Normalnie mnie wcięło. Kiedy wyprowadziła mnie wtedy na urodzinach Nathana mówiła, że źle się czuje i dlatego miałam z nią wyjść tylnim wyjściem. Żeby nikt nie widział jej zarzyganej. I faktycznie tak było. Wymiotowała. Później ktoś przyłożył mi do twarzy jakiś materiał i obudziłam się w pomieszczeniu razem z Williamem Cameronem. Koszmar.
Nie mówiłam o tym nikomu wcześniej, bo nawet nie pomyślałabym, że ona ma coś z tym wspólnego. Po prostu jako dobra koleżanka wyszłam i jej pilnowałam żeby się nie zarzygała. Ale to chyba nie był przypadek. Widzę ją teraz kiedy wnoszą ją na noszach i nie mogę uwierzyć moim oczom. Jakim cudem ona znalazła się na motocyklu Cartera.
-Ona cię wyprowadziła? - zapytał Nate lekko podniesionym głosem - Czemu mi o tym nie powiedziałaś?
-Bo nie wiedziałam, że zrobiła to celowo - broniłam się. Naprawdę myślałam, że to przypadek.
-Wyprowadza cię z budynku, po czym ktoś cię porywa, a ty mówisz, że to nie celowo?! - starał się chyba wzbudzić u mnie wyrzuty sumienia, nie chciałam psuć tej aury wygranej, ale po jaką cholerę on na mnie krzyczy.
-Wyszłam z nią, bo źle się czuła. Wymiotowała na moich oczach. Później ktoś przyłożył mi materiał do twarzy i film się urwał. Nie złączyłam faktów, dobra?! - powiedziałam szybko wyrzucając ręce do góry. Zrobiłam krok do tyłu, bo nagle zaczęły denerwować mój nos, jego perfumy.
-Dobra, spokojnie nie denerwuj się - powiedział miękkim głosem. Chyba zdał sobie sprawę, że się zapomniał.
-To nie podnoś na mnie głosu - rzuciłam jeszcze szybko, patrząc mu prosto w oczy.
Zaczął otwierać usta, ale nic nie zdążył powiedzieć, bo usłyszałam trąbienie jakiegoś samochodu. Podjechali po nas Max z Liamem, dwoma autami, bo byśmy się nie zmieścili w jednym. Ledwo Max się zatrzymał, a Stella już biegła w naszą stronę. Dobrze, że odjechały już karetki, bo myślę, że jakby jakiś trup leżał na ziemi to jeszcze by po nim przebiegła. Kiedy dobiegła rzuciła mi się na szyi i piszczała podekscytowana.
-Jezu Mad, to było perfekcyjne. Japierdole ten strzał w drzewo, mistrzostwo - Kiedy usłyszałam jej słowa, kąciki ust mimowolnie poleciały do góry. Cieszyłam się strasznie, że mam to już za sobą. Jakby stu tonowy kamień, właśnie zleciał z mojego serca. Cudowne uczucie.
-Stella, puszczaj ją - dziewczyna się ode mnie oderwała, po usłyszeniu głosu Alexa, który podszedł do mnie od razu po Stelli, która jeszcze na koniec rzuciła, że jest ze mnie dumna.
-No, no Madelyn, ładny strzał - stanął przedemną z założonymi rękami i uśmiechem na twarzy.
-Mam nadzieję, że nie masz na myśli tego pierwszego - parsknęłam, on też.
-No tamten był tragiczny, dobrze, że nie trafiłaś Nathanowi w głowę - zaśmiał się na co zmrużyłam złowrogo oczy.
-Nie przesadzaj...
-Z czym ma nie przesadzać? - usłyszałam głos Maxa.
Spojrzałam na resztę, która przyłączyła się do nas. Staliśmy teraz w kółku, każdy uśmiechnięty od ucha do ucha. Nathan podszedł obok mnie i zarzucił swoją rękę na moje ramię, przyciągając mnie do siebie.
-No to chyba trzeba to uczcić, prawda? - zapytała Stella z wymalowanym uśmiechem na twarzy.
-Trzeba - odpowiedział jej zadowolony Nathan.
-Jest pierwsza, idziemy do mojego baru - powiedział Max, na co zmarszczyłam brwi.
-Otworzyłeś swój bar? - zapytałam
CZYTASZ
Darkness
Teen FictionSiedemnastoletnia Madelyn Rivera jest zwyczajną nastolatką. Mieszka w Oxnard razem ze swoją mamą, która pracuje w radzie miasta. Uczy się pilnie i przykłada do nauki, bo chce wyjechać na wymarzone studia. Ma swoją najlepszą przyjaciółkę Stelle, któr...