Carmen POV:
Dojechaliśmy następnym metrem. Ash uderzył kontrolera, bo nie mieliśmy wymienionych pieniędzy, więc nawet gdyby nas zatrzymał, nie moglibyśmy jak zapłacić.
-To na pewno nasz hotel? Nie pomyliłeś się? -zmarszczyłam brwi, patrząc na budynek.
-Nie, dlaczego miałbym?
-To wygląda jak pałac..
-Myślałaś, że zabiorę Cię do brudnego motelu? -zaśmiał się.
-Nie był za drogi? -spojrzałam na niego.
-To nie Twoja sprawa, wścibska jędzo. -sprawił, że zaczęłam się śmiać. Chwycił mnie za policzek, po czym czule pocałował.
Weszliśmy do środka i stanęliśmy przed recepcją. Pracownica zaczęła mówić coś po francusku, ponownie zabrzmiało to jak bełkot.
-Ashton Salvatore. -powiedział, gdy skończyła. Podał jej swój dowód, aby mogła go sprawdzić. Zerknęłam na zdjęcie i byłam w szoku. Nawet na nim wyglądał idealnie.. Zazwyczaj ludzie wychodzą na nich okropnie. Niestety ja również się do takich zaliczam.
Wręczyła nam klucz i napisała liczbę na kartce. Był to numer pokoju. Siedemdziesiąt.. Nie spodziewałam się, że jest ich tu tak wiele. Pewnie to na samej górze. Uśmiechnęłam się do niej, po czym odeszliśmy w stronę windy.
Nacisnęłam przycisk. Winda przyjechała po krótkiej chwili. Weszliśmy do niej i wcisnęliśmy guzik na ósme, najwyższe piętro.
-Specjalnie wziąłeś na samej górze, żebym mogła się wychylać? -zapytałam z uśmiechem.
-Tak. Ale tylko przy mnie, żebym w razie czego mógł Cię złapać. Chyba nie chcesz powtórki.. -zażartował.
-Jestem niska, nie dam rady wypaść. Powinieneś znaleźć sobie dziewczynę o piętnaście centymetrów wyższą, przy mnie wyglądasz zabawnie. -stwierdziłam, patrząc na nas przez duże lustro.
-Jakbym miał trzy metry, albo Ty metr trzydzieści. -zaczął się ze mnie nabijać. -Wygladam przy Tobie jak tatusiek, a mam dwadzieścia pięć lat. -parsknął śmiechem. Winda znalazła się na odpowiednim piętrze, więc ją opuściliśmy. Zaczęliśmy szukać naszego pokoju.
-Kocham Lanę, ale nie mam takiego fetyszu.
-Nie mogę uwierzyć w to, że jutro ją zobaczymy..
-Mam wrażenie, że mocno zasnęłam i to wszystko jest w mojej głowie. Ty.. Że Ty jesteś w mojej głowie. To jest za piękne, żeby było prawdziwe. Za cholerę nie chcę się obudzić.
-Jestem tu. Jesteśmy tu razem, to nie sen. -znów uroczo się uśmiechnął. Nie wiem już kiedy jest słodki, a kiedy seksowny, gubię się w tym. Rozpływam się, gdy patrzy mi w oczy. Daję sobą manipulować jak dziecko, ale on tego nie wykorzystuje. Nawet nie próbuje..
Weszliśmy do pokoju. Aż zakrztusiłam się śliną z wrażenia. Był tak śliczny.. Znajdowały się w nim ogromne okna, z których widać było dużą część miasta, w tym wieżę.
-Muszę po nim poskakać! -wspomniałam o wielkim, pięknym łóżku.
-Śmiało, jest Twoje. -postawił walizki na ziemi. Podekscytowana ściągnęłam buty, po czym na nie weszłam. Zaczęłam skakać. Podwinęła mi się noga, przez co upadłam na miękki materac. -Nie tak mocno, bo je złamiesz! -również zaczął się śmiać.
-Mnóstwo ludzi pewnie ruchało się tu godzinami, to tak jakbym skakała z podwójną siłą, nic się nie stanie. -zachichotałam.
-Jesteś szalona.. -wybuchł śmiechem. Musiałam wyglądać komicznie.
-Za to mnie kochasz, prawda? Za to, że jestem dziwna.
-Tak. I za milion innych rzeczy.. -też ściągnął buty i do mnie dołączył. Sięgnął po pilot od ogromnego telewizora zawieszonego na ścianie. Włączył go, po czym ustawił napisy, abyśmy mogli wszystko zrozumieć. -Muszę odpocząć, zmęczyłem się tym bieganiem.
-Ja też. Myślałam, że wypluję płuca.
-Zaraz musimy wstać, żeby wyjść pozwiedzać. Nie mam zamiaru cały dzień oglądać telewizji, jesteśmy w specjalnym miejscu. -oparł się o ramę łóżka.
-Gdy byłam dzieckiem, marzyłam o tym, aby tu zamieszkać. Wyobrażałam sobie jak codziennie wjeżdżam na górę wieży i wychylam się najbardziej jak mogę, a świat staje się mały. -wtuliłam się w niego.
-Właśnie, możemy pójść na wieżę. Zabiorę Cię do zajebistej restauracji, zjemy jakieś ślimaki, czy coś, co się tu je. -zaproponował, chociaż wiedział, że nawet tego nie tkniemy.
-Dla Ciebie mogę zrobić wszystko, nawet zeżreć ślimaka.. -zachichotałam.
♡♡♡
CZYTASZ
You Can Be The Boss
RomanceZapłakana spojrzałam na mężczyznę, który ściągnął mnie z mostu. Jego przerażona twarz i pędzące za nią samochody były jedynym, co widziałam. Wpadłam w jego ramiona, głośno zanosząc się płaczem. Zrozumiałam, że tak naprawdę nie chciałam jeszcze umier...