Capitolo undici

227 25 14
                                    

[Jung Woo Young: Seul, Korea, Kilka sekund przed]

-Wooyoung, to jest nowy dyrektor Choi San - Spojrzałem na mężczyznę o czarnych włosach, jednak ten wydawał się pogrążony głęboko w myślach, zupełnie ignorując nasze istnienie - Oprowadź go po firmie i pokaż najważniejsze rzeczy, dobra? Będzie pracował przy waszym dziale, więc wprowadź go na tyle, ile potrafisz, resztą zajmie się Hoon, jasne? - Spytał pan Park

-Tak oczywiście - Odrzekłem niemal natychmiast, przełykając ślinę.

-Mogę? - Spytał Seonghwa wyciągając dłoń w kierunku mojego artykułu, uśmiechając się łagodnie, kiedy wydałem się niechętny na jego oddanie - Broniłeś go dzielnie - Zachichotł, sprawiając, iż moje policzki oblały się gorącym różem, a ja wypuściłem go z dłoni, pozwalając szefowi je przeczytać - W tym czasie przeczytam to i ocenię, a ty zajmiesz się Choiem... - Mężczyzna odwrócił się do mężczyzny, jednak ten wydawał się wciąż pogrążony w swych myślach - Choi? - Czarnowłosy wzdrygnął się nagle, spoglądając na wyższego męzczyznę - Stai bene - Spytał Pan Park płynnie zmieniając język, nim położył swą dłoń na ramieniu mężczyzny, który z wolna skinął głową - Sei d'accordo che ti guiderà lui?

-Si, perché no - Powiedział nagle, prostując się ze swego miejsca na biurku, nieświadomie prezentując wysokie ciało, które górowało nade mną. Obaj to robili, przez co poczułem się dziwnie mały w ich otoczeniu.

-Idźcie, a kiedy skończycie, Wooyoung proszę przyjdź do mnie - Skinąłem szybko głową na zgodę, kłaniając się lekko, kiedy miałem już odejść - Ah i zapukaj kolejnym razem! - Zawołał pan Park na odchodne, sprawiając, iż moja twarz zabawiła się gęstą czerwienią wstydu.

-Przepraszam - Jęknałem, otwierając drzwi przed nowym dyrektorem, aby przeszedł pierwszy zgodnie z powinnością, jednak tak się nie stało. Mężczyzna chwycił drzwi nade mną, wskazując dłonią, abym przeszedł jako pierwszy i tak też zrobiłem, niemal potykając się o własne nogi w czystym zaskoczeniu - I... I [Ja... Ja] - Mamrotałem, kiedy zatrzymałem się po drugiej stronie, rozpaczliwie starając sobie przypomnieć lekcje angielskiego w szkole... o ile mężczyzna rozumiał ten język. Mówił coś, gdy pogubił się w swoim,  wydawać by się mogło, pierwotnym.

-Mówię po koreańsku - Wyznał nagle mężczyzna niskim głosem i nieco zniekształconym akcentem, sprawiając, iż nietypowy dreszcz przebiegł wzdłuż mojego kręgosłupa, doprowadzając mój umysł do szału. Czemu miał taki ładny głos...? I dlaczego tak na mnie wpływał. Wooyoung opanuj się, co się z tobą dzieję.

-Oh... to, dobrze - Jęknąłem, nie wiedząc co powiedzieć, gdy wpatrywał się we mnie intensywnie. Czy próbował dobrać się do mojej duszy? Przełknąłem, starając się nie skupiać na tym, jak ładna była jego twarz... ostra szczęka... - Em...

-Nie jestem zbyt... mmm - Przerwał, mrucząc lekko niemal kocim odgłosem niskiego tonu, wydając się przejęty konsternacją - Biegły? Tak to się mówi, prawda? - Spytał ze słodkim uśmiechem, który uniósł jego usta w ładnym grymasie, ukazując dwa, prawie zabójcze wgłębienia dołeczków po obu stronach jego przystojnej twarzy.

-W porządku, jak sądzę... Nie umiem za bardzo innych języków, więc to ułatwi sprawę - Mruknąłem, nagle dając sobie sprawę, jak głupie były moje słowa. Mężczyzna... cóż, teraz mój przełożony, nie wydawał się jednak oceniać mnie negatywnie.

-Oprowadzić, tak? - Spytał nagle, sprawiając, iż wzdrygnąłem się lekko, szybko kiwając głową na zgodę, szybko ruszając podłużnym korytarzem w kierunku schodów.

-To piętro należy do dyrekcji oraz Pana Prezesa Parka - Wypaplałem głupio, pospiesznie wskazując dłonią na złote, grawerowane plakietki - Tu zanosi się rzeczy, aby zostały one ocenione przez dyrektorów danego działu. Nie jestem pewien, gdzie będzie twoje biuro, jednak będzie Pan odwiedzany przez pracowników z mojego działu z prośbą o ocenę oraz zapewne korektę artykułów...

Il mio demone // WooSanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz