Rozdział 34

316 16 5
                                    

- Lili, rozmowa nie poszła ci źle, poszło tak jak zakładałem - zaczął mój manager, a ja powoli pokiwałam głową twierdząco. 

W zeszły piątek odbyliśmy rozmowy awansowe. Ja, Klaudia, Krystian i Gabrysia. Mieliśmy jakiś popieprzony egzamin pisemny z podstaw prawnych, a potem jeszcze ustny, gdzie przez pół godziny zadawano mi praktyczne pytania. Myślałam, że istnie oszaleję. Czułam się, jakbym była na maturze, a nawet gorzej. Na maturze wiedziałam, że do wszystkiego się perfekcyjnie nauczyłam, a tutaj? To była istna porażka. Nie zdałam stuprocentowej odpowiedzi na żadne z zadanych mi pytań. Czułam się co najmniej żałośnie, zwłaszcza że reszta była uśmiechnięta i zadowolona ze swoich wypowiedzi. 

Coraz częściej zaczynałam się zastanawiać, czy badania kliniczne były w ogóle dla mnie. Starałam się tłumaczyć sobie, że byłam jeszcze młoda, studiowałam w międzyczasie, nie miałam czasu, by w stu procentach ponieść się nauce farmacji. Ale i tak denerwowało mnie to. 

- Z angielskim nie było najmniejszego problemu, ale mówisz zdecydowanie za mało. Dobrze myślisz, ale musisz mówić więcej. Przedstawiasz jedno rozwiązanie problemu, podczas gdy istnieje ich kilka, a nawet kilkanaście. Musisz myśleć szerzej, bardziej otwarcie. Ale póki co, wiadomo, nie masz jeszcze takiej wiedzy, bo nigdy nie byłaś monitorem badań klinicznych - mówił dalej Szymon. 

Zacisnęłam usta w wąską linię, starając powstrzymać się od rosnącej irytacji. Skoro wiedzieli, że nie mam skąd mieć tej wiedzy, to po jak cholerę o to pytali? Cała ta rozmowa o awans była dla mnie jedną wielką farsą. Wszyscy dobrze wiedzieli, że nie miałam tej wiedzy. Wszyscy znali moje CV, mnie, mój wiek. 

- Jesteś mądra, Lili. I masz ogromny potencjał. A ja ten potencjał rozwinę i zrobię z ciebie świetnego monitora. Będziemy się uczyć. Ustalę nam plan szkoleniowy - oznajmił, a ja w końcu spojrzałam na niego, a raczej na ekran monitora. 

Uśmiechnęłam się. Ten plan mi zdecydowanie odpowiadał. 

- Okej - odparłam jedynie. 

- A jak sytuacja w biurze? - spytał, zmieniając temat. 

Westchnęłam głęboko. Zagryzłam wargę i nerwowo przetarłam kark dłonią. 

- Bez zmian - rzuciłam, ale Szymona ta odpowiedź wyraźnie nie usatysfakcjonowała. Zaczęłam bawić się moimi pierścionkami na dłoni. - Atmosfera jest nadal napięta, Łukasz nie pracuje, Krystian jest chamem, a Gabi uważa się za znawcę wszystkiego. Nie podoba mi się praca w takiej atmosferze. 

Nastała cisza, a ja dodatkowo wzruszyłam ramionami. Co mogłam powiedzieć? Że wszyscy gadali jak najęci o awansach? Że nie miałam czasu, by zjeść normalny posiłek, bo miałam tyle pracy? Czy może, że mój chłopak świetnie bawił się w Meksyku, a ja tutaj wariowałam? O, a może, że codziennie kłóciłam się z Krystianem?

Nie wiedziałam, co się z nim działo. Ostatnio Klaudia odkryła, że z kimś namiętnie piszę, a ja pochwaliłam się, że mam kogoś. I to był błąd. Nie dość, że prawie każdego dnia mnie o to wypytywała. A co ją to interesowało? Nie miałam zamiaru się spowiadać ze swoje prywatnego życia. Zwłaszcza że nie uważałam ją już za moją najbliższą osobę. A Krystian? Cały czas się ze mnie nabijał. Ze mnie i z mojego "nieistniejącego" chłopaka, jak o nim mówił. Krytykował mnie na każdym kroku, nawet nie chciał mi w niczym pomóc. A to bolało mnie jeszcze bardziej. 

- Coś na to zaradzimy, Lili - uśmiechnął się pokrzepiająco Szymon, a ja oddałam ten uśmiech.

Miałam wrażenie, że tylko on jedyny w całej tej firmie mnie rozumiał. Prawdziwie rozumiał moje problemy, a nie tylko przytakiwał, jak każdy inny. Ilekroć mówiłam, że mam za dużo pracy, Klaudia twierdziła to samo. A potem spędzała na obiedzie półtorej godziny i nie było dnia, by w biurze siedziała dłużej niż sześć godzin. 

Tinder || Jan-RapowanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz