Rozdział 46

4.3K 134 24
                                    

Carmen POV:

Zakręciłam wodę, a następnie wyszłam spod prysznica. Wytarłam się ręcznikiem, po czym założyłam bieliznę i koszulkę Ashtona. Rozczesałam swoje długie blond włosy, a następnie opuściłam łazienkę.

Znów weszłam do jego sypialni. Ku mojemu zdziwieniu był już ubrany. Siedział na łóżku, w dłoni trzymając mój telefon. Był wściekły.. Uśmiech zszedł z mojej twarzy, zastępując go zaskoczeniem.

-Coś się.. -przerwał mi.

-Kto to jest?! -rzucił nim. Podniosłam go i spojrzałam na wyświetlacz. Matt.. Znowu zaczął do mnie wypisywać. Zapytał dlaczego nie odpisuję. Potem napisał, żebym koniecznie dała mu znać, bo jest napalony.

-Ashton.. -westchnęłam. Nie wiedziałam jak się obronić, choć nie zrobiłam niczego złego.

-Pytam kto to jest! -podniósł się. Spojrzeliśmy sobie w oczy. Zobaczyłam w nich szaleństwo, niesamowity gniew..

-Nie wiem, nawet nie pamiętam jego imienia..

-Nie no, kurwa, świetnie! -parsknął z niedowierzaniem.

-To nie tak, to nie miało tak zabrzmieć.. Spotkałam go w klubie, byłam pijana i dałam mu numer. Nic między nami nie zaszło, nie mam pojęcia dlaczego do mnie pisze. Tylko chwilę porozmawialiśmy, nic więcej. -zaczęłam się tłumaczyć.

-Byłaś w klubie bez mojej wiedzy?! -to zdenerwowało go jeszcze bardziej.

-Nie bądź zazdrosny..

-To nie dawaj mi powodów! -wydarł się na mnie.

-Serio, już się kłócimy? -zmarszczyłam brwi.

-Nie musielibyśmy, gdybyś była ze mną szczera!

-Bo Ty niby jesteś.. -prychnęłam.

-Jeszcze jedno słowo i.. -przerwałam mu.

-Zabierz ten palec sprzed mojej twarzy!

-Nie wierzę, że mi to zrobiłaś!..

-Nic nie zrobiłam, w tym problem. Zapomniałam go zablokować, to tyle! -również podniosłam głos.

-Już nie musisz tego robić! -wycedził, po czym odepchnął mnie z przejścia i wyszedł z pokoju.

-Ashton! -poczułam łzy w oczach. -Ashton, kurwa! -zaczęłam go wołać. Zbiegłam za nim po schodach. -Chyba sam w to nie wierzysz..

-Nie wiem już w co wierzyć. -w pośpiechu założył buty, nie patrząc na mnie. Zwyczajnie wyszedł z domu..  Trzaśnięcie drzwiami było ostatnim, co usłyszałam przed spłynięciem łzy po moim policzku. -Nienawidzę Cię! -wywrzeszczałam pod wpływem emocji, gdy jeszcze mógł to usłyszeć.

Nie wytrzymałam i zaczęłam płakać. Dlaczego nie potrafi mi zaufać? Nie zrobiłam niczego złego, nie skrzywdziłam go, a mimo to, czuję się okropnie. To nie tak miało się skończyć. Mieliśmy miło spędzić wieczór, bez żadnych sporów i kłótni. Było już tak dobrze.. 

Zabiję tego pierdolonego Matta, niech spróbuje wysłać jeszcze jedną wiadomość.. Wszystko zniszczył.

Weszłam do salonu i otworzyłam barek ojca. Wyjęłam pierwszy lepszy alkohol, którego ma tam mnóstwo. Nie obchodzi mnie czy się wścieknie. Chcę tylko upić się i w spokoju zasnąć..

Ashton POV:

Wróciłem do domu po około dwóch godzinach. Błąkałem się po okolicy ze słuchawkami, próbując jakoś się uspokoić. Nie wiem już co o tym wszystkim myśleć.. Mam w głowie mętlik.

Wszedłem do środka i zobaczyłem otwarty barek w salonie. Westchnąłem, zamykając go. Jak zwykle się upiła.. Ostatnio robi to zdecydowanie za często, martwię się o nią.

Muszę z nią porozmawiać. Nawet jeśli mnie zdradziła, jestem w stanie jej to wybaczyć. Jest dla mnie całym światem i nie wyobrażam sobie bez niej życia.. Nie skreślę jej tak łatwo i nigdy, ale to przenigdy się od niej nie odwrócę. Po prostu poczułem się oszukany, wściekłem się. Czuję ogromny gniew na samą myśl, że ktoś inny mógłby ją dotknąć.

Wszedłem na piętro. Przebywała w łazience, bo drzwi były otwarte. Podszedłem do nich i zobaczyłem coś, czego w życiu bym się nie spodziewał, doznałem szoku. Siedziała na podłodze, w ręku trzymając żyletkę wyjętą z maszynki.

Podbiegłem do niej i szybko jej ją wyrwałem. Za późno, bo zdążyła zrobić już dwie rany. Jedna ledwo widoczna, druga nieco głębsza. Ten widok był straszny.. A co, gdybym wszedł tu kilka minut później?

-Boże, Carmen.. Co Ty zrobiłaś?.. -padłem przed nią na kolana i objąłem jej twarz dłońmi. Przerażony spojrzałem w jej zapłakane oczy. Szybko ją do siebie przytuliłem. Rozpłakała się w moich ramionach, a ja poczułem się jak potwór. To wszystko moja wina..
-Dlaczego? Nie możesz robić takich rzeczy.. Nie możesz. -powtórzyłem.

-Nie chciałam się zabić, chciałam tylko lepiej się poczuć.. Kiedyś działało. -wybełkotała niewyraźnie.

-Przepraszam. Tak bardzo Cię przepraszam..  Nie będę już tak reagował. Nie zasłużyłaś na to, jestem idiotą. -nie mogłem zapanować nad swoim załamującym się głosem.

-Nigdy Cię nie zdradziłam, Ashton. Naprawdę nie mam pojęcia kim on jest.. To on do mnie pisał, nie ja do niego. Nie chciałam tego.. -zaczęła się tłumaczyć.

-Cssi, nic już nie mów.. Wierzę Ci. -uciszyłem ją, dotykając jej jasnych włosów.

-Chcę iść spać. Po prostu zasnąć.. Mam dość. -zapłakała.

-W porządku, tylko pokaż mi rękę. -odkleiłem się od niej i spojrzałem na jej nadgarstek.  Sięgnąłem po chusteczkę i przyłożyłem ją do rany. Syknęła z bólu.

-Przepraszam.. Pobrudziłam Ci koszulkę. -wymamrotała. Była kompletnie pijana..

-Nie przejmuj się tym. Obiecujesz, że to się nie powtórzy? -zapytałem, a ta pokiwała twierdząco głową. -krwawienie ustało, więc odwinąłem jej rękę. Przyłożyłem ją do ust i delikatnie pocałowałem. Nie mogę uwierzyć, że to zrobiła.. A co, gdyby przecięła głębiej? Mocniej?.. Nie chcę nawet o tym myśleć.

Podniosłem ją i zaniosłem do swojej sypialni. Trzymała mnie mocno, jakbym znów miał wyjść..

-Chcę, żebyś był obok, nie zostawaj mnie.. -mruknęła przygnębiona, gdy położyłem ją na łóżku.

-Nie mam zamiaru Cię zostawiać.. -rozebrałem się, po czym położyłem się  obok niej.

-Kocham Cię.. -wtuliła się we mnie, zamykając oczy.

-Ja Ciebie też, śpij. -szepnąłem, szczelniej przykrywając ją kołdrą.

Coś czuję, że to będzie ciężka noc.. Będę pilnować jej, dopóki nie wytrzeźwieje.

♡♡♡
Wbiiście 45k wyświetleń więc w wstawię dziś jeszcze 2 rozdziały!
Love you ♡
♡♡♡

You Can Be The BossOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz