Carmen POV:
Zobaczyłam siebie i Ashtona. Staliśmy na przeciwko siebie w hotelowym pokoju. Uśmiechaliśmy się, słuchając mojej ulubionej piosenki Lany Del Rey. Czułam, że coś jest nie tak.. Miałam halucynacje słuchowe. Czyjeś głosy łączyły się ze słowami i melodią, tworząc jeden niewyraźny, przerażający bełkot. Nie mogłam zrozumieć co chcą mi przekazać.. Nagle wszystko jakby ustąpiło. W piosence zaczął się mój ulubiony moment..
Zauważyłam, jak oboje wyciągamy zza pleców pistolety. Przyłożyliśmy je sobie wzajemnie do głów, powtarzając tekst piosenki.
-Cause you and i.. -zaczęłam.
-We were born to die. -dokończył, po czym oboje strzeliliśmy.
♡♡♡
Zerwałam się z łóżka, ciężko oddychając. Dobrze, że obudziłam się przed zobaczeniem zwłok Ashtona. Ten sen miał tak ciężki klimat.. Był krótki, ale okropnie mnie zmęczył. Taki realny.. Ciężko było mi się po nim pozbierać.
Spojrzałam w stronę śpiącego chłopaka. Jest tu.. Cały i zdrowy.
Znów położyłam się, po czym mocno go przytuliłam. Chyba za mocno, bo się poruszył.. Puściłam go, aby się nie obudził. Sama nie wiedziałam kiedy łzy pojawiły się w moich oczach. Wizja stracenia go to największy koszmar. Co, jeśli bym go przy sobie nie miała? Gdybyśmy się nie spotkali.. Umarłabym. Nie byłoby mnie tutaj i nie doświadczyłabym tego piękna, które mi pokazał. Nigdy nie pojęłabym co znaczy kochać.
Muszę się napić, to zawsze pomaga. Nie wytrzymam tego dłużej.. Potrzebuję odpocząć od tych chorych myśli, odstresować się.
Wstałam z łóżka, a następnie ubrałam się i sięgnęłam po torebkę. Schowałam do niej telefon, oraz trochę wymienionych wcześniej pieniędzy. Ostatni raz zapatrzyłam się w niego. Spał tak spokojnie.. Zupełnie nieświadomy.
Łzy zaczęły przeszkadzać mi w patrzeniu, zwyczajnie rozmazywały mi obraz.Przetarłam policzki, po czym zdecydowanym krokiem opuściłam pokój. Nie wiem gdzie pójdę.. Może do parku przy wieży. Nie mam pojęcia, gdziekolwiek, gdzie będę mogła upić się i uspokoić głowę.
Cicho zamknęłam drzwi. Mam nadzieję, że się nie obudzi.. Nie chcę go martwić.
Weszłam do windy, po czym nacisnęłam guzik na parter. Spojrzałam na swoje odbicie w ogromnym lustrze i dostrzegłam, że wyglądam obrzydliwie. Bez makijażu i z rozkołtunionymi włosami. Do tego te opuchnięte od płaczu oczy.. Nie jestem piękna, gdy płaczę. Lana kłamie, powtarzając to w swojej piosence.
Opuściłam windę, a następnie wyszłam z hotelu. Gdy znalazłam się na zewnątrz, wzięłam głęboki wdech. Brakowało mi tego, wcześniej miałam wrażenie, że się duszę.
♡♡♡
Kupiłam alkohol i plątałam się bez celu po mieście. Trafiłam do dużego, pięknego parku. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że od jakiegoś czasu chodzi za mną dwójka mężczyzn. Nie jestem w stanie powiedzieć od ilu minut, może od dziesięciu.
Poczułam się nieco lepiej, gdy trochę się napiłam. Jakoś przestałam się martwić.. Zrozumiałam, że to był tylko sen. Że nic takiego się nie stanie, a Ashton jest bezpieczny i spokojnie śpi w hotelu. Nie mam pojęcia dlaczego to mi się przyśniło.. Prawda, kiedyś chciałam popełnić samobójstwo, ale teraz nawet nie może przejść mi to przez myśl. Nie, od kiedy go poznałam. Całe moje życie zmieniło się w ciągu jednego dnia..
Miałam ochotę usiąść, ale zauważyłam, że mężczyźni zaczynają iść nieco szybciej. Wcześniej myślałam, że to przypadek, ale teraz widzę, że robią to celowo. Przestraszyłam się.. Coś w głowie kazało mi uciekać, nie pozwoliło mi się zatrzymać.
Spojrzałam za siebie, nadal nie przestając iść. Szli co raz i co raz to szybciej, więc ja zrobiłam to samo. Nagle zaczęłi za mną biec, krzycząc coś po francusku. Wtedy zrozumiałam, że jestem w realnych kłopotach.. Zaczęłam uciekać ile sił w nogach, nie zważając na nic. Było to trudne ze względu moją fatalną kondycję, lecz strach dodawał mi adrenaliny.
Wybiegłam z parku i zauważyłam mały całodobowy sklep. Weszłam do niego i bez żadnego namysłu schowałam się między regałami, na samym końcu alejki. Nie było w nim pracownika, prawdopodobnie był na zapleczu. Próbowałam uspokoić oddech, mimo ogromnego bólu w płucach.
Usłyszałam charakterystyczny dźwięk, który wydobywał się przy wchodzeniu do środka. Zatkałam usta dłonią, próbując nie wydać z siebie żadnego dźwięku. Nie mogłam złapać powietrza, przez co dodatkowo rozbolało mnie serce. Nawet nie wiedziałam kiedy na moich policzkach pojawiły się łzy.. Miałam je w oczach przez całą drogę. Byłam sparaliżowana strachem, ale udało mi się pomyśleć trzeźwo i wymyślić rozwiązanie.
Wyjęłam telefon z torebki i odblokowałam go drżącymi dłońmi. Miałam go nie włączać, ale w tej chwili nie było to ważne. Jak dobrze, że nie zostawiłam go w hotelu..
Zignorowałam wszystkie połączenia, jak i wiadomości od ojca. Zrobiłam zrzut ekranu lokalizacji, po czym zadzwoniłam do Ashtona, zatykając głośnik palcem. Odebrał po kilku sygnałach.
Rozłączyłam się, a następnie szybko wysłałam mu zrzut ekranu i wiadomość. Pisałam bardzo szybko.
Pomóż mi, jestem w tym sklepie zaraz obok hotelu. Gonią mnie jacyś mężczyźni, schowałam się.
Wysłałam. Nie odpisał.. Mam nadzieję, że to zobaczył. Zadzwoniłabym na policję, ale nie potrafię mówić po francusku..
Spojrzałam w górę, na monitoring. Mężczyźni byli co raz bliżej.. Nie wiedziałam, czy mam płakać, krzyczeć czy mdleć ze strachu.
♡♡♡
CZYTASZ
You Can Be The Boss
RomanceZapłakana spojrzałam na mężczyznę, który ściągnął mnie z mostu. Jego przerażona twarz i pędzące za nią samochody były jedynym, co widziałam. Wpadłam w jego ramiona, głośno zanosząc się płaczem. Zrozumiałam, że tak naprawdę nie chciałam jeszcze umier...