Rozdział 47

274 21 1
                                    

Głośna muzyka sprawiała, że pulsowała mi głowa, którą kręciłam w każdą możliwą stronę. Przymknęłam powieki, by lepiej wczuć się w taniec, a świat wokół mnie zawirował dookoła. By nie stracić równowagi, złapałam się ramienia Karoliny, która zechciała mi dzisiaj towarzyszyć. Musiałam ją bardzo długo błagać, by wyskoczyć do klubu w czwartek, ale w końcu się zgodziła. Nie mogła mi odmówić, nie umiała, widząc mój przykry stan. A byłam trochę już jak wrak człowieka. Jedyne, czym się zajmowałam, to alkohol i praca. Nawet w trakcie pracy zdalnej popijałam piwo. Któż mógłby mi zabronić we własnym domu? A po alkoholu życie wydawało się spokojniejsze, jakby cichsze. 

- Chodźmy się jeszcze napić! - krzyknęłam do przyjaciółki, kiedy skończyła się jedna z moich ulubionych piosenek, a DJ puścił kolejną. 

Nogi bolały mnie już od tańca i tych cholernie wysokich obcasów, w dodatku cały czas kręciło mi się w głowie. Nie wiedziałam, czy to zasługa wódki, czy może raczej wypalonych wcześniej skrętów. 

Karolina wywróciła oczami, ale złapała mnie za dłoń i ruszyłyśmy w stronę baru. Zamówiłam nam dwa shoty czystej wódki oraz rum z colą na popitkę. Widziałam jej zmartwione spojrzenia, ale kompletnie na nie nie reagowałam. Bo jak miałam zareagować? Choć przyjaciółka pytała mnie średnio trzy razy dziennie o samopoczucie, zawsze odpowiadałam tak samo. Wszystko było okej. Bo co miałam powiedzieć? Że miałam serce rozszarpane na milion kawałków, przeżute i wyplute? Że nie chciało mi się żyć i codziennie miałam problem, by wstać z łóżka? Ratowała mnie Marta i jej pwz - mogła mi wystawiać recepty na silne leki psychotropowe. One jakoś mi pomagały. 

Kiedy zerwał ze mną mój były dwa lata temu, myślałam, że to było bolesne doświadczenie. Ale Janek... To było coś całkowicie innego i nie miało nawet żadnego sensownego porównania. Cały czas cierpiałam. Chciałam iść naprzód, tak bardzo chciałam iść naprzód, ale nie potrafiłam. Codziennie o nim myślałam. Nękały mnie koszmary, budziłam się w nocy kilka, a nawet kilkanaście razy, przez co chodziłam jak zombie przez większość dnia. Cholernie za nim tęskniłam. Nie potrafiłam nawet opisać dokładnie tego uczucia, które mi towarzyszyło każdego dnia. Jakby ktoś cały czas trzymał moje serce w pięści i próbował zgnieść. 

Alkohol rozpłynął się po moim ciele z prędkością światła i szybko wróciłyśmy na parkiet. Karolina chciała coś mi powiedzieć, ale nie zamierzałam jej słuchać. Musiałam się tylko wyłączyć, chociaż na chwilę. Całkowicie się oddałam w rytm latynoskiej muzyki. 

W pewnej chwili poczułam na sobie obce dłonie. Otworzyłam oczy, tuż za mną tańczył wysoki, umięśniony chłopak. Odwróciłam się do niego, a ten złapał mnie za biodra i przyciągnął bliżej. Musiałam przyznać, że był bardzo przystojny. Miał ciemne oczy oraz podobnego koloru włosy krótko obcięte. Był równie pijany co ja. Uśmiechnął się do mnie charakterystycznie, a ja zarzuciłam mu ręce na szyję. Chłopak przybliżył się do mnie tak, że nasze ciała prawie się stykały. Zamknęłam oczy, podczas gdy jego ręce dotykały moich pleców, bioder, a następnie i pośladków. Nagle obkręcił mnie wokół siebie, prawie straciłam równowagę, jednak ten trzymał mnie mocno. Dostrzegłam spojrzenie Karoliny. Karcące spojrzenia. Wzruszyłam prawie niezauważalnie ramionami, a następnie odprowadziłam ją spojrzeniem do pustej loży. Czułam usta chłopaka na swojej szyi, szybko przeszedł do działania. Trzymał mnie blisko siebie, na pośladkach czułam jego wybrzuszenie w spodniach. Nie pamiętałam dokładnie, jak to się stało, ale nasze usta zetknęły się ze sobą. Prawie od razu zmarszczyłam brwi. To nie były te usta, o których marzyłam każdego dnia. Te były spierzchnięte, sztywne i napierały na mnie coraz mocniej. Zrobiłam krok w tył, ale nieznajomy trzymał mnie mocno. Położyłam dłonie na jego klatce piersiowej, a następnie odepchnęłam go mocno. Szybkim krokiem ruszyłam do Karoliny, odwróciłam się jeszcze, ale chłopak gdzieś zniknął. Prawdopodobnie znalazł sobie nową ofiarę. 

- Wszystko okej? - spytała Karolina, podnosząc się. 

Podeszła do mnie i złapała za ramiona. 

- Czemu płaczesz? 

Nawet nie zorientowałam się, kiedy do moich oczu napływały łzy. Byłam zbyt pijana i zbyt wrażliwa. Przyjaciółka posadziła mnie na skórzanej kanapie, muzyka tutaj była cichsza. Podała mi wodę w butelce, którą zapewne kupiła przed chwilą. Oparła łokcie o brudny blat, a potem patrzyła na mnie swoim znaczącym spojrzeniem. 

Poczułam ogromne zmęczenie, myślenie, jak na złość nie chciało się wyłączyć. 

- Kupisz mi drinka? Cokolwiek - spytałam. 

Brunetka westchnęła głośno, ale poszła do baru. Ja natomiast wyciągnęłam z telefonu komórkę, nagrałam Instastory, a potem szybko przejrzałam newsy znajomych. Janek od razu zobaczył moją relację. Zawsze oglądał je jako pierwszy. Już przestał do mnie pisać, a to bolało chyba jeszcze bardziej. Najwyraźniej obydwoje uświadomiliśmy sobie, że nasz związek to przeszłość. Weszłam na jego profil, robiłam to chyba codziennie. Znałam jego zdjęcia na pamięć. 

Kiedy Karolina podeszła z niedużą tacką pełną napełnionych kieliszków, uśmiechnęłam się mimowolnie. Bez słowa wzięłam jeden z nich i wypiłam, nawet nie czekając na przyjaciółkę. 

- Ja go po prostu kocham, Karolina - oznajmiłam nagle, kiedy nasze spojrzenia się spotkały. 

Brunetka westchnęła głęboko. 

- Wiem, Lili. Ale to minie. 

Miałam ochotę zaśmiać jej się w twarz. Co ona mogła wiedzieć? Od czterech lat była w szczęśliwym związku, jej pierwszym poważnym i nigdy nie czuła tego, co ja czułam. Nigdy nie miała złamanego serca. 

Złapałam za kolejny kieliszek, stuknęłyśmy się i wypiłyśmy do dna. 

- Chcesz wracać do domu? - spytała. 

- Nie chcę do domu, chcę do Janka - odpowiedziałam zgodnie z prawdą, czując ponownie napływające łzy do oczu. 

- On cię zdradził, Lili. Nie zasługuje na ciebie. Nie szanuje cię. 

Myślami wróciłam do wszystkich kłótni, które odbyłam z blondynem. Nasz związek to był pierdolony rollercoaster. Raniliśmy się wiele razy, zarówno on mnie, jak i ja jego. 

- Muszę stąd wyjść, zdzwonimy się - powiedziałam nagle, a potem podniosłam się. 

Wzięłam jeszcze jednego shota, wypiłam szybko, a potem ruszyłam do wyjścia. Trochę kręciło mi się w głowie, ale nie zważałam na to. Karolina krzyczała za mną, ale machnęłam jej tylko ręką na pożegnanie. Minęłam grupę napalonych facetów, a kiedy wyszłam, odetchnęłam głęboko. Trzęsącymi się dłońmi zamówiłam ubera, co nie było zbyt łatwym zadaniem. Literki na ekranie rozmazywały mi się na wszystkie strony. Wyciągnęłam paczkę papierosów, a następnie zapaliłam jednego z nich. Przy takiej dawce alkoholu nie był to dobry pomysł, ale nie patrzyłam na to. 

Podróż minęła mi bardzo szybko. Musiałam jechać przy otwartym oknie, by nie zwrócić wszystkiego, co zjadłam oraz wypiłam, ale kierowcy to nie przeszkadzało. Błyszczykiem poprawiłam usta, a potem zamknęłam oczy. Chyba usnęłam na kilka minut, bo dopiero zagraniczny głos Uberowca przywrócił do mnie do rzeczywistości. Podziękowałam mu, a potem wysiadłam powoli. Potknęłam się na chodniku, ale szybko złapałam równowagę. Ochroniarz patrzył na mnie znaczącym spojrzeniem, ale zignorowałam go. Nucąc pod nosem losową melodią, wcisnęłam kod, a następnie weszłam do bloku. Skierowałam się do windy, a potem wysiadłam. Nogi bolały mnie niemiłosiernie, ale dzielnie szłam. Starałam się nie robić hałasu, musiałam podpierać się ściany, by nie upaść. W końcu zapukałam do dobrze znanych mi drzwi. Głośno i natarczywie. Miałam wrażenie, że minęła wieczność, zanim w końcu się otworzyły. 

- Kocham cię i to nie minie - wypaliłam. 




*****Od autorki****

Bardzo proszę o głośny hałas za wielki powrót!

Tinder || Jan-RapowanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz