Rozdział 30

3.5K 96 23
                                    

Obudziłam się dzisiaj z potwornym bólem gardła i z katarem. Wyszły mi ostatnie długie przesiadywania na zewnątrz. Kiedy spacerowałam trochę uciekałam od natrętnych myśli.

Od ostatnich wydarzeń minął tydzień. Przez ten cały czas nie widywałam się z Nathanem, choć bardzo za nim tęskniłam. Niestety musiał się ukrywać, a to wszystko przez ten jeden mały błąd...

***

-Wstałaś już? - zza ucha dobiegł do mnie głos chłopaka.

Przewróciłam się na drugi bok i spojrzałam na niego spod przymrużonych powiek.

-Która godzina?

-Siódma, zasnęłaś jeszcze w samochodzie, nie chciałem cię budzić - powiedział i usiadł na brzegu łóżka.

-Boże znów będzie awantura, bo nie wróciłam do domu - marudziłam i wtuliłam się ponownie w poduszkę.

-Możesz zostać i uciec od kłótni, mi nie przeszkadza - wzruszył ramionami - Zjesz coś?

-Nie wiem, boję się, że mnie zatrujesz - powiedziałam z udawaną powagą na co chłopak prychnął pod nosem i wstał z łóżka.

-Możesz wybrać sobie miejsce w którym cię zakopie - rzucił i wyszedł z sypialni.

Przez chwilę zapomniałam o wydarzeniach, które miały miejsce jakieś kilkanaście godzin wcześniej. Całe szczęście, że nie widział jak budziłam się oblana potem Przez pół nocy, kiedy mój durny łeb tworzył scenariusze, że to on tam leży z kulką w głowie.

To było straszne. Widziałam w koszmarze jak Chris do niego celuje i strzela w głowę. Później ja się drę i klękam przy Nathanie, a blondyn staje za mną i celuje w tył mojej głowy. Kiedy słyszę huk strzelającej broni, budzę się całą spocona i zapłakana. Uspokajam się przez piętnaście minut, a później powtórka ze wszystkiego kilka razy w nocy. Możliwe, że łącznie spałam dwie godziny. Czuje się strasznie zmęczona.

Wreszcie wygramoliłam się z łóżka i złapałam za złożony koc, który leżał na szafce, po to by się nim owinąć. Było mi chłodno. Przeszłam do kuchni i obserwowałam chłopaka, który robił dla nas kanapki. Odwrócił się po to by wziąć coś z lodówki i mnie zauważył.

-Jak się spało? - zapytał i otworzył drzwi od lodówki.

-Dobrze - skłamałam.

-Twoje wory pod oczami mowią co innego - zamknął lodówkę i spojrzał na mnie podejrzliwie. Machnął mi ogórkiem przed twarzą - Przede mną niczego nie ukryjesz kochana - powiedział i wrócił się na poprzednie miejsce.

-A czy to dziwne? - zapytałam - Wczoraj widziałam jak ktoś popełnia samobójstwo. W dodatku uciekłam z miejsca zdarzenia.

-Nie mówię, że dziwne - zaprzeczył odrazu - Poprostu... Postaraj się nie przejmować tym aż tak bardzo.

DarknessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz