120 - The list can a shrug off

55 10 4
                                    

Jego listy wywoływały u mnie łzy za każdym razem jak je czytałem. Było ich kilkanaście. Każdy innej długości. I dopiero czytając je zauważyłem zmiany w jego charakterze pisma. Im bliżej był śmierci tym mniej widoczie pisał. Tym krócej i mniej zwięźle - choroba go zabijała, a to że ja bedę musiał żyć z tym że go nie ma już ze mną tylko dobijało go bardziej.

Kocham. Będę tęsknić. Obiecuje dbać. Kochaj. Nie tęsknij. Żyj.

Tak brzmiał jego ostatni list do mnie oczywiście każdy kończył się podpisem „Zawsze twój, kochający na zabój Joe". Jednakże ten skończył się tylko słowani „Zawsze twój Joe".

Open Your Ears ||Ed ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz