Rozdział 28

3.5K 95 47
                                    

Znów wychodzę ledwo żywa ze szkoły. Marzę tylko o odrobinie snu po tym ciężkim dniu. Próbuję przetrwać w tym tłumie pchającym się do drzwi. Mam wrażenie, że zaraz wyryję głową o podłogę. Zrobiłam krok i poczułam, że się potykam. No i stało się to o czym myślałam. Wywaliłam się na schodkach.

-Kurwa mać! - wydarłam się wściekła na tych wszystkich ludzi, którzy jeszcze się podsmiechują. Mam ochotę wstać i porozrzucać ich wszystkich tak samo jak wywaliłam się ja.

Zobaczyłam jakiegoś chłopaka, który śmiał się z nich najgłośniej.

-Z czego się śmiejesz ośle? - rzuciłam do blondyna.

-Z ciebie fajtłapo - rzucił i ruszył schodami w dół. Nie poszedł zbyt daleko, bo drogę zastawił mu... Nathan? Co on tu robi?

-To ty podłożyłeś jej nogę? - zapytał z wyraźnym zdenerowaniem.

-Ma koślawe nogi, nie moja wina, że... - nie dokończył, bo zarobił z pięści w nos. Dalej siedziałam na ziemi przyglądając się temu wszystkiemu z dołu z niemałym szokiem.

-Żeby mi to było ostatni raz - powiedział jeszcze na koniec i podszedł w moją stronę - Chodź - wyciągnął rękę w moim kierunku, którą odrazu złapałam i przyciągnął w swoją stronę - Pokaż, nic ci się nie stało? - zapytał, patrząc na moje dłonie, które okazało się, że są lekko starte - Boli? - zapytał zerkając na mnie.

-Wiesz, że nie musiałeś tego robić? - zignorowałam jego pytanie i rozejrzałam się dookoła, chłopak zwijał się z bólu, bo prawdopodobnie ma rozwalony nos. Jeszcze w dodatku pełno ludzi się na nas gapiło Przysunęłam się i ściszyłam głos, tak żeby tylko on mnie słyszał - Tak naprawdę to sama źle stanęłam...

-Ale się z ciebie śmiał - przerwał mi i złapał za moje ręce - Boli?

-Trochę szczypie, ale przeżyje - wzruszyłam ramionami. Chłopak przysunął je do siebie i pocałował. Nie powinien robić takich rzeczy, bo moje serce mięknie.

-Boli, trochę mniej? - zapytał z uśmiechem na co pokiwałam głową.

Rozejrzałam się dookoła. Dalej pełno ludzi stało w miejscu i gapiło się na nas. Wyrwałam ręce i zeszłam szybko na dół, ponownie się potykając. Tym razem poczułam, że chłopak mnie łapie. Ułożyłam ręce na twarzy. Boże robię z siebie jeszcze większe pośmiewisko.

-Uważaj - powiedział odchodząc kawałek w bok - Nie przejmuj się nimi. Chwilę pogadają i przestaną. Sam tu chodziłem i wiem jak jest - zabrał moje dłonie z twarzy i złapał jedną, ciągnąc mnie w stronę swojego auta.

Otworzył mi drzwi od strony pasażera i weszłam do środka. Usiadł obok i odpalił silnik. Ruszył przed siebie.

-Nate, zaraz pewnie będę na instagramie szkoły - westchnęłam i złapałam się za twarz.

-Nie będziesz.

-Już jestem, ciągle przychodzą mi powiadomienia - wyciągnęłam telefon z kieszeni i weszłam w jedno z nich. Nie myliłam się.

Zdjęcie jak leżę na schodach i blondyn stający nademną który się śmieje. Boże jak ja nienawidzę tej budy. Jeden wielki cyrk, gorzej niż w podstawówce.

Nate zatrzymał się na poboczu i wyrwał mi z ręki telefon.

-Wiesz kto go prowadzi? - zerknął na mnie.

-Co?

-Instagrama szkoły. Wiem, że kiedyś prowadził go Liam, a teraz nie mam pojęcia - uniosłam brwi. Tego się nie spodziewałam.

-Naprawdę go prowadził?

-Tak nieważne, wiesz kto teraz się tym zajmuje?

-Oczywiście, że wiem - wywróciłam oczami na myśl o tej idiotce - szkolna gwiazdeczka Lily May.

DarknessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz