[Choi San: Rzym, Włochy, Kilka godzin później]
Powiodłem dłonią po gęstej, jego delikatnych, brunatnych włosów, odgarniając kilka niesfornych pasem, które opadły opasłe na jego piękne, zaciśnięte w swobodnym śnie oczka. Był aniołkiem, tak delikatnym i uroczym, oddychając płytko w onirycznym stanie, zupełnie nieruchomy w miejscu, gdzie przytulał się czule do mojej nagiej piersi.
Pozwoliłem mu odpocząć po tym, co stało się poprzedniej nocy, ciesząc się jego niewielką obecnością tuż obok mnie. Miałem nadzieję, że wie, jak bardzo go kocham...
-Sannie? - Wzdrygnąłem się lekko, zbyt zamyślony, aby wyłapać chwilę, kiedy i jego oczyka otworzyły się powoli, mrugając sennie. Był uroczy, jednak wspominałem tak dobrze jego eteryczne oblicze pełne nieziemskiej błogości i zaduchu przyjemności... nigdy tego nie zapomnę. Nigdy nie zapomnę, jak perfekcyjny był.
-Dzień dobry, mój ukochany - Dostrzegłem z ciepłym uśmiechem, jak jego policzka rumienią się gwałtownie, obsypane malinowym pyłkiem, zanim ukrył swoją twarzyczkę w mojej skórze, tak słodko udając, iż nie istnieje - Dziękuję za upojną noc, Wooyoung - Wyszeptał delikatnie, zmuszając go ponownie, aby spojrzał na mnie swoimi maślanymi okręgami, składając miękki, czuły pocałunek na jego ciepłych i wciąż opuchniętych ustach. Jak bardzo cieszyło mnie, że wciąż był tak boleśnie niewinny, pomimo wszystkiego, co zrobiliśmy poprzedniej nocy.
-Nigdy nie wyobrażałem sobie, że mój pierwszy raz będzie w stolicy Włoch - Zachichotał słodko w moje usta, ponownie łącząc je w słodkim, czułym pocałunku. Nauczył się wiele przez tę noc.
-Podobało ci się? - Spytałem ze szczerą nadzieją, dostrzegając, jak jego oczy błyszczą na powracające wspomnienia.
-Było lepiej, niżeli mógłbym sobie wymarzyć - Wyszeptał delikatnie, podsuwając się do mojej szyi, nim poczułem, jak delikatnie zagryza skórę, ssąc ją do uzyskania miłosnych śladów. I pozwoliłem mu na to, wplatając prawą dłoń w jego gęste loki, nieco drapiąc jego główkę. Zamknąłem oczy, rozkoszując się drobnym szczypaniem nieco poniżej mojej szczęki.
-To dobrze, skarbie, bo to znaczy, że twoja główka nie biega za bardzo po czymś tak...
-Cudownym? - Prychnąłem, uśmiechając się głupio na jego komentarz, składająca miękki pocałunek na jego skroni.
-Tak, Wooyoungie, tak - Zachichotałem zupełnie zauroczony w jego słodkiej sylwetce, tuląc go nieco mocniej do swojego ciała. Mafia mogła poczekać. To wszystko mogło poczekać... Liczył się teraz tylko on.
Poczułem, jak jego dłoń z wolna poruszała się po moim brzuchu, delikatnie badając i śledząc każdą linię pojedynczy mięsień. Jego szczupłe paluszki były tak łagodne, muskając moje ciało, aż... Nie zauważy?
-San?
Zauważył.
-Tak? - Spytałem, przełykając ciężko i pozwalając, aby opuszki zaczepiły się o biały, choć może już brudny opatrunek na moim brzuchu.
-Co to? - Jego głos był spięty, gdy szybko chwycił pościel, unosząc ją wystarczająco, aby odsłonić połowę naszych zupełnie nagich ciał... Boże, chroń, jest tak piękny... - San? - Poczułem, jak zamarł w moim objęciu, wpatrując się w biel... cóż teraz już dawno przesiąkniętą szkarłatem krwi, która pociemniała pod wpływem nieubłaganie mijającego czasu. Powinienem był zmienić opatrunek, jednak... dlaczego w ostatnich dniach nie potrafiłem się skupić na czymkolwiek prócz Wooyoungu?
-Nie przejmuj sie kruszynko - Uśmiechnąłem się, delikatnie szturchając jego podbródek, jednak odmówił spojrzenia na mnie, powoli odklejając plaster, aż dostrzegł gojącą się paskudnie ranę.
-San, cholera to nie wygląda ładnie - Jęknął, zerkając na mnie z lekkim obrzydzeniem na widok zaschniętego rubinu, który rozlał się dookoła cienkiego paska - To musi tak boleć - Skamlał cicho, wyraźnie przejęty.
-Oh kochanie - Zaśmiałem się lekko z jego niewinnej dziecinności - Po pierwsze nie przeklinaj. Nie ładnie ci z tym, a po drugie, widzisz moje ciało. To nie jest pierwsza, ani ostatnia rana, której doznałem i wierz mi, bardziej boli mnie myśl, że mogę cię kiedyś stracić - Starałem się zwrócić jego uwagę, jednak nie udało mi się odgonić paskudnego zmartwienia z jego twarzy, które tak brutalnie psuło jego ideał.
-A-ale, potrzebujesz nowego bandaża. Pójdę do sklepu - Zawołał nagle, powoli wysuwając się z pościeli, nim usiadł, sycząc głośno, nim ścisnął się za brzuch.
-Wszystko w porządku? Zraniłem cię? - Poczułem, jak panika rozkwita w moi sercu, lecz chłopiec uśmiechnął się jedynie, kręcąc głowa.
-Spójrz na moje ciało - Prychnął w odwrocie, a ja naprawdę radowałem się widokiem tak wielu purpurowych śladów pozostawionych tak pięknie na jego bladej skórze - W porządku, przejdzie... jak przypuszczam to następstwo - Zachichotał, kładąc delikatny pocałunek z moich ust, zanim wstał powoli, odsłaniając swoje zupełnie nagie ciało. Widziałem, jak rumieńce malują jego policzki we wstydzie, gdy zdał sobie sprawę, jak surowo odsłoniętym był, szybko poszukując spodni. Nawet nie przejmował się tym, że znalazł moje, nasuwając je pospiesznie na swoje wąskie biodra i gdyby moja talia nie była tak szczupła, a pas zwężany specjalnie na zamówienie, zapewne spadłyby z niego raptownie. Szkoda.
Ubrał również koszulę, jedną ze świeżych, jakie zamówiłem do hotelu tego poranka, kiedy jeszcze spał, wybierając tę białą i dopasowaną do niego niemal perfekcyjnie. Dlaczego wszystko pasowało do niego tak idealnie? Wolałem go jednak przy sobie, tak pierwotnie nagim i wtulonym we mnie...
-Chcesz coś słodkiego? - Spytał, krzywiąc się lekko, nim musnął palcami nogawkę spodni. Oh, morko się zrobiło skarbie?
-Batonika - Mruknąłem, wiedząc, że nie mogę wyjść. Wooyoung był nową twarzą i nikt go nie znał, gdy na mnie zapewne polował każdy w tym przeklętym i przejętym przez mafie mieście.
-Jasne. Oszczędzaj się, dopóki nie wrócę - Poprosił słodko, zanim zniknął za drzwiami naszego pokoju hotelowego.
Przewróciłem oczami, sięgajac leniwie po telefon, nim do mnie dotarło, jak wiele wiadomości wyświetlało się na ekranie wyświetlacza, zważywszy, iż wyciszyłem połączenia, aby nic nie przeszkadzało nam tej nocy.
-Halo? - Spytałem, wykręcając do Jongho, który jako pierwszy wyświetlał się w nieodebranych.
-San, mają dane Wooyounga - Moje serce zamarło gwałtownie, a oczy otworzyły się szeroko - Gaver wysłał jego informacje twojemu ojcu, zanim go aresztowaliśmy i...
Rzuciłem telefonem, chwytając niezgrabnie przypadkowe spodnie, aby naciągnąć je na swoje biodra, z dudniącym w piersi sercem wybiegając z pomieszczenia. Naciągnąłem je na biodra, nieustannie stawiając krok za chwiejnym krokiem. Niemal potknąłem się o własne stopy, zbiegając po schodach szybciej, niżeli przypuszczałem, iż jestem w stanie, wypadając przez drzwi na zewnątrz nim...
Czarny samochód odjechał z piskiem opon.
-Nie...
CZYTASZ
Il mio demone // WooSan
Fanfic"Jeśli anioł stróż istnieje, to ja otrzymałem demona" Zastrzel - Dobrze. Utop - Dobrze. Uduś - Dobrze. Każde posłuszeństwo, nawet to najbardziej oddane ma swe granice. Niewielka prowincja i cel, który sprawił, iż coś w nieczułym sercu pękło, a San...