Rozdział 59

3.6K 115 14
                                    

Carmen POV

Skończyłyśmy film, ale nie chciałyśmy jeszcze wracać, więc poszłyśmy na zakupy. Kupiłam sobie dwie pary butów, obydwie na bardzo wysokim i masywnym obcasie. Jedne czarne i wyższe, a drugie różowe, bardziej w typie sandałków, zapinane na kostce.

-Wejdziemy jeszcze tutaj? -zapytałam, gdy przechodziłyśmy obok kolejnego sklepu.

-Tatusiek dał kasę, to można szaleć. -skomentowała Allie. Ciągle ma z nim jakiś problem. Widzę jej odrazę do niego, więc nawet nie zaczynam przy niej jego tematu. Nie chcę wysłuchiwać tego marudzenia.

-Nie przesadzaj, ile on ma lat? Dwadzieścia sześć? -dopytała Lizzy.

-Dwadzieścia pięć, nie jest aż taki stary. Poza tym właśnie tacy mi się podobają. Chcę mężczyzny, nie chłopca. -zaśmiałam się, wchodząc do sklepu.

-Dokładnie. Chłopaki w tym wieku mają totalne gówno w głowie, nie wiedzą jak traktować kobiety. -odpowiedziała.

-Jestem pewna, że on też nie wie. Prawdopodobnie jest jeszczs gorszy. -wtrąciła się.

-Skończ już pieprzyć, Allie. Carmen jest przy nim szczęśliwa, kocha go, a on zrobiłby dla niej wszystko. Poza tym ma kasę, jest przystojny.. Czego chcieć więcej? Tobie zawsze coś będzie nie pasować. -stanęła w jego obronie.

-Okej, nic już się nie odzywam..  -przewróciła oczami.

Zaczęłam szperać w wieszakach, ale wszystkie ciuchy były jak dla dziecka, albo wyglądały jak szmaty do wycierania kurzy. Dlatego kupuję w droższych sklepach.. Typowe sieciówki są koszmarne.

-Czy jest tu coś, co zakrywa pępek? Albo chociaż brzuch.. -mruknęłam.

-Nie narzekaj, Ty możesz wziąć cokolwiek. Ja nie zmieszczę się tu w nic, oprócz skarpetek. -powiedziała Lizzy.

-Chyba coś mam. -wyciągnęłam śliczną sukienkę w stylu coquette. Była na ramiączkach, miała marszczoną i rozciągliwą górę. Była w białym kolorze, ale miała dodatkowo wzór drobnych kwiatów.

-Ładna, przymierz. Będziesz w niej uroczo wyglądać.

-Ja też coś mam. -Allie wyjęła bardzo krótką i wyzywającą sukienkę. Totalnie nie w moim guście, ale jeśli jej się podoba, to nie będę komentować. Przecież to nie ja będę w tym chodzić..

Spojrzałam na różową spódniczkę i zaczęłam się wahać. Lizzy zobaczyła to i od razu do mnie podeszła.

-Masz piękne nogi, weź. Nawet się nie zastanawiaj.

-Nie jest za krótka? -dopytałam.

-Nie bądź śmieszna, nie jesteś jakąś zakonnicą. Jest naprawdę fajna, sama kupiłabym ją sobie, gdyby były większe.

-No to wezmę.. -zaśmiałam się.

Przeszłyśmy sklep jeszcze jeden raz, ale nie znalazłyśmy już niczego ciekawego.

Wszystkie przymierzalnie były zajęte. Wszystkie, poza jedną.

-Chodź, wejdziemy razem. -zaproponowała Allie.

-Jasne. -zgodziłam się.

Weszłyśmy do niej i powiesiłyśmy rzeczy na wieszakach. Zamknęłam drzwi, a ta ściągnęła bluzkę. Wystraszyłam się, gdy zobaczyłam jej wystające kości. Wiedziałam, że jest bardzo chuda, ale pod ubraniami nie było aż tak bardzo tego widać. Chcę być chudsza, ale nie w takim stopniu.

Powstrzymałam się od komentarza. Mogłaby przyjąć to jako pochwałę i to zmotywowałoby ją do dalszego robienia sobie krzywdy.

Również założyłam swoją sukienkę. Leżała idealnie, jakby była szyta specjalnie na mnie. Nie lubię swojego odbicia w lustrach w przymierzalnach, ale w tym o dziwo wyglądałam dość dobrze.

-Biorę, wyglądam świetnie. -uznała po chwili patrzenia na siebie.

-Ja muszę przymierzyć jeszcze spódniczkę. Daj mi chwilę, zaraz wyjdę.

-Okej, poczekamy przed przymierzalnią. -przebrała się, po czym wyszła.

Wyjęłam telefon i napisałam wiadomość do Ashtona.

C: Podoba Ci się? Mam jeszcze spódniczkę, ale nie wiem, czy nie jest za krótka.

Wysłałam, a następnie zrobiłam zdjęcie. Zapomniałam wyciszyć, więc było słychać ten charakterystyczny dźwięk.

-Co Ty tam robisz? Wysyłasz nudesy? -zaśmiała się Lizzy. Powiedziała to przy wszystkich, zawstydzając mnie

-Nie! -wybuchłam śmiechem.
-Pytam Asha co sądzi, nie jestem pewna.

Odpisał.

A: Jest urocza, kup ją. Kiedy po Ciebie przyjechać?

Zaczęłam się nad tym zastanawiać. Właściwie, chciałabym spędzić z nim jeszcze trochę czasu, a jest już prawie wieczór.

C: W sumie, to kiedy będziesz mógł. Możesz nawet teraz.

A: To zaraz będę.

Przymierzyłam jeszcze spódniczkę. Również leżała w miarę dobrze. Miała na sobie łańcuszek z motywem serduszka i głównie to mnie w niej urzekło.

Chciałam wysłać kolejne zdjęcie, ale nie był już aktywny. Trudno, pokażę mu ją w samochodzie.

Przebrałam się i opuściłam przymierzalnię.

-Będę się już zbierać, zaraz przyjedzie Ash. -tym jednym zdaniem rozzłościłam Allie.

-Czy jest na świecie rzecz, która jest od niego ważniejsza? -oburzyła się.

-Rozbolała mnie głowa, słabo się czuję. -skłamałam, a ta machnęła na to ręką.

Zajęłyśmy miejsce w dość długiej kolejce.

-Poczekajcie na mnie. -podała mi swoją sukienkę i odeszła na drugi koniec sklepu. Spojrzałam na metkę.. Rozmiar to XS.

-Jeszcze trochę i nawet ten rozmiar będzie na niej wisieć.. Powinna szybko skończyć. -skomentowała Lizzy.

-Wiesz o tym?

-Oczywiście, przecież z nią mieszkam. Codziennie słucham jak wymiotuje, nawet się z tym nie kryje.

-To przykre.. -stwierdziłam zgodnie z prawdą. Zaburzenia odżywiania to okropna, podstępna choroba.

-Mam nadzieję, że Ty nie jesteś tak genialna i tego nie robisz.

-Nie.. Już nie. Obiecałam Ashtonowi, nie chcę go oszukiwać. -spojrzałam na nią.

-To dobry chłopak.. Nie wiem czemu tak się go czepia. Fakt, czasem ponoszą go emocje, ale nikt nie jest idealny. Trzymaj się go, widać, że jesteś z nim szczęśliwa.

-To prawda, sprawia, że się uśmiecham. Czasami każdy się kłóci, to normalne. A za tamtą akcję kupił mi kwiaty i przeprosił.

-Oboje byliście pijani, nie ma co tego rozstrząsać.

Allie wróciła do nas, gdy byłyśmy już pierwsze w kolejce. Dziwnie się za sobą oglądała, ale to zignorowałam. 

Kupiłyśmy rzeczy, po czym wyszłyśmy ze sklepu. Zaczęłyśmy kierować się do wyjścia z galerii, gdy ta nagle wyjęła jakieś bransoletki z torebki.

-Chcecie? Mam dużo. -zaczęła je przymierzać. Byłam w szoku..

-Czy Ty je ukradłaś? -spojrzałam na nią z niedowierzaniem.

-Aj tam, od razu ukradłam.. Wiesz ile oni zarobią na takiej jednej sukience? Wyprodukowanie jej to jakieś dziesięć procent jej ceny.

-Sprawdź lepiej autobus.. -westchnęła Lizzy. Była już do tego przyzwyczajona, bo nie zrobiło to na niej żadnego wrażenia.

♡♡♡
DZIĘKUJĘ ZA 100K WYŚWIETLEŃ!
Zaraz wstawię jeszcze jeden rozdział <33
♡♡♡


You Can Be The BossOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz