Rozdział 38

3.1K 109 161
                                    

Właśnie dzisiaj mam ostatni dzień żeby przygotować się do egzaminów. Jutro się zaczyna, to na co przygotowywałam się przez cztery lata. Jestem zestresowana, ale jednocześnie cieszę się, że będę miała to za sobą i wreszcie odetchnę.

Zaraz powinna się pojawić Stella. Postanowiłyśmy pouczyć się razem, albo raczej ja pouczę ją, bo dziewczyna niezbyt przykładała się do nauki.

Usłyszałam pukanie, po czym przyjaciółka obładowana książkami weszła do pokoju, ledwo zamykając za sobą drzwi.

- Joseph mnie wpuścił ‐ rzuciła na początek na co skinęłam głową.

‐ To od czego zaczynamy? - zapytałam kiedy usiadła obok mnie przy małym stoliku, który swoją drogą znalazłam na strychu. Będzie nam teraz potrzeby i będzie wygodniej niż na podłodze.

- Matma - westchnęła ciężko.

- A wiesz, że zaczynamy angielskim?

- Ogarnęłam to wczoraj z Maxem, do nadrobienia została mi matma. - powiedziała na co znów skinęłam głową.

- Co dokładnie?

- No zacznijmy od tych simusów czy jak to się tam nazywa - rzuciła i zaczęła przeszukiwać stertę książek.

- Simusów? Chyba miałaś na myśli sinusów - parsknęłam cicho.

- Nie śmiej się! - krzykneła oburzona.

- Nie śmieje - zaczęłam się bronić, dalej z uśmiechem na twarzy.

- Bo ci nie zapłacę.

- I tak mi nie płacisz.

- Teraz to już napewno - spojrzała na mnie poważnie, po czym sama zaczęła lekko się uśmiechać pod nosem.

- Stella po jutrze będziesz to pisała, a nawet nie wiesz, że to są sinusy?

- Pomyliłam jedną literkę, weź się odczep - uderzyła oburzona zeszytem o stolik.

Wzięłam go do ręki i zaczęłam go kartkować. Wcale nie zdziwiło mnie to, że przez cały rok zapisała tylko pięć kartek.

- Stella... - zaczęłam na co ta zerknęła na mnie - To jest twój zeszyt do matmy? Czy teraz dopiero go założyłaś?

- To jest z tego roku.

- Zapisałaś pięć kartek. Dosłownie - popatrzyłam zdziwiona jeszcze raz na zeszyt. Ja miałam zapełnione trzy takie - Możesz mi powiedzieć jakim cudem ty zdałaś?

- Na ładną buźkę - uśmiechnęła się szeroko i mrugała oczami.

Nie mam siły do tego człowieka.

- Dobra czeka nas ciekawy dzień. Dobrze, że przyszłaś z samego rana - spojrzałam na zegarek w telefonie siódma trzydzieści.

- A zrobisz mi kawę? - zapytała ziewając - Spałam chyba ze trzy godziny przez wczorajszy angielski.

- Tata nam zrobi, nie traćmy czasu bierz się do roboty - powiedziałam na co ta westchnęła ciężko i wyciagnela kartki na których będzie rozwiązywała zadania - Zadanie pierwsze, zaczniemy od tych łatwiejszych...

***

Właśnie Stella próbuje zrobić sama zadanie, a ja siedzę i pije już chyba trzecią kawę. Mamy godzinę piętnastą i nie zrobiłyśmy sobie żadnej przerwy. Jak skończy to dopiero jej o tym powiem. Wpadła w taki wir rozwiązywania, że przez całe lata liceum chyba tak nie wytężała swojego mózgu. Jestem w szoku. Co prawda nie zawsze jej wychodzi jak trzeba, ale stara się, a to już coś.

DarknessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz