Rozdział 21

6K 174 10
                                    

Carmen POV:

Zrobiło się już trochę późno, pozwiedzaliśmy okolicę. Jest tu tak pięknie, że nie mogę się napatrzyć.

-Naprawdę masz zamiar tyle wydać? -podniosłam brwi, gdy ten wyjmował pieniądze z portfela. Robił to tak długo, że myślałam, że się nie kończą.

-Będzie za mało, to wypłacimy. -wzruszył ramionami, podsuwając je do okienka. Musimy wymienić je na Euro, żeby można było nimi płacić.

-Jesteś szalony.. -parsknęłam śmiechem.

-Mamy przeżyć tu najlepsze chwile swojego życia, nie mam zamiaru się szczypać.

-Nie mogę na to patrzeć..

-To zamknij oczy. -zaśmiał się.

-Nie chcę, żebyś myślał, że jestem z Tobą dla pieniędzy.

-Przecież tak nie myślę. Jesteś najlepszym, co spotkało mnie w życiu i wyczułbym, gdyby chodziło Ci o kasę. -wyznał. Nie odpowiedziałam, za to wpatrzyłam się w niego, jakby był ze złota. Dla mnie jest.. Nie znam cenniejszej osoby od niego.

Odebrał pieniądze, po czym wyszliśmy z kantoru. Od razu udaliśmy się w stronę wieży. Nie była daleko, sam hotel znajduje się bardzo blisko.

-Ale się cieszę.. Zawsze chciałam zwiedzić to miejsce. -złapałam go za rękę, chowając jego portfel do torebki.

-Ja też i.. -przestał mówić, bo wyszliśmy zza rogu i zobaczyliśmy ogromną kolejkę. Było widać ją z odległości pół kilometra..

-Boże, nie wejdziemy tu do północy.. Wcześniej była trochę mniejsza. -stanęliśmy w niej, bo nie mieliśmy wyjścia. Ashton zaczął gapić się na jakieś dziecko. Zmarszczyłam brwi, również patrząc w tamtym kierunku. Chłopiec okropnie krzyczał, wymachując dłonią, w której znajdował się balon. Już kilka razy mu wyleciał, ale jego matka za każdym razem go chwytała.

-Chyba mam pomysł.. Zostań tu. -odszedł bliżej niego. Balon wyleciał, ale Ash szybko go złapał. Kobieta myślała, że mu go odda, ale ten nie miał takiego zamiaru. -Chodź!.. -odszedł w stronę toalet. Szybko go dogoniłam.

-Co Ty robisz, oddaj mu go. -powiedziałam zdezorientowana, ale jednocześnie rozbawiona.

-Będziesz w ciąży, idź włożyć go pod bluzkę. -podał mi go.

-Co?! -wybuchnęłam śmiechem.

-Chcesz tu stać? Zaufaj mi, idź. -również zaczął się śmiać. Tak też zrobiłam..

♡♡♡

Ashton miał rację, weszliśmy bardzo szybko. Udawałam, że strasznie boli mnie kręgosłup i większość turystów przepuszczała mnie bez żadnego zastanowienia.

Byliśmy już przy wejściu, więc wyjęłam balon i puściłam go, pozwalając mu lecieć w niebo. Mina ludzi była komiczna..

Chłopak zapłacił i weszliśmy do środka. Wsiedliśmy do ogromnej, zatłoczonej windy.

-Jedziemy na samą górę, chcę się powychylać. -z ogromnym uśmiechem przecisnęłam się przez ludzi i nacisnęłam guzik na najwyższe piętro.

Znów stanęłam przed nim. Poczułam na biodrach jego dłonie, przez co się spięłam.

-Dlaczego tak reagujesz? -zapytał, puszczając mnie.

-Nie mam pojęcia, jestem dziwna. Ale to nie Twoja wina.. -złapałam go za dłoń i znów położyłam ją tam, gdzie znajdowała się wcześniej. Chłopak pocałował mnie w szyję, a ja cicho mruknęłam, skupiając na sobie uwagę wielu ludzi. Zaczęłam się śmiać, nie rozumiejąc ich bełkotu. Tłum mówił w każdym języku, tylko nie w naszym. Nie mam pojęcia dlaczego, ale ciągle chciało mi się śmiać. Byłam po prostu szczęśliwa..

Nareszcie dostaliśmy się na górę. Podekscytowana podeszłam do barierki, zachwycając się niesamowitym widokiem.

Stanęłam na palcach i zaczęłam się wychylać. Mocno mnie złapał, jakbym rzeczywiście miała wylecieć. Jest przewrażliwiony..

Do naszych uszu dobiegała muzyka klasyczna, która grana była w wykwintnej restauracji znajdującej się obok.

Zamknęłam oczy, rozkoszując się wiatrem, który delikatnie muskał moje odkryte w wielu miejscach ciało. Czułam się trochę jak w chwili, w której chciałam skoczyć z mostu. Tyle, że teraz odczuwałam niesamowite szczęście. Mam go przy sobie.. Teraz już nic nie będzie szare. Nigdy..

♡♡♡

You Can Be The BossOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz