Carmen POV:
Zjedlismy i posiedzieliśmy tam jeszcze przez chwilę, ale szybko stwierdziliśmy, że pójdziemy pozwiedzać. Chcemy jak najlepiej wykorzystać ten czas. Udaliśmy się do muzeum.
Próbowałam skupiać się na sztuce i jakoś ją interpretować, ale chłopak ciągle mnie rozśmieszał.
-Co to, kurwa, jest? -wybuchł śmiechem, gdy stanęliśmy przy jednym z obrazów. Był tak paskudny, że ciężko było spojrzeć na niego na poważnie.
-Ale ma mordę.. Brzydsze od Ethana. -zaśmiałam się.
-Faktycznie, a jego ciężko przebić. -podszedł bliżej.
-Ile?.. Dwa miliony? Kogoś nieźle pojebało. -parsknął.-To przynajmniej coś przedstawia, tam jest plama na czerwonym tle. -odniosłam się do obrazu, który widzieliśmy chwilę wcześniej.
-Namaluję Ci takie w dwie minuty.
-Spróbuj, może też dadzą Ci dwa miliony.
-Dadzą więcej. Chodź, mam pomysł.. -zaczął kierować się do wyjścia. Trzymałam go za rękę, więc byłam zmuszona do pójścia za nim.
-Gdzie idziemy? -zachichotałam.
-Po narzędzia. Mam zamiar zostać miliarderem. -odpowiedział, na co wybuchłam śmiechem.
Opuściliśmy muzeum i weszliśmy do sklepu znajdującego się obok. Wcześniej tego nie zauważyłam, ale były w nim płótna i farby.
Wziął kilka w różnych rozmiarach. Zaczął wybierać farby, gdy ja zawiesiłam wzrok na dziale z elementami do własnoręcznie robionej biżuterii.
-Patrz jakie śliczne. -sięgnęłam po koraliki.
-To też możemy sprzedać. -zażartował.
-Nie chcę tego sprzedawać, będę to nosić. -zachichotałam. Zauważył, że nie wiem na które się zdecydować, więc wziął wszystkie. Nie mogę opisać w słowach tego, jak bardzo go kocham..
Zabraliśmy jeszcze żyłkę, na którą nawleka się koraliki i przeszliśmy do działu z farbami. Wzięliśmy zestaw, w którym było najwięcej kolorów.
Chwyciłam za pędzelek i przejechałam nim po swojej szyi. Uwielbiam to uczucie..
Przeszliśmy do kasy. Za cholerę nie widzieliśmy co mówi do nas sprzedawca, więc musiał pokazać nam na palcach ile mamy zapłacić. Chłopak podał cały banknot, nie przyjmując nawet reszty.
Dodał dla nas śliczną materiałową torbę,w którą spakowaliśmy nasze zakupy. Dostał spory napiwek, więc zrobił to z ogromnym uśmiechem.
-Mogłeś wziąć, to przecież pieniądze. -powiedziałam, gdy wychodziliśmy.
-Był taki uśmiechnięty, że stwierdziłem, że mu się należy. Uwielbiam ludzi, którzy tu mieszkają. Są radośni i mają całkiem inne podejście do życia. Mam wrażenie, że nie żyją tak szybko i nerwowo.
-Racja, na takich wyglądają. Ogólnie, wszystko jest tutaj niesamowite. Dziękuję, że mnie tu zabrałeś.. Nie mogłam wyobrazić sobie lepszych urodzin. -stanęłam i go przytuliłam. Zaśmiał się, po czym czule mnie pocałował.
-Czekałem na Ciebie całe życie, wiesz? Nigdy nie czułem się lepiej. Nigdy nie byłem lepszą wersją siebie.. -wyznał, wpatrując się we mnie z ogromnym uśmiechem.
-Ja na Ciebie też, Ash. Nawet nie wiesz jak zmieniłeś moje życie. -złapałam go za rękę i znów zaczęliśmy iść.
-Musimy znaleźć miejsce z jakimś ładnym widokiem.
♡♡♡
Zajęliśmy miejsce na ławce w środku miasta. Było wspaniale, strasznie się uśmiałam. Mimo wszystko, nasze obrazy nie wyglądały jakoś bardzo źle. Nie tak, jak w galerii, ale nie były najgorsze.
Weszliśmy do domu, zostawiliśmy tam płótna. Oparliśmy je o ścianę, aby mogły do końca wyschnąć. Nie wiem jak, ale mam zamiar zabrać je wszystkie do domu. Będą niesamowitą pamiątką..
Wcześniej ustaliliśmy, że pójdziemy na plażę.
Chwyciłam za walizkę z zamiarem wyciągnięcia kostiumu. Odsunęłam ją i doznałam szoku. Było w nim mnóstwo strojów kąpielowych.. Zszokowana spojrzałam na Asha, który stał obok i śmiał się z mojej reakcji.
-Chyba pomyliliśmy walizki na lotnisku.. -powiedziałam.
-Nie, nic nie pomyliliśmy. Mówiłaś, że ten, który masz jest za duży, więc kupiłem Ci tyle, ile spędzimy tutaj dni. Będziesz mieć wybór.. Mam nadzieję, że Ci się podobają. -odpowiedział. Nie mogłam w to uwierzyć.. Od razu go przytuliłam.
-Nie musiałeś, wystarczyłby jeden.. -zachichotałam.
-Ale chciałem. Przebieraj się, chcę Cię w jakimś zobaczyć.
Puściłam go i zajęłam się przeglądaniem ich. Wszystkie były piękne, ale mój wzrok przykuł czarny. Był dwuczęściowy i naprawdę ładny.
On również wyciągnął kąpielówki. Przebraliśmy się w tym samym czasie. Znowu patrzył na mnie jak na kogoś pięknego.. Ten wzrok dodaje mi mnóstwo pewności siebie. Zwyczajnej, a jednak niezwyczajnej radości.
Ściągnęliśmy buty, po czym zebraliśmy ręczniki i krem z filtrem. Wyszliśmy na zewnątrz. Nie zamykaliśmy drzwi, bo przecież będziemy przed domem.
Zeszliśmy ze schodów. To uczucie ciepłego piasku pod stopami jest niesamowicie przyjemne.
-Nie chcesz wejść do wody? -zapytał.
-Muszę się przygotować, trochę się tego boję. -przyznałam.
-Będę Cię trzymać, możesz być spokojna.
-Daj mi chwilę. -uśmiechnęłam się. Rozłożyliśmy duży ręcznik blisko morza. Usiedliśmy na nim. Chłopak od razu sięgnął po krem i zaczął smarować nim moje ciało. Kocham to, jaki jest troskliwy.. To aż nie do uwierzenia. Jest mężczyzną niemal idealnym..
Zamknęłam oczy, wsłuchując się w spokojny szum fal i śpiew mew. To wybrzeże, więc nie ma tu wielu ludzi. Głównie lokatorzy domów obok. Cieszy mnie to, nie musimy męczyć się z krzyczącymi dziećmi, czy hałaśliwym szczekaniem psów. Tylko my..
-Chciałabym zostać tu na zawsze.. -mruknęłam z uśmiechem, rozkoszując się jego delikatnym dotykiem. Odchylił moje włosy.
-Kiedyś tu uciekniemy. -wyszeptał mi do ucha.
-Marzę o tym. -odpowiedziałam, otwierając oczy.
♡♡♡
CZYTASZ
You Can Be The Boss
RomanceZapłakana spojrzałam na mężczyznę, który ściągnął mnie z mostu. Jego przerażona twarz i pędzące za nią samochody były jedynym, co widziałam. Wpadłam w jego ramiona, głośno zanosząc się płaczem. Zrozumiałam, że tak naprawdę nie chciałam jeszcze umier...