Tinder był o wiele trudniejszy niż mi się wydawało. Ludzie tam byli co najmniej dziwni. Spotkałam ogromną ilość chłopców tak różnorodnych, że aż w to ciężko było mi uwierzyć.
Minął raptem tydzień od mojego pojawienia się tam, a ja już miałam ponad 100 par! Nie ukrywałam, że moje i tak wygórowane ego poleciało jeszcze bardziej w górę.
To było bardziej wciągające niż niejedna gra. Teraz przeglądałam chłopców w trakcie kolacji, gdy jechałam rano pociągiem do pracy, gdy wracałam z pracy, podczas zajęć na uczelni, a nawet gdy oglądałam Top Model. Nawet odechciało mi się grać w The sims 4, to było o wiele bardziej wciągające.
Niektórzy byli nudni i chodziło im jedynie o seks, czego się spodziewałam, ale niektórzy wprawiali mnie w świetny nastrój, odpowiadali na pytanie dotyczące mojej pracy licencjackiej, naprawdę się starali. Jednak to nadal nie było to, czego potrzebowałam. Połowa z nich, widząc moją wiadomość z prośbą o pomoc w badaniu na studia, po prostu mnie usuwała. To było dołujące.
- Lil, wydrukowałaś już może nowe wersje zgód dla pacjentów do Bydgoszczy? - zagadnęła mnie koleżanka z pracy, siadając obok.
Oderwałam się od Tindera natychmiast. Spojrzałam na nią zdezorientowana, marszcząc brwi. Jakie zgody?
- Ummm... - wyjąkałam.
- Lili! Za godzinę jest kurier, bierz się za robotę! Co ty tam robisz w tym telefonie? I nie mów, że znowu przesiadujesz na Tinderze! - fuknęła zirytowana.
Zrobiłam skruszoną minę, lecz to nic nie pomogło. Wyprowadziłam służbowego laptopa z trybu uśpienia, po czym rozpoczęłam poszukiwania potrzebnego dokumentu.
- Jezu, stara, tak się w to wkręciłam, że nie mogę... - mruknęłam.
- Ty nie miałaś przypadkiem tam zdobywać wiedzy do pracy licencjackiej?
- No miałam, ale większość i tak to ignoruje. Poza tym, ty wiesz, jakie tam są ciasteczka? Chodź do drukarki, to ci pokażę! - pisnęłam.
Celina popatrzyła na mnie z politowaniem, ale podniosła się z fotela niechętnie. Powolnym krokiem ruszyłyśmy do pomieszczenia z drukarkami znadującego się obok. Zamknęłam za nami drzwi, by nikt nas przez przypadek nie usłyszał. W biurze, jak to w typowej korporacji, wszędzie można było natknąć się na podsłuchiwaczy. W takie dni jak dzisiaj, gdzie przyszło stosunkowo sporo osób, naprawdę trzeba było uważać, by nie powiedzieć czegoś niestosownego. O nasz dział się nie martwiłam, ale pracując na wolnej przestrzeni wszystkie słowa się pięknie roznosiły.
Włączyłam drukarkę, a następnie wyciągnęłam telefon z kieszeni. Włączyłam aplikację randkową i podałam komórkę Celi.
- Ich tam jest mnóstwo, czaisz? Dziesiątki, setki tysiące, powiedziałabym, że miliony! - rzuciłam.
- Bawi mnie twoja ekscytacja. I ty naprawdę uważasz, że można tam spotkać swoją miłość życia?
- Co? Nie! - Parsknęłam śmiechem i usiadłam na kartonie z ryzami papieru. - Ja chcę się tylko dowiedzieć, co siedzi w ich głowach. Bawię się w trochę psychologa. Ale jednak większość z nich nie jest w stanie odpowiedzieć mi na wszystkie pytania. Albo mnie od razu wywalają, kiedy odrzucę propozycję "nieziemskiego seksu". - Zrobiłam cudzysłów w powietrzu przy ostatnich dwóch zdaniach. - Nie mam bladego pojęcia, jak do nich dotrzeć, bo tacy właśnie najbardziej mnie ciekawią. Jak to wygląda w ich głowie? Zakładają Tindera, piszą do ładnej laski i co? I to tyle? I jak to potem wygląda? Spotykają się, bez słów lądują w łóżku? A jak nie ma chemii, a jak nie ma pożądania, namiętności? Strasznie chciałabym to wiedzieć, ale nie potrafię ich odpowiednio uwieść...
CZYTASZ
Tinder || Jan-Rapowanie
FanfictionTo miały być szybkie badania socjologiczne, chciałam tylko poznać powody i skutki aplikacji randkowych. Nie miałam zamiaru poznawać nikogo nowego, bo nie lubiłam marnować czasu. Byłam karierowiczką, która nienawidziła facetów. A on to wszystko zni...