Capitolo quarantuno

197 18 12
                                    

[Choi San: Seul, Korea, Kilka godzin później]

Zwolniłem delikatnie, zjeżdżając z głównej drogi wylotowej z Seulu wprost na ogromną połać piasku i źdźbeł trawy, zatrzymując tam samochód, jednak nie gasząc świateł. Nie było to konieczne. Milczałem, a i Wooyoung to robił u mojego boku, prawdopodobnie cierpliwie czekając na wyjaśnienie, którego... no cóż, nie planowałem mu dać. Nie planowałem powiedzieć mu, co robimy na środku pustkowia u pogranicza stolicy Korei niemal o już północnej godzinie.

Dwa ogromne, węglowe Land Rovery wjechały na połać, stając przodem do nas, również nie wyłączając swoich świateł, gdy drzwi od pasażera tego, który wysunięty był nieco do przodu, otworzyły się powoli, ukazując znajomą mi postać.

-Poczekaj tu - Poprosiłem cicho Wooyounga, dostrzegając, jak chłopiec nieco ze zmęczeniem mruga oczami. Był dziś taki cudowny, akceptując to, kim byłem i to, że się zmieniłem... Nie mogłem niemal uwierzyć, jak łatwo to poszło.

Może nie powinienem był się zgadzać, żeby rzeczywiście być jego chłopakiem. Możliwe, że nawet nie powinienem myśleć o takiej ewentualności, zwłaszcza wiedząc, że jest zupełnie inną osobą, niżeli ja. Jak piekło i niebo. Dzieciak urodził się w innym świecie, zaledwie wrzucony do mojego i nigdy nie wydostanie się z niego, jeśli będzie przy mnie, ale... tak mógłbym go naprawdę chronić. Gdyby zawsze był przy mnie, to byłoby znacznie prostsze.

Jednak nie mogło tak być. Pozwoliłem sobie może na jeden dzień swobodny, jednak Wooyoung nie należał do mojego życia - nie mógł był na to zbyt dobry. Przez jeden dzień pozwoliłem nam obu zaznać trochę szczęścia, romansu, miłości... jednak to miało się skończyć szybciej, niżeli się zaczęło.

Bo kiedy się dowie z kim ma do czynienia, zostawi mnie i byłem z tym pogodzony. Byłem potworem, a on się dopiero miał o tym przekonać.

Wysiadłem z samochodu, ruszając w kierunku Jongho. Mężczyzna nie zmienił się wiele, choć tym razem długi, ciemny płaszcz obwisał mu z ramion, ciągnąc się aż do połowy jego umięśnionych, odzianych w błękitne jeansy łydek.

-Masz to? - Spytałem, ściskając przyjacielsko jego dłoń, nim uniósł równie ciemną, matową aktówkę, kładąc ją na masce swojego samochodu. Powoli otworzyłem dwa, srebrne zawiasy, unosząc górną część plastiku, aby spojrzeć na mój ukochany, niezawodny rodzaj broni. Jongho wyraźnie postarał się, aby dopasować go do moich oczekiwań, gdyż całość była czysto czarna, o pięknej linii z inicjałami mojego włoskiego imienia u spodu szkieletu.

-Colt M1911A1 z powiększonym magazynkiem oraz wmontowanym tłumikiem - Powiedział spokojnie, obserwując, jak unoszę wszystkie części, sprawnie składając swoją nową broń... Jak ja tęskniłem za tym ciężarem w swojej dłoni. Uniosłem broń, celując lekko w jedne z większych kamieni, jakieś piętnaście stup dalej... nim wystrzeliłem bez wahania, przebijając go pociskiem na dwie, nieco poszczerbione części - Dobre oko - Przyznał mężczyzna, lekko klepiąc mnie po ramieniu, gdy odłożyłem pistolet, chwytając kaburę, aby zapiąć ją sobie bezpiecznie na pasku u biodra - Jednak wracasz do gry? - Spytał z dziwną nadzieją w głowie.

Mógłbym przysiąc, iż dostrzegłem delikatny grymas uśmiechu, kiedy skinąłem głową z pewnością siebie.

-Lo stronzo ha oltrepassato i confini [Tł. Dupek przekroczył granice] - Warknąłem lekko, nie wkładając jednak broni na swoje miejsce. Chciałem, by Wooyoung ją zobaczył. Chciałem zobaczyć, jak wątpi w podjęty wybór... Jak odwraca się ode mnie. To najmniej bolesne dla mnie, jak i dla niego, ponieważ nie poczuje on zawodu, a strach... to różnica - Jedziesz za mną?

Jongho skinął głową na zgodę, a ja jedynie uścisnąłem jego ramię, zanim ruszyłem z powrotem w kierunku auta.

-Aż taką wartość dla ciebie ma ten dzieciak? - Spytał Jongho w czystej ciekawości, sprawiając, iż zamarłem w pół kroku. Nie mogłem kłamać... nie chciałem. Skinąłem głowa, nawet nie odwracając się, kiedy ruszyłem przed siebie, niemal szarpiąc klamkę swojego auta. Nawet nie wiedział...

Il mio demone // WooSanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz