Rozdział 46

317 20 0
                                    

Wychodziłam od lekarza radosna i pełna nadziei. W końcu miałam konkretne informacje. Moja endokrynolog chciała przepisać mi nowe, innowacyjne leki, których zadaniem było pomóc mi schudnąć. Jako osoba pracująca w badaniach klinicznych i trochę znająca się na tym temacie, od razu to wszystko wygooglowałam, prezentowało się to naprawdę przyjemnie. Zresztą już kilka miesięcy temu słyszałam o wprowadzeniu na rynek przez jedną z firm farmaceutycznych tych produktów. Teraz wystarczyło tylko czekać na wyniki badań krwi, które przed chwilą wykonałam. Z niedużym uśmiechem na twarzy wracałam do biura, po drodze kupiłam sobie nawet śniadanie. Weszłam do środka, po czym zrzuciłam z siebie marynarkę, a następnie zarzuciłam ją na oparcie fotela. 

- Jak było u lekarza? - zapytał Rafał, nasz nowy współpracownik. 

Chłopak zajął miejsce Krystiana. Był kilka lat starszy ode mnie, skończył farmację (niestety), ale nie chwalił się zbytnio swoją "wybitną" wiedzą w porównaniu do swojego poprzednika. Był bardzo miły oraz pomocny. Od razu go polubiłam, czułam, że mam kogoś po swojej stronie. Podobnie było z Zuzą, też nową dziewczyną. Dzieliły nas raptem dwa lata, dlatego też szybko złapałyśmy wspólny język. Staliśmy się zgranym trio, co sprawiało, że znowu z uśmiechem na twarzy przychodziłam do biura. A było to coś cudownego, zwłaszcza że zrezygnowałam z rzucenia wypowiedzenia. Na ten moment nie wyobrażałam sobie, by pracować w SBM. Nie rozmawiałam z Solarem, nie potrafiłam mu wybaczyć tego, co zrobił. A raczej nie zrobił. Przez bity miesiąc, a nawet półtora miesiąca ukrywał przede mną prawdę o Janku. Janek to była inna historia, ale Karol? Mój "przyjaciel". Spędzałam z nim całe wieczory oraz noce w studiu, pisaliśmy ze sobą całe dnie i nawet się nie zająknął. Bolało to prawie tak bardzo jak sama zdrada Jasia, jak nie bardziej. 

- Całkiem nieźle - rzuciłam, nie chcąc podawać szczegółów na forum. 

Rozsiadłam się wygodnie w swoim fotelu, po czym wzięłam się za czytanie nowych maili. 

- Lili, podobno jakaś przesyłka jest do ciebie na recepcji - rzuciła chłodnym tonem Klaudia. 

Obrzuciłam ją szybkim spojrzeniem, a potem podniosłam się i ruszyłam do windy. Relacje z dziewczyną były zimniejsze niż powietrze w grudniu. Nie rozmawiałyśmy ze sobą praktycznie w ogóle. Nawet w sprawach służbowych kontaktowała się ze mną na komunikatorze, unikając rozmów. Było to trochę niezręczne, ale chyba wszyscy zdążyli się do tego przyzwyczaić. Nie rozumiałam jej postępowania i już nawet nie chciałam rozumieć. Stała murem za Krystianem, była w niego zapatrzona jak w obrazek, mimo tego, co zrobił. Zastanawiałam się czasami, co by było, gdyby ją to spotkało. 

Na ladzie recepcji leżał bukiet kwiatów oraz kilka innych przesyłek. Nowa recepcjonistka, moja następczyni, siedziała wpatrzona w ekran laptopa i nawet nie zauważyła, kiedy weszłam. 

- Hej, podobnież jest dla mnie przesyłka - powiedziałam tuż po tym, jak głośno odchrząknęłam. 

- Tak - odparła krótko blondynka, głową wskazując na kwiaty. 

Zmarszczyłam brwi zaskoczona, a następnie podeszłam bliżej. Dotknęłam niedużego liściku, który dołączony był do kilkunastu pięknych, czerwonych róż. 

I.L.O. ~~ Jan

Uśmiechnęłam się mimowolnie, a następnie podziękowałam cicho i wyszłam na korytarz. Westchnęłam głęboko, wdychając zapach moich ulubionych kwiatów. Janek się nie poddawał. Choć w ostatnim czasie nie kontaktowaliśmy się ze sobą, chłopak ewidentnie nie dawał mi o sobie zapomnieć. A ja? Próbowałam, jak mogłam. Naprawdę. Uczyłam się jak szalona do zbliżającej się sesji, zrobiłam wszystkie prezentacje zaliczeniowe, przeczytałam większość wymaganych tekstów naukowych, zrobiłam z nich świetne interaktywne notatki i kułam codziennie po nocach. Znowu cierpiałam na silną bezsenność, żadne leki nie były w stanie mi pomóc, ale teraz wykorzystywałam to, jak się dało. Zapisałam się na kurs z badań klinicznych, by wiedzieć więcej. Czytałam książki farmaceutyczne oraz medyczne, naprawdę robiłam wszystko, by nie myśleć. Ale to właśnie noce były dla mnie najgorsze. Brakowało mi obecności Janka, tęskniłam za jego dotykiem, szeptem, a nawet zapachem. Codziennie spałam, tuląc się do jego bluzy. 

Weszłam na swój open space, ignorując zaciekawione spojrzenia reszty. Kwiaty położyłam na skraju biurka, w telefonie już czekała na mnie wiadomość od Jasia, ale zignorowałam ją. Założyłam słuchawki na uszy, włączyłam muzykę, a potem odleciałam w wir pracy. 

Karolina pisała do mnie wiadomości, ale ją tez zignorowałam. Musiałam skończyć pracę. I udało mi się to, dopiero gdy wszyscy już dawno wyszli z biura. Dopiero wtedy odetchnęłam głęboko, zamknęłam oczy, oparłam głowę o zagłówek fotela. Pozwoliłam sobie jeszcze dopić kawę, a potem odpalić swoją prywatną pocztę. Tam czekał na mnie mail. Mail z ofertą pracy od SBM. Czyli Solar też się nie poddawał. Dopiero gdy w niego kliknęłam, zobaczyłam, że nadawcą był Białas. Serce mi się krajało, bo on nie był niczemu winien. Reszta chłopaków też nie. Wiedziałam, że na mnie liczyli, ale co ja miałam zrobić? Mateusz przesyłał mi najnowsze dane marketingowe, które udało im się zebrać. Jasno wskazywały na to, że zainteresowanie odbiorców znacząco się zwiększyło, odkąd ja "dołączyłam" do nich. Uśmiechnęłam się szeroko. Sprawdzałam się w tym, naprawdę się w tym sprawdzałam. W załączniku otrzymałam też nową propozycję pracy, a ta przedstawiała się jeszcze korzystniej niż poprzednia. Proponowana pensja była trzy razy większa niż moja obecna. Zagryzłam wargę. Ciężko było tak po prostu to zamknąć. 

Zadzwoniłam do Marty, która już przeszła do konkurencyjnej firmy. Wiedziała dokładnie o wszystkim, co się działo, o Janku, o pracy, o moim stanie psychicznym. Ona natomiast, w porównaniu do Karoliny, głośno sprzeciwiała się raperowi. Była moim ogromnym wsparciem, zwłaszczy gdy z płaczem do niej dzwoniłam. Robiła wszystko, bym trzymała się z dala od Janka. 

- Słuchałaś już? - spytała na wstępie po tym, jak odebrała po trzecim sygnale. 

- Słuchałam czego? - odparłam pytaniem na pytanie zdezorientowana. 

- Piosenki Janka. Jest o tobie - oznajmiła poważnym tonem, a ja zmarszczyłam brwi. 

Poczułam, jak moje serce zaczyna bić kilkakrotnie szybciej. Dreszcze przeszły mi po karku. 

- Jaka, kurwa, piosenka? 

Dziewczyna nie musiała odpowiadać na moje pytanie, bo ja dobrze domyślałam się, co Janek zrobił. Napisał piosenkę. Wydał ją. O mnie. O nas? 

- Posłuchaj i zadzwoń. Potem się umówimy na piwo, pewnie ci się przyda - oznajmiła, a następnie, nie czekając na moją odpowiedź, rozłączyła się. 

Drżącymi rękoma włączyłam Spotify. Na głównej stronie od razu mi się wyświetlił komunikat o nowej publikacji Janka-Rapowanie. Podgłośniłam dźwięk maksymalnie, a potem kliknęłam "odtwórz". Łzy pojawiły się w moich oczach, jak tylko usłyszałam jego smutny, spokojny, a zarazem szczery głos. Przyłożyłam dłoń do ust, by nie krzyczeć z bólu. To nie była zwykła piosenki, to nie był tani love song. To byliśmy my. 



Tinder || Jan-RapowanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz