Rozdział 39

3.2K 115 80
                                    

Tłum dalej milczał w oczekiwaniu na jego słowa. Mi już obraz się całkowicie rozmazywał i ledwo co widziałam.

Do Nathana podeszła Florencia i oparła się o jego ramię. Spojrzał na nią krótko i uśmiechnął się w jej stronę.

Boże, czemu ja tu stoję i katuje się tym widokiem?

Szybko jego twarz obróciła się w moją stronę i z tym samym uśmiechem patrzył na mnie. Nie mogłam dłużej tego znieść, zaczęłam się wycofywać. Już stałam do niego plecami i miałam się przeciskać wśród ludzi kiedy zatrzymały mnie jego słowa.

- Dziewczyna, z którą jechałem pierwszy raz - wyciągnęłam powietrze, nie dowierzałam temu co słyszę - Jest dla mnie bardzo ważna i chciałbym to dla niej dedykować ten wyścig. Niestety nie była w stanie dziś ze mną pojechać, dlatego znalazłem pierwszą lepszą dziewczynę, sam bym nie pojechał. Nie na tym to polega - obróciłam się w jego stronę z niemałym szokiem na co jego uśmiech się powiększył.

Nie powiem, schlebia mi to, że wypowiedział się o niej w taki sposób.

- Choć pewnie większość z was wie o kim mówię to nie będę jej wywoływał, nie chcę żeby się niepotrzebnie stresowała. Nie lubi takiej publiczności - kontynuował dalej wpatrzony w moją stronę - To tyle dziękuję - pochylił się i puścił mi oczko. Podał mikrofon zaskoczonej dziewczynie i zszedł z podwyższenia.

Kiedy już troche otrząsnełam się z chwilowego osłupienia, rzuciłam się by go znaleźć. Ludzie byli w takim szoku, że słychać było tylko przyciszone rozmowy pomiędzy nimi. Mogłam się wymsknąć niepostrzeżenie.

Rozejrzałam się dookoła i zaczęłam iść w kierunku, w którym zniknął mi z oczu. W drodze prawie natknęłam się na Florencie, szczerze mówiąc nie mam pojęcia jak ja ją minęłam. Całe szczęście, że mnie nie widziała bp prawdopodobnie doszłoby do rękoczynów.

Podeszłam w moje wcześniejsze miejsce gdzie się chowałam, bo miałam wrażenie, że wszyatko przeszukałam. Już w ogóle się nie orientowałam gdzie jestem. Nikogo tu nie było, więc zaczęłam się wracać.

Nagle poczułam jak ktoś złapał mnie za rękę i przyciąga w swoją stronę. Poczułam, że odbiłam się plecami od czyjegoś torsu, ale osoba, która mnie trzymała dalej przyciskała mnie do siebie. Próbowałam się wyrwać, ale było to niemożliwe, bo czyjeś ręce mocno oplotły mnie w talii.

- Przestań się wiercić - usłyszałam znajomy szept na co lekko odetchnęłam, że to nie jakiś zabójca.

Kiedy mnie wypuścił, ja jak poparzona, oderwałam się od niego i odwróciłam w jego stronę. Z wściekłą miną spojrzałam w jego z pozoru obojętna twarz. Widziałam, że się denerwował i próbował to zakryć. Zaczęłam go popychać.

- Co ty sobie wyobrażasz?! - krzyknęłam mu w twarz. Chciałam coś dopowiedzieć ale zatkał mi usta dłonią i wychodził z tego niewyraźny bełkot.

- Ucisz się wariatko zanim ktoś tu przyjdzie - dalej szeptał, co mnie denerwowało jeszcze bardziej.

Próbowałam się wyrwać, ale bezskutecznie, jeszcze mocniej zatykał moją buzię i rozglądał się dookoła czy nikt nie nadchodzi.

- Ała - syknął i oderwał dłoń od mojej twarzy - Ugryzłaś mnie - spojrzał na swoją rękę gdzie odznaczał się szereg odbitych zębów.

- Jeszcze raz tak zrobisz to ci ją odgryzę - burknęłam trochę ciszej.

Uśmiechnął się szeroko, czego nie odwzajemniłam. Dalej byłam zła i jakieś głupie przedstawienie niczego nie zmienia, a jedynie pogarsza.

- Jesteś słodka kiedy mi grozisz - pochylił się lekko i złapał za moje policzki. Długo jednak ich nie trzymał bo szybko zepchnęłam jego dłonie na co się skrzywił.

DarknessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz