Rozdział 7

3.6K 94 5
                                    

Dzisiaj jest dzień Stelli. Sobota. Jej impreza urodzinowa. Boję się ile tam może być ludzi, bo ona woli świętować hucznie niż w niewielkim gronie.
Oczywiście nie łatwo było przekonać mamę żeby w ogóle wyjść z domu. Znowu posłużyłam się Sarah do której "jadę na nocowanie". Trochę było mi głupio prosić ją o to mówiąc, że muszę wymknąć się na przyjęcie, na które ona sama nie jest zaproszona. Niestety Stelli nie dało się przekonać.

Jest godzina dziewiąta rano i właśnie się obudziłam. Miałam cały dzień, żeby się ogarnąć, więc nie zamierzałam się za bardzo spieszyć. Wstałam z ciepłego łóżka na zimne panele, co było dzisiaj wielkim wyczynem bo strasznie nie chciało mi się opuszczać tego miejsca. Zeszłam na dół i zrobiłam sobie kawę, żeby się rozbudzić. Isabelle znowu nie było w domu. Przez cały tydzień wychodzi z rana i wraca późnym wieczorem. Z jednej strony jest mi to na rękę, bo mogłam sobie zaprosić kogo tylko chciałam i wyjść z kim tylko chciałam, ale z drugiej strony, martwię się o nią. Jest jakaś nieobecna i ciągle gada z kimś przez telefon. Niby normalna rzecz, ale kiedy rozmawia to ciągle podnosi głos albo szepcze.

Moje przemyślenia przerwał trzask drzwi i właśnie ona przez nie weszła.

-Madelyn, dobrze że już wstałaś - zaczęła mówić nie wyraźnie. Wyglądała okropnie. Jej do ramion blond włosy były poplątane i roztrzepane na wszystkie strony. Niebieskie oczy podkrążone i czerwona szminka rozmazana na całej twarzy. Jej niebieska sukienka była całą poplamiona alkoholem, który wyczuwałam od niej z daleka. Co się z nią dzieje, przecież nigdy nie doprowadziłaby się do takiego stanu - musisz mi pomóc, bo zaraz upadnę - podbieglam do niej szybko i złapałam ją pod ramię. Byłyśmy mniej więcej tego samego wzrostu, więc nie było z tym problemu.

-Mamo, co się stało. Czemu jesteś w takim stanie? - zaczęłam kierować się z nią w stronę jej sypialni.

-Nie pytaj, nie mam głowy... - znowu zaczęła burczeć niezrozumiale pod nosem. Nie zamierzałam jej już więcej o nic pytać i tak niczego bym się nie dowiedziała. Gdy dotarłyśmy do sypialni, położyłam ją na łóżku i zasnęła dosłownie w sekundę. Nie wróciła do domu na noc i to, że jest pijana to mało powiedziane. Musi dziać się coś naprawdę złego jeśli nigdy nie widziałam jej w takim stanie. Na razie nie będę się tym przejmować, porozmawiam z nią po imprezie Stelli.

Przeszłam do mnie do pokoju i zaczęłam się szykować do wyjścia. Postanowiłam, że pójdę wcześniej do Stelli i pomogę jej w dekoracjach.

Zdążyłam się wykąpać i miałam się zaraz brać za malowanie i suszenie włosów, ale usłyszałam dzwoniący telefon z pokoju. Podbiegłam i zauważyłam imię Nathana na wyświetlaczu.

-Czego chcesz? - w odpowiedzi usłyszałam parskniecie.

-Cześć Riv, miło, że się przywitałaś - odpowiedział ironicznie.

-Nie mam za bardzo czasu na gadanie bo muszę za chwilę wychodzić, więc do rzeczy Cameron - wróciłam się do łazienki i odłożyłam telefon na umywalce. Włączyłam głośnomówiący.

-To prawda zaraz będziesz wychodzić bo właśnie po ciebie jadę - zaprzestałam ruchów szczotki do włosów, którą właśnie się czesałam.

-Dostałeś zaproszenie od Stelli prawda?

-Dostałem - usłyszałam dźwięk odpalanego silnika.

-Więc powinieneś wiedzieć, że będę jej pomagać w organizacji.

-Nie ma takiej potrzeby, jest z nią Max. Ty masz wolne do ósmej.

-Po co chcesz się spotkać? Będziemy widzieć się za kilka godzin. Tak bardzo się stęskniłeś? - rzuciłam kąśliwie.

DarknessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz