Rozdział 4

4.1K 102 56
                                    

Do domu wróciłam jak już było jasno, około czwartej nad ranem. Nathan mnie odwiózł, tym razem nie rozmawialiśmy. Widać było, że nie był zadowolony z tego, że musi przenocować Stellę.

Niedawno wstałam jest już po pierwszej, muszę się ogarnąć bo zaraz przyjedzie mama i zacznie coś podejrzewać, dlatego że zazwyczaj wstaję wcześnie.

Zeszłam na dół i zaczęłam robić sobie śniadanie, przerwał mi dzwonek do drzwi. Otworzyłam nawet nie patrząc kto dzwoni i zauważyłam Alexa.

-Co ty tu robisz? - blondyn wszedł do środka ignorując moje pytanie.

-O robisz jajecznicę, też poproszę - odwrócił do mnie głowę i się uśmiechnął.

Co się dzieje, widziałam go raz na oczy, myślałam, że nie spotkamy się zbyt prędko, a napewno nie we dwoje. Przeszłam do kuchni i zrobiłam mu śniadanie. Usiadł przy stole i jedliśmy w ciszy. Było to dla mnie bardzo niekomfortowe, ale czekałam aż zacznie mi tłumaczyć dlaczego tu przyszedł, bo nie wydaje mi się żeby było to bez powodu.

-Dobrze bo widzę, że nie możesz się doczekać wyjaśnień. Otóż dzisiaj sobota trzynasty września, czyli dzień kiedy Cameron bierze udział w wyścigu - wstał od stołu i zaniósł talerze do zlewu - wszyscy bardzo to przeżywamy, każdy na swój sposób - wrócił i usiadł obok mnie - Liam nie chce nikogo widzieć, Nathan zawsze gdzieś się ulotnia, a wraca przed ósmą akurat na wyścig, Max wyjechał z dziewczyną, a ja zawsze z nim spędzam czas i razem się martwimy - spojrzał mi w oczy - więc zostałaś mi ty. Pomartwimy się razem.

Dzisiaj są wyścigi. Nie wiem dlaczego, ale zaczęłam się tym interesować od kiedy usłyszałam, że Nathan bierze w tym udział. Ciekawe jakie to uczucie jechać tak szybko nie wiedząc co się wydarzy.

Uśmiechnęłam się pod nosem
-Dobrze, ale mam pewien warunek - podniosłam palec wskazujący do góry - chcę tam pojechać i to zobaczyć.

-Oj nie ma takiej opcji - powiedział poważnie - tam kręci się wiele podejrzanych ludzi. Nathan nie lubi kiedy my tam przyjeżdżamy, a co mówić o tobie, zresztą ostatnio skakaliście sobie do gardeł coś się zmieniło? - poruszył dwuznacznie brwiami.

-A co miało się zmienić? - uśmiech nagle zniknął z mojej twarzy - Chcę poprostu zobaczyć jakie to emocje. Patrzeć na to, na zawodników wiedzących, że będą bardzo blisko śmierci.

-Jesteś jakaś nienormalna - parsknął - powinnaś się bać i trzymać z daleka. Pewnie twoi rodzice nie pozwoliliby ci, przychodzić w takie miejsca. Mam rację?

Oj masz.

-Przestań, nie mam pięciu lat usiądę grzecznie na trybunach i popatrzę - popatrzyłam na niego błagalnie.

-Znasz zasady wyścigów? Wiesz, że przeżywa tylko jeden. Będzie mnóstwo krwi i ofiar. Nie chcesz na to patrzeć zapewniam cię - zignorował moje spojrzenie i dalej upierał się, że nigdzie nie idę.

-Przecież tego nie widać na kamerze, relacja jest z kilkusekundowym opóźnieniem, żeby w razie czego osoba, która się tym zajmuję wyłączyła ekran - To akurat wiedziałam od mojego byłego. Miał tam znajomego, który brał w tym udział, niestety nie przeżył.

Albo raczej stety bo gdyby on wygrał, przegrałby Nathan.

-Nie będę pytał skąd to wiesz, udam, że tego nie słyszałem- odszedł od stołu i ruszył w stronę sofy, założył nogi na stolik kawowy i włączył telewizor.

-Czy za to, że cię zaskoczyłam zabierzesz mnie na wyścig? - dalej próbowałam go jakoś przekonać.

-Nie. Nie drąż bo się nie zgodzę - podgłosił telewizor, żeby mnie zagłuszyć.

DarknessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz