Rozdział 30

393 18 1
                                    


Kiedy dostałam leki przeciwbólowe, od razu poczułam się lepiej. Wróciłam do całkowitej świadomości. Była czwarta nad ranem, a mnie nie chcieli wypisać od razu do domu. Sprawa się trochę skomplikowała, bo nie mogłam powiedzieć, że ktoś mnie pobił. Panicznie bałam się policji, nie chciałam mieć z nią nic do czynienia. Plus składanie zeznań i robienie nie wiadomo czego nie było dla mnie. Powiedziałam więc, że się przewróciłam. Wykryto u mnie stosunkowo wysoki poziom stężenia alkoholu we krwi, więc od razu mi uwierzono. 

Na szczęście nie wykryto żadnych poważnych zmian w głowie lub kręgosłupie. Nie miałam nawet wstrząsu mózgu. Kręgosłup był także w stanie dobrym, miałam tylko kilkanaście małych ran po wbitym w ciało szkle z szyby samochodu. 

- Powinna się pani zdrzemnąć. Rano panią wypiszemy. Czy mam się skontaktować z kimś z rodziny? - zapytał lekarz, stojący nad moim łóżkiem. Natomiast obok mnie siedział ten chłopak, Rafał, który mnie uratował. 

Od razu pomyślałam o Janku. Jak mogłam się z nim skontaktować? Mój telefon padł, nie znałam do niego numeru na pamięć. Znałam tylko numer Karoliny, którą zawiadomiłam od razu. Ale ona nie była w stanie skontaktować się z Jankiem, chłopak miał publiczne konto i wiadomości od obcych osób, od razu wpadały mu w inny folder. Brunetka napisała do niego, ale bez skutku. 

- Nie, a czy może ma pan ładowarkę do iPhone? - zapytałam z nadzieją, jednak lekarz pokiwał przecząco głową. Jęknęłam głośno. 

- Jeśli chcesz, pójdę poszukać ci ładowarki. - Od razu podniósł się Rafał, a ja pokiwałam twierdząco głową. 

Kiedy tylko opuścił drzwi sali, od razu odetchnęłam z ulgą. Ten typ był mi tutaj niepotrzebny, najchętniej od razu bym się go pozbyła. Był dla mnie bardzo miły, serdeczny, wiele mu zawdzięczałam, ale... No coś mi w nim nie pasowało. 

Położyłam się na niewygodnej, białej poduszce i od razu usnęłam. 

Nie spałam długo, cały czas śniła mi się ta bójka, ból, dźwięk stłuczonej szyby i pięść na mojej twarzy. Gdy otworzyłam oczy, była paręnaście minut po siódmej. Rafał spał na krześle obok. Na szafce dostrzegłam butelkę wody, więc od razu ją wypiłam. Obok leżał mój telefon. Naładowany. Sięgnęłam po niego gwałtownie i odblokowałam, licząc na wiadomości od Janka. Jednak nic nie dostałam. Co się działo z tym idiotą?! Dlaczego nic mi nie odpisał?! Naprawdę aż tak zachlał?

Chciałam już wyjść z tego cyrku. Podniosłam się powoli, odłączyłam od siebie kroplówkę i resztę płynów, po czym ruszyłam w stronę korytarza. Nie miałam nawet pojęcia, w której części Warszawy się obecnie znajdowałam. Szukałam jakiegoś pracownika, choćby i żywej duszy, ale bez skutku. W końcu dotarłam na recepcję. 

- Chciałabym się wypisać na własne żądanie - oznajmiłam bez zbędnych ceregieli. 

Kobieta popatrzyła na mnie, skinęła głową. Zaczęła przeszukiwać papiery, po czym podała mi plik kartek. Podpisałam je bardzo szybko i wróciłam do sali. Wzięłam swoje rzeczy, założyłam płaszcz i wyszłam, zostawiając tam śpiącego Rafała. 

Myślałam tylko o Janku. Chciałam go opieprzyć za brak odzewu, a jednocześnie przytulić się. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak mocno działała na mnie adrenalina. Dopiero teraz zaczęłam orientować się w tym, co się wydarzyło. Ktoś mnie pobił. To nawet za dużo powiedziane. Ktoś mnie uderzył, a ja upadłam na samochód. 

Zamówiłam ubera. Pogrążona myślami bardzo szybko dotarłam do Janka, choć musiałam przejechać z Mokotowa na Wolę w korkach. Weszłam do środka, używając własnego klucza. Oparłam się o drzwi, czując nagle ogromne zmęczenie. Zapaliłam światło, a na kanapie dojrzałam sylwetkę Janka. Spał jak zabity, a jak tylko się zbliżyłam, to od razu poczułam okropny odór alkoholu. To nie było podobne do Janka. On nigdy się tak nie upijał, żeby spać na kanapie. Poszłam do kuchni, gdzie na szybko zjadłam mrożoną zapiekankę, wypiłam wodę i ciepłą herbatę. Celowo poruszałam się bardzo głośno, jednak Jaś nawet się nie ruszył. Westchnęłam głęboko, po czym usiadłam na podłokietniku obok niego. Zaczęłam go delikatnie głaskać po głowie, gdy ten chrapał cicho. Zmartwiłam się. Jak bardzo chłopak zachlał w nocy?

Potrząsnęłam go po ramieniu, ale bez skutku. Zaczęłam szeptać jego imię do ucha. Poczułam irytację. W końcu krzyknęłam głośno, a ten drgnął. Przetarł oczy, podniósł się delikatnie, od razu łapiąc się za głowę. Rozejrzał się dookoła, aż w końcu na spojrzenia się spotkały. Popatrzył na mnie szeroko otwartymi oczami, a następnie gwałtownie się zbliżył i bardzo delikatnie dotknął policzka.

- Jezu, Lili, co się stało?! -zapytał zdenerwowany, a ja jedynie westchnęłam. 

Usiadłam obok blondyna, już nawet odór wódki już mi tak bardzo nie przeszkadzał. Chłopak złapał mnie za dłoń i pocałował mocno. A potem zaczął dostrzegać małe rany. 

Opowiedziałam mu całą historię od a do z. Przyznałam, że byłam pijana i nie myślałam do końca racjonalnie i źle zrobiłam. Na przemian widziałam jego szok, wściekłość i smutek. 

- Jesteś pewna, że wszystko jest w porządku? - zapytał czule. Pokiwałam głową. - Boże, Lil, mój głuptasie! Czemu zawsze pakujesz się w kłopoty? 

Od razu przytulił mnie mocno, gładząc po brudnych włosach, a ja oparłam głowę na jego ramieniu. W końcu czułam się bezpiecznie. 

- Jasiu... - zaczęłam delikatnie i odsunęłam się, by spojrzeć mu w oczy - możesz mi powiedzieć, dlaczego się tak nawaliłeś? Gdy tylko weszłam do mieszkania, to poczułam się jak w gorzelni. 

Blondyn westchnął głęboko, przymknął powieki i oparł się na kanapę. W swoich dłoniach mocno trzymałam jego rękę. 

- Jan, co się dzieje? - ponowiłam pytanie bardziej stanowczo. 

- Nie wiem, Lili... Nie wiem. To wszystko jest za trudne, przerasta mnie to. 

- Muzyka? - Domyśliłam się, a on pokiwał ledwo widocznie głową. 

- Powiedziałem Solarowi, że odchodzę. 

Z wrażenia zakrztusiłam się śliną, nie wierzyłam własnym uszom. Janek zrobił co?! Dlaczego?! Chciał zaprzepaścić całą swoją karierę, przyszłość?

- Opowiedz mi o wszystkim, proszę. 

Milczał kilka minut, a ja ze stresu i tego wszystkiego zaczęłam się trząść. Moje ręce drżały jak oszalałe. 

- Lili... Nie wiem, co mam ci powiedzieć. Pogubiłem się w tym wszystkim. SB upada na samo dno, czytałaś artykuły? To jest jakiś dramat. Nikt już nie bierze nas na poważnie, nie są nawet chętni do robienia koncertów całego SB. Magda odeszła, cała organizacja leży. Dostaję mnóstwo ofert, propozycji wystąpienia, ale sam nie wiem, co, gdzie, kiedy i jak. To Magda z dziewczynami się tym zajmowały, ja nawet nie wiem, co się opłaca, a co nie. Solar jest tak przybity, że nawet ciężko z nim porozmawiać, siedzi zamknięty u siebie w mieszkaniu, z nikim nie rozmawia. Ich rozwód został sfinalizowany i póki co to Magda sprawuje pełną opiekę na małym, decyduje, kiedy Karol może go wziąć do siebie. Nawet nie udaje mi się stworzyć nic nowego, nagrywam, nagrywam, godzinami siedzę w studiu i co? I chuj, nic. Kacperczykom się udało, mają w zanadrzu dobrą płytę, a ja? Czuję się jak ostatni debil, który nic nie umie. 

Słyszałam, jak głos Janka powoli się łamał, a z jego przymkniętych powiek zaczęły lecieć łzy. Sama przez to miałam ochotę się rozpłakać. Usiadłam na jego kolanach, kciukiem delikatnie otarłam łzy, ale wypływały kolejne i jeszcze następne. 

- Nie wiem, co mam zrobić dalej. Którą drogą pójść? Czuję się jak dziecko pierwszego dnia w szkole. To wszystko już mnie męczy, mam dosyć tego otoczenia i w ogóle wszystkiego. Chcę stąd wyjechać. Rzucić wszystko i wyjechać. Potrzebuję po prostu przerwy. Chcę znowu spacerować z plecakiem po Azji, zachodzić do różnych barów, porozumiewać się z ludźmi na migi. Być anonimowym, zwykłym chłopakiem, a niewielkim celebrytą. 

Nie wiedziałam, co mu powiedzieć. Nie potrafiłam go pocieszyć słowami, więc po prostu objęłam mocno chłopaka. 

- Lili, zawsze chciałaś odwiedzić Meksyk, prawda? Poleć ze mną, odpocznijmy od wszystkiego - dodał. 

Z nadmiaru informacji i wrażeń zakręciło mi się w głowie. O czym mówił chłopak? Czemu nie zauważyłam jego problemów? Co się stało z moim wesołym i energicznym chłopcem?

- Jaś, ja mam pracę, nie mogę. Ale poczekaj, uspokój się, znajdziemy jakieś wyjście z tej sytuacji. Pomyślimy o wszystkim, nie podejmuj zbyt pochopnych decyzji. Jesteś na kacu, nie myślisz racjonalnie. 

- Lili, ja stąd wyjadę wcześniej, czy później. Nie wytrzymam tu dłużej. 

Tinder || Jan-RapowanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz