Carmen POV:
Usiadłam na balkonie i skrzyżowałam nogi, przesuwając się do balustrady. Okryłam się kołdrą i przesunęłam poduszkę bliżej pleców.
Spałam jakieś dwie godziny, ale mimo to byłam dość wypoczęta. Wyspałam się w dzień, mój organizm dostał już wystarczająco dużo snu.
Usłyszałam jak ktoś wychodzi z pokoju obok. Spojrzałam za siebie i zobaczyłam Ashtona. Pamiętam wszystko, co stało się wczoraj. Każde jego słowo i gest.. Wiedziałam, że był wstawiony, ale mimo to, bardzo mnie to ucieszyło.
-Nie śpisz? -zapytał zaspany.
-Nie.. Zaraz powinien być wschód słońca. Zazwyczaj gniję do południa, stwierdziłam, że chcę zobaczyć go choć raz w te wakacje.
-Ja często nie śpię nocami i zasypiam dopiero rano. -podszedł bliżej.
-Kiedyś robiłam tak samo, ale teraz przespałabym całą dobę, gdyby tylko tata się mnie nie czepiał. Sen jest dla mnie odskocznią od problemów, wtedy nie myślę. Nie mam jak myśleć..
-Rozumiem. To wydaje się łatwe, chyba, że ma się koszmary. Miałem jeden teraz.. -usiadł obok, a ja podzieliłam się z nim kołdrą.
-To znaczy? -zapytałam.
-Śniło mi się, że mój dziadek umarł.
-Ah.. Nieraz śnią się takie głupoty, nie ma co się przejmować. -uśmiechnęłam się.
-Ale on umrze. I to niedługo.. Ma raka, leży w szpitalu. -mój uśmiech zszedł.
-Kurwa.. Przykro mi. Może jest jeszcze nadzieja? -zmarszczyłam brwi, wpatrując się w niego.
-Chciałabym, ale chemia przestaje działać. Widać, że jest z nim co raz gorzej. Nie ma już w nim życia, wygląda jak cień. Został mi tylko on, nie mam bliższej rodziny. Rodzice zginęli w wypadku samochodowym, gdy miałem jakieś dziesięć lat. -opowiedział.
-Jak mówisz to z takim spokojem?.. Ja nie potrafiłabym, już dawno zalałabym się łzami. -byłam naprawdę zaskoczona. Jest tak dzielny i silny..
-Bo płacz w niczym mi nie pomoże. Dziadek od dziecka kazał mi być mężczyzną, przy nim nie mogłem pozwolić sobie na łzy. Wychowywał mnie jak na jakiegoś wojownika, ale dzięki niemu miałem w miarę udane dzieciństwo. Na pewno było lepsze, niż dom dziecka.
-Z pewnością.. Podobno dzieją się tam straszne rzeczy. Dzieci wychodzą stamtąd ze skrzywioną psychiką.
-Słyszałem.. Jestem mu wdzięczny. -słabo się uśmiechnął.
-Ja nie mam matki. Uciekła od nas, gdy byłam mała. Miałam może z trzy lata.. Nie pamiętam jej dokładnie. Wspominam tylko jej rude włosy.
-Rude to wredne, niech spierdala.. -powiedział, a ja się zaśmiałam.
-Dobrze, że były farbowane i nie mam takich genów. Już wyzywają mnie w szkole, z rudymi włosami chyba by mnie zabili. -parsknęłam.
-Jak to?.. -sięgnął po paczkę papierosów. Podzielił się nimi ze mną. Odpalił mi go, a ja od razu się zaciągnęłam.
-Jestem totalnie sama. Na przerwach siedzę z Laną na słuchawkach, próbując zapomnieć gdzie jestem. Staram się nie wychodzić ze swojej strefy, którą jest ławka przy ścianie. Ale mimo to, ludzie potrafią być okrutni.. To ciągnie się od samego początku. Gdy zaczęliśmy, większość znała się już z poprzedniej szkoły, nie potrafiłam się wpasować. -westchnęłam.
-Nie wiedzą, co tracą. Szkoda, że nie chodzę już do szkoły, byłbym tam z Tobą. Trzymał Cię za rękę i obił mordę każdemu, kto powie na Twój temat choć jedno słowo. -na mojej twarzy znów pojawił się uśmiech.
-Nie bądź już taki groźny. -wybuchnęłam śmiechem.
-Dla dziadka mam być tytanem. Muszę mieć serce z kamienia.. To weszło mi w nawyk. Nigdy nie umiałem panować nad emocjami, to przez moją trudną historię.
-Ale nie masz. Poznałam Cię.. Jesteś uroczy, pomocny i naprawdę kochany. Chciałabym być z kimś, kto tak dbałby o moje bezpieczeństwo. Zestarzeć się, nie musząc niczym się przejmować.. -rozmarzyłam się, ale ten nie odpowiedział. -Przepraszam, zawstydziłam Cię. Po prostu.. Próbowałam z Ethanem, ale on zrobił mi krzywdę.
-Jebać Ethana, on nigdy nikogo nie pokocha. -wyrzucił peta za barierkę, wprost do ogrodu sąsiadów. Muszą go za to nienawidzić..
-Dlaczego mnie wczoraj pocałowałeś? -zapytałam po chwili zastanowienia. Nie wiedział co powiedzieć.. -Alkohol, rozumiem. -zaczęłam żałować, że poruszyłam ten temat.
-Nie do końca. Ale nie mów, że było Ci źle.. -zaśmiał się.
-Było miło. Bardzo miło.. -uśmiechnęłam się.
-Więc po co zagłębiać się w powody? Nie jestem dobry w uczucia.. Nie potrafię ich okazywać. Mówić o nich, bo zawsze mam wrażenie, że wychodzę na idiotę. Nigdy nie miałem też dziewczyny, której mógłbym powiedzieć prawdę i.. -przerwałam mu, bo bez zbędnego myślenia powtórzyłam pocałunek. Złapał mnie w talii i przyciągnął bliżej, na swoje kolana.
Oddał to.. Ten był bardziej namiętny, niż wczorajszy. Przestałam kierować się logiką i zrobiłam to, czego chciało moje serce.♡♡♡
CZYTASZ
You Can Be The Boss
RomanceZapłakana spojrzałam na mężczyznę, który ściągnął mnie z mostu. Jego przerażona twarz i pędzące za nią samochody były jedynym, co widziałam. Wpadłam w jego ramiona, głośno zanosząc się płaczem. Zrozumiałam, że tak naprawdę nie chciałam jeszcze umier...