Carmen POV:
Zaproponowałam, że Ash może je podwieźć, ale Allie spojrzała na niego z odrazą i podziękowała. Zdziwiłam się, bo było już ciemno, a do przyjazdu autobusu zostało im jeszcze trochę czasu. On również nie zrozumiał dlaczego tak się zachowuje, ale zwyczajnie się zaśmiał. Taki właśnie jest, nikim się nie przejmuje. Ile ja bym dała, żeby posiadać taką cechę..
Weszliśmy do domu. Chciałam ściągnąć buty, ale ten mi w tym przeszkodził.
-Nie ściągaj, jeszcze gdzieś pojedziemy. -zabrał ode mnie torby, po czym wszedł do salonu. Położył je na stole, a następnie sięgnął po kopertę.
-Już dałeś mi pieniądze, wystarczy mi..
-Tu jest coś lepszego, niż pieniądze. -podszedł do mnie i mi ją podał.
Otworzyłam ją i zobaczyłam kartkę, na której widniała Lana. Był na niej też napis ,,Let me fuck you hard in the pouring rain ".
Wybuchnęłam śmiechem, przytulając go. To nasza ulubiona piosenka, słuchaliśmy jej na zapętleniu, gdy pierwszy raz jechaliśmy razem samochodem.
-To nie wszystko, przyjrzyj się. -powiedział, a ja zmarszczyłam brwi. Odkleiłam się od niego i spojrzałam na kopertę. Rzeczywiście, było w niej coś jeszcze, tyle, że odwrócone.
Wyjęłam to. Doznałam szoku.. Były to bilety na wakacje we Włoszech.
-Nie.. -z niedowierzaniem zaczęłam je oglądać.
-Tak. Lecimy jutro z samego rana. Wszystkiego najlepszego, Carmen. -odpowiedział, a ja ponownie rzuciłam mu się na szyję, tym razem piszcząc ze szczęścia.
-Udusisz mnie!.. -zaśmiał się.-To nie jest sen? -upewniłam się. Nie mogę doczekać się tych wspaniałych chwil, które razem spędzimy.
-Nie. Chyba nie. -pocałował mnie.
-Kocham oglądać jak się śmiejesz, jesteś wtedy najsłodszą osobą na świecie.-Jestem tak szczęśliwa, że chyba dziś nie zasnę. -wyznałam.
-Nie musimy spać, mam w planach coś lepszego. Muszę Ci coś pokazać. -złapał mnie za dłoń i znów wyszliśmy z domu.
Przeszliśmy do garażu. Otworzył go, czym znów mnie zaskoczył. Zobaczyłam w nim czarny motor.
Zobaczył moją minę i od razu zaczął się śmiać.
-Od kiedy mamy motor? I czemu ja o tym nie wiem? -zaśmiałam się. To kolejna rzecz, króra mnie dziś zaskakuje.
-Od dzisiaj. Przejedziemy się po mieście. -wyprowadził go, po czym zamknął garaż.
-A co, jak nas pozabijasz? -zachichotałam.
-To będziemy martwi. -zażartował. Wzruszył ramionami, podając mi kask. Patrzyłam na niego chwilę, zastanawiając się nad tym. Pieprzyć to, kiedyś trzeba wszystkiego spróbować.. Założyłam go.
Podniósł mnie i posadził, po czym sam zajął miejsce przede mną. Oplotłam go rękami, a ten odpalił silnik. Cała zadrżałam, gdy usłyszałam ten dźwięk.
-Nie tak szybko! -pisnęłam wystraszona, mocniej go ściskając.
-Tylko ruszyłem.. Teraz stoimy, wolniej się nie da. -zaśmiał się.
-Jedź, ale powoli. Błagam, bo zemdleję..
Ruszył. Wyjechaliśmy.. Przez chwilę byłam przerażona, ale po jakimś czasie się rozluźniłam. Potrzebowałam chwili, aby poczuć się bezpiecznie.
Wiatr na moim ciele sprawiał, że poczułam się wolna. Cały strach przerodził się w przyjemność.
Chłopak ściągnął jedną rękę z kierownicy i musnął nią moją nogę. Zachichotałam, trzymając go coraz słabiej. Przyspieszył, a ja pisnęłam.
Jechał coraz szybciej. Poczuliśmy na sobie krople deszczu, lecz nie zwalniał.
Deszcz stawał się mocniejszy, ale nie przejmowaliśmy się tym. Był letni i ciepły.. Idealny.♡♡♡
Weszłam do łazienki z rękami pełnymi świeczek. Rozstawiłam je na wannie i półkach, podczas gdy Ash przyniósł odtwarzacz. Jakość muzyki z płyt jest znacznie lepsza. Lubię ich klimat.
-Jesteś pewien, że wrócą jutro? -zapytałam, gdy ten zamknął drzwi. Odkręciłam kran, a następnie wlałam do wody płyn do kąpieli.
-Tak, przestań się martwić. -odpowiedział z uśmiechem, przyciągając mnie do siebie. Pocałował moją szyję, przez co mruknęłam.
Ściągnął moje mokre ubrania, po czym również się rozebrał. Zmokliśmy i było nam zimno, więc jedyne czego potrzebowaliśmy to gorąca kąpiel.
Weszłam do wanny, a ten nałożył płytę na odtwarzacz. Wybraliśmy Honeymoon..
Odpalił świece i zgasił światło, po czym do mnie dołączył. Oparł się o tył wanny, a ja wtuliłam się w jego klatkę piersiową.
Miałam wrażenie, że odpływam, gdy opuszkami palców dotykał moich pleców i ramion. Robił to powolniez delikatnie.
-Dawno nie byłam szczęśliwsza.. -przyznałam.
-Zrobię wszystko, żebyś czuła się tak jak najdłużej.
-Nie wydajesz na mnie zbyt dużo? Pieniądze, winyle.. Teraz wakacje. Nie musisz, naprawdę.
-Nie liczą się koszty, a Twój uśmiech. Jest bezcenny.. Zasługujesz na wszystko, co najlepsze. Poza tym ostatnio byłem dla Ciebie tak okropny, że chyba niczym Ci tego nie odkupię.
-Już o tym zapomniałam.. Teraz musimy skupić się na naszym szczęściu. Póki jeszcze je odczuwamy.
♡♡♡
CZYTASZ
You Can Be The Boss
RomanceZapłakana spojrzałam na mężczyznę, który ściągnął mnie z mostu. Jego przerażona twarz i pędzące za nią samochody były jedynym, co widziałam. Wpadłam w jego ramiona, głośno zanosząc się płaczem. Zrozumiałam, że tak naprawdę nie chciałam jeszcze umier...