Rozdział 19

6.7K 184 32
                                    

Carmen POV:

Lecieliśmy przez noc.
Lot minął lepiej, niż się spodziewałam. Ashton uspokajał mnie i wspólnie oglądaliśmy kreskówki na małym ekranie w samolocie. To odciągało moje myśli i bardzo mi pomagało. Gdy teraz to wspominam, było to bardzo urocze. On.. On był uroczy.

Właśnie zabraliśmy swoje walizki i opuściliśmy lotnisko. Ashton zaczął iść, więc poszłam za nim.

-Jak dostaniemy się do hotelu? -zapytałam.

-Metrem. Zamówiłbym taksówkę, ale nie potrafię wymówić ani słowa po francusku, poza tym nie wymieniliśmy jeszcze pieniędzy.

-Wiesz chociaż gdzie mamy wysiąść?

-Wszystko zaplanowałem, możesz być spokojna. -uśmiechnął się.

-Nigdy nie jechałam metrem.. Ale chyba będzie mniej strasznie, niż samolotem.

-Na pewno. -zaśmiał się.

-Jestem z siebie dumna, że do niego wsiadłam. Odkąd pamiętam, samoloty cholernie mnie przerażają.

-Ja z Ciebie też, króliczku.. Widziałem jak bałaś się na lotnisku.

Zeszliśmy po schodach do podziemia. Miejsce to wyglądało po prostu magicznie.. Do momentu, w którym dostrzegłam mnóstwo bezdomnych leżących na ławkach. Byli brudni i obrzydliwi. Wokół nich unosił się wstrętny zapach, którego nie dało się zignorować.

-Nasza przyszłość. -parsknęłam śmiechem, gdy Ash patrzył na jednego z nich.

-Będziemy bezdomni, ale szczęśliwi.

-Będziemy wesołymi żulami. Będziemy fajni.. -wyobraziłam to sobie, więc odruchowo się zaśmiałam. -Nie no, to raczej niemożliwe. Masz kupę hajsu.

-Twój ojciec też. -wzruszył ramionami.

-Mój ojciec, nie ja. Ja jestem debilem, który prawdopodobnie nie skończy szkoły. Jedyne co umiem robić, to opuszczanie jej trzy razy w tygodniu.

-Jebać szkołę, nie jest Ci potrzebna. Potrzebny jest tylko papier, że skończyłaś to gówno. -stanęliśmy przed dużą tablicą, na której wyświetlały się godziny odjazdów metra. Chłopak wpatrzył się w nią, próbując cokolwiek wyczytać.

-Długo będziemy czekać? -zapytałam.

-Trzy minuty, znowu jesteśmy w ostatniej chwili.

Spojrzał na mnie, a ja szeroko się uśmiechnęłam. Stanęłam na palcach, po czym szybko go pocałowałam. Przyciągnął mnie bliżej, oddając pocałunek. Nadal nie mogę w to wszystko uwierzyć.

-Nigdy nie czułam się bardziej wolna. Przy Tobie jest mi najlepiej.. -powiedziałam po zakończeniu. Zaśmiał się, pstrykając mnie w nos. Miałam się odezwać, ale nadjechało nasze metro.

Weszliśmy do środka. Było bardzo zatłoczone, więc złapałam go za rękę. Wyjął słuchawki, po czym podłączył je do telefonu.
Podał mi jedną, którą włożyłam do ucha. Brooklyn Baby.. Jedna z moich ulubionych piosenek.

Metro ruszyło, więc niemal się przewróciliśmy. Zaczęłam się śmiać, chwytając za rurkę. Trzymało ją już wielu ludzi, przez co nie było mi zbyt wygodnie.
Ashton również ją złapał. Musiał położyć swoją dłoń na mojej. Wyglądało to przeuroczo..

Ruszałam ustami do tekstu piosenki, przez co czułam się jakbym śpiewała i była w pieprzonym teledysku.

Zaczęłam myśleć.. Przed poznaniem Ashtona nie żyłam, tylko przyglądałam się życiu innych ludzi. Nie miałam pojęcia o miłości, więc jedynym co robiłam było marzenie, że ktoś spojrzy na mnie tak, jak on. Stał się dla mnie najważniejszy. Jest jedynym celem, na którym się skupiam.

Na przystanku wsiadło dużo ludzi, zrobiło się jeszcze ciaśniej i bardziej duszno. Zauważyłam w tym tłoku kontrolera biletów. Serce zatrzymało mi się na chwilę.. Zawsze jestem zestresowana w takich sytuacjach. Nawiązałam z mężczyzną kontakt wzrokowy. Zauważył, że jestem przerażona i jak na złość zaczął kierować się w naszą stronę, przeciskając się przez pasażerów.

-Ash! -powiedziałam głośno. Chciałam wyjść, ale ludzie stali tak ciasno, że nie mogłam się nawet ruszyć.

Szarpnęłam za nasze słuchawki i wtedy zareagował.

-Co? -spojrzał na mnie zaskoczony.

-Kanar!.. -krzyknęłam, a ten spojrzał za siebie.

-Kurwa.. -mruknął.
Facet do nas doszedł. Zaczął gadać coś ze śmiesznym francuskim akcentem. Chłopak zaczął się śmiać, czym szybko się zaraziłam.
-Ja nie wiem co Ty pierdolisz.. Jakie łi, łi? -wybełkotał roześmiany. -Musimy uciekać, przygotuj na to swoją kondycję babci. -powiedział, a ja wytrzeszczyłam oczy. Metro zatrzymało się na kolejnym peronie. -Teraz! -zerwał się, ale mężczyzna go zatrzymał. Ashton uderzył go w twarz i zaczęliśmy uciekać. Śmiałam się jak szalona, nie mogłam przestać.

-Czuję się jakbym była w jebanym Subway Surf! -zaczęłam dusić się ze śmiechu. Nie potrafiłam wziąć oddechu, bo biegliśmy zbyt szybko. To zdecydowanie nie moje tempo.

Spojrzałam za siebie. Nie gonił nas, ale nadal nie byliśmy na tyle daleko, aby się zatrzymać.

♡♡♡
Mam pytanko, chcielibyście żebym założyła gdzieś grupę dla czytelników tej książki i ogólnie miłośników książek?

Chciałabym poznać kogoś fajnego XD
Jeśli chcecie to piszcie na czym wolicie, messenger czy Instagram?
Loveyou

Ig: wiktoria_salvatore
Tt: wiktoria.salvatore
♡♡♡

You Can Be The BossOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz