraz tu przyjdzie, szła za nami - wywróciłem na niego oczami i kontynuowałem dalej - Musisz go przeprosić, żeby nie pojechał na psy i...

-Kurwa Nate, twój ojciec zaraz ją zgarnie, idź jej szukaj! - złapał za mój kołnierz i zaczął mną potrząsać.

-Jak to zgarnie?! - zapytałem przestraszony.

-Idź do cholery! - popchnął mnie w stronę wejścia, gdzie szybko się udałem.

Rozejrzałem się dookoła, ale nigdzie jej nie było, więc ruszyłem do środka. Tutaj też jej nie ma.

-Cholera jasna - przeczesałem rękami włosy i poleciałem w stronę parkietu, gdzie było mnóstwo ludzi. Jak ja ją miałem tu znaleźć?

Po tym jak rozejrzałam się po całej sali i dalej jej nie znalazłem, zacząłem faktycznie panikować. Został mi jedynie jej pokój i jeśli tam jej nie będzie to ja nie wiem co zrobię. Udałem się szybko na górę i nawet nie pukając próbowałem otworzyć drzwi. Tyle, że były zamknięte. Coraz bardziej mi się to nie podobało. Wywarzyłem drzwi.

-Madelyn! - krzyknąłem i miałem nadzieję, że się odezwie i tu przyjdzie. Ale nic. Nic nie usłyszałem. Zacząłem chodzić w tę i z powrotem po pokoju myśląc co robić.

Jakim cudem on ją zgarnął? Przecież za chwilę mamy wyścig, który on sam wymyślił. To nie tak miało wyglądać. Chociaż i tak nie zamierzałem słuchać mojego ojca.

-Kurwa mać! - krzyknąłem i zrzuciłem wszystko ze stolika na przeciwko łóżka. Usłyszałem, że ktoś wchodzi do pokoju, ale nawet się nie odwróciłem. Wiedziałem, że to nie są kroki Riv.

-I co masz ją? - dobiegł do mnie zdyszany głos Maxa.

-Nie ma jej Max - odwróciłem się załamany w jego stronę - To przez Cartera, tak myślałem, że po pijaku powiedziałem mu co planuje. Ten chuj to wykorzystał i doniósł ojcu. Szlag! - traciłem nad sobą panowanie. Kopnąłem w stolik, który z hukiem poleciał na podłogę.

-Dobra, uspokój się - podszedł do mnie i położył rękę na ramieniu - Musimy na spokojnie zastanowić się gdzie ona może być i kto ją stąd wyprowadził.

-No to mówię, że Carter

-Nie, Madelyn wie kto to jest, zrobiłby szum i usłyszelibyśmy. Liam powiedział, że szła praktycznie za wami. Ktoś musiał ją zatrzymać.

-Piła wcześniej z Alexem i jakąś laską - przypomniało mi się - moze to ona?

-Chodź, idziemy zobaczyć - popchnął mnie w stronę drzwi i poszedł za mną skierowaliśmy się na dół - Jak miał ten były Rivery?

-Czemu o to pytasz? Nie czas na takie rzeczy - spiąłem się, bo wiedziałem jak bardzo ona nienawidzi tego człowieka, zresztą ja też. Ten skurwiel powinien dawno zdechnąć za to co jej zrobił.

-Bo to on mnie sprowokował i zaczął bić - słysząc jego słowa przystanąłem na chwilę co on też zrobił - Zanim przyszedłeś, powiedział, że jesteśmy żałośni i naiwni. Że nie potrafimy się trzymać planu więc to oni zaczynają działać. Później przybiegła Stella i zaczęła mnie od niego odciągać, a jak powiedziała mi kto to jest to miarka się przebrała. Wtedy nie miałem żadnych hamulców.

DarknessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz