Carmen POV:
Ashton złapał za róg kołdry i pociągnął ją, aby całą mnie przykryć. Od razu się uśmiechnęłam.
Leżę wtulona w mężczyznę mojego życia, na miękkim łóżku w pięknym hotelu. W centrum Paryża.. Słucham swojej ulubionej artystki, którą jeszcze niedawno widziałam na żywo. A, i godzinę temu straciłam dziewictwo. A co jeszcze dziwniejsze, było tak, jak w filmach. Nawet lepiej. Nie zaznałam rozczarowania, to było najwspanialsze doświadczenie w całym moim życiu. Gdyby ktoś powiedział mi o tym dwa miesiące temu, zaśmiałabym mu się w twarz.
-Było Ci dobrze? -zapytał nagle. Znał odpowiedź, ale wolał się upewnić. Kocham to, jak bardzo dba o mnie i o moje uczucia.
-Tak. Bardzo dobrze, nie mogło być lepiej -odpowiedziałam z uśmiechem. -A Tobie? -zadałam mu pytanie. Nie odpowiedział, przez co zaczęłam żałować, że zapytałam. -Czyli nie.. Przepraszam, to przeze mnie.. Nie jestem w tym dobra, jak inne dziewczyny i.. -przerwał mi.
-Oszalałaś? Było idealnie, po prostu szukałem słów, którymi mógłbym to opisać. Uprawianie seksu z miłości jest zupełnie inne. Spójrz na mnie.. -poprosił. Tak też zrobiłam. Podniosłam głowę, przez co spotkały się nasze oczy. -Jesteś najpiękniejszą dziewczyną na świecie. Jesteś wyjątkowa. Uwierz w to.
-Gdyby tak było, już dawno straciłabym dziewictwo. Godzinę temu nawet nie wiedziałam, co to prawdziwy orgazm.. -westchnęłam, znów kładąc głowę na jego klatce piersiowej.
-Co? -nie zrozumiał.
-Gdy próbowałam robić to sama, nic nie czułam. Masturbacja nigdy nie dawała mi przyjemności. Czułam tylko skurcz, nic więcej. Dlatego przestałam to robić. Martwiłam się, że coś jest ze mną nie tak. -wyznałam.
-Czyli jestem pierwszym, który sprawił Ci przyjemność? Dosłownie pierwszym?
-Tak. Jeśli mam być szczera, bałam się, że niczego nie poczuję. No i myliłam się, bo było niesamowicie. Jestem szczęśliwa..
-powiedziałam, a ten od razu mnie pocałował.♡♡♡
-Carmen!.. -po raz kolejny poczułam, jak mnie szturcha.
-Co?.. -mruknęłam zaspana.
-Spóźniliśmy się na samolot. Zbieraj się, za godzinę mamy opuścić pokój. -podniósł się w pośpiechu.
-Co?! -powtórzyłam zdziwiona, odwracając się. Od razu przestałam czuć zmęczenie. To było dla mnie jak zastrzyk energii. Rozmawialiśmy do późnej godziny, nie dziwię się, że zaspaliśmy. Zapomniałam nastawić budzik..
Usiadłam i sięgnęłam do walizki po ubrania. Usłyszałam dziwny trzask wydobywający się z łózka, przez co absolutnie przestałam się na nim ruszać.
-Cbyba je połamaliśmy. -powiedział, a ja spojrzałam na niego z przerażeniem. To spowodowało jego śmiech. -To nie wszystko, patrz na to. -wskazał na ramę łóżka. Obok niej znajdowała się zarysowana ściana.
-Jesteś pewny, że nie było tego wcześniej? Kurwa, będziemy mieć problemy.. Powinniśmy to zgłosić?
-Nie, zrobiliśmy to w nocy. Przestań się martwić, po prostu wyjdziemy. Przesadzasz.
-Zrobiliśmy? Ja nic nie zrobiłam. -również zaczęłam się śmiać.
-Ash, jaki my mamy teraz plan? Będziemy musieli załatwiać nowy lot, Boże.. -zaczęłam myśleć o konsekwencjach.-To załatwimy. Trudno, stało się. Pochodzimy, pozwiedzamy. Może to i lepiej? -wzruszył ramionami.
-Ciebie naprawdę to nie stresuje? Jak możesz być tak spokojny?-nie mogłam w to uwierzyć.
-Nie. Mieliśmy żyć chwilą i niczym się nie przejmować, pamiętasz? Spędzimy razem więcej czasu, nacieszymy się sobą chwilę dłużej. Po powrocie będziemy ciągle z Twoim ojcem. Nie będzie tego spokoju, tutaj czujemy się wolni. Nikt nam nie przeszkadza. -przypomniał.
-Chyba masz rację. -słabo się uśmiechnęłam. Dopiero teraz dotarło do mnie, że w domu nie będziemy mieć żadnej prywatności. Dlaczego tak bardzo mi się tam spieszy?
Wstałam z łóżka, a ten czule mnie pocałował. Chciałabym, aby było tak już zawsze. Tylko my, dookoła nas nie ma nikogo, przed kim musimy udawać..
♡♡♡
Ashton zarezerwował nowy lot, ale najbliższy był dopiero wieczorem. Od kilku godzin chodzimy po mieście. Po prostu je oglądamy, rozmawiając o wszystkim i o niczym. Kocham spędzać z nim czas, nawet jeśli ma być to zwykły spacer. Każda chwila przy nim jest wyjątkowa, niezapomniana.
Niebo robiło się co raz bardziej pochmurne, aż poczuliśmy na sobie krople intensywnego deszczu. Byliśmy na środku ulicy pośród niczego, gdzie można byłoby się schować.
Miałam zamiar uciec, ale ten przyciągnął mnie do siebie i czule pocałował. Zaczęłam śmiać się jak szalona. Odtworzyliśmy właśnie scenę z typowej komedii romantycznej. Tak właśnie się poczułam. Jakbym była zamknięta w filmie.
-Teraz możemy uciekać. -złapał mnie za rękę i zaczęliśmy biec przed siebie. Nie zastanawialiśmy się, po prostu pędziliśmy. Gdziekolwiek, aby ochronić się przed nasilającym się deszczem.
Trafiliśmy do restauracji. Ludzie patrzyli na nas jak na szalonych, ale zignorowaliśmy to, po prostu się śmiejąc.
♡♡♡
Wstawiłam dzisiaj jeszcze jeden rozdział, bo ten jest nieco krótszy <3
♡♡♡
CZYTASZ
You Can Be The Boss
RomanceZapłakana spojrzałam na mężczyznę, który ściągnął mnie z mostu. Jego przerażona twarz i pędzące za nią samochody były jedynym, co widziałam. Wpadłam w jego ramiona, głośno zanosząc się płaczem. Zrozumiałam, że tak naprawdę nie chciałam jeszcze umier...