Aleks się do mnie nie odzywał. Pisałam do niego, dzwoniłam, byłam też kilka razy w kawiarni, ale na niego nie natrafiłam. Było mi cholernie smutno z tym faktem. Musiałam jednak się z tym pogodzić i skupić się na sobie, choć to wcale nie było takie proste. Myślałam o Aleksie bardzo często, jednak ten po prostu wyrzucił mnie ze swojego życia. Marta kazała mi odpuścić, chciałam wierzyć, że miała rację. Rozumiałam, jak bardzo zraniłam bruneta.
Potrząsnęłam głową, chcąc pozbyć się natrętnych myśli, po czym szybko sprawdziłam stan swojego makijażu w aparacie komórki. Dzisiaj był mój pierwszy oficjalny dzień w SBM. Znowu. Zaczynałam wszystko od początku. Czułam się, jakbym zrobiła co najmniej pięć kroków w tył. Stres mnie zżerał. Zastanawiałam się, co pomyśleli sobie wszyscy w wytwórni. Czułam się jak mały szczeniaczek Solara, który wrócił do domu z podkulonym ogonem.
Weszłam do środka i od razu skierowałam się do znajomego pomieszczenia. W biurze siedział już Solar i, jak tylko mnie zobaczył, uśmiechnął się szeroko. Mimowolnie wywróciłam oczami w jego stronę.
- Witam drugiego pierwszego dnia, Lili. Powiedziałbym, żebyś się rozgościła, ale to pomieszczenie powinno być już twoim drugim domem - oznajmił, wyciągając szeroko ramiona.
Rozejrzałam się po pokoju. Nic się tutaj nie zmieniło. Na środku dalej stał ogromny stół składający się z kilku białych, regulowanych biurek. Przy nich znajdowały się czarne fotele na kółkach, na ścianach wisiały zdjęcia z koncertów, nagrody Białasa oraz Solara, a w pod najdalszą ścianą pomieszczenia dostrzegłam kartony pełne bluz z logo SB.
Niepewnie odłożyłam torbę na jedno z foteli, a następnie wyciągnęłam służbowego laptopa, który Solar zdążył mi już przekazać. Usiadłam wprost naprzeciwko niego.
- Lili, nie będziemy się bawić w żaden onboarding, bo ty zdążyłaś się dowiedzieć, jak nasza machina funkcjonuje. Musimy zacząć z grubej rury. Nie jest dobrze, tak źle chyba jeszcze nigdy nie było - powiedział, a ja mimowolnie się spięłam.
Martwiłam się, że nie byłam na to gotowa i że sobie nie poradzę. Czułam się wyczerpana psychicznie, przemęczona, przebodźcowana, a także skołowana. Miałam wrażenie, jakby mój mózg przez ostatnie miesiące przestał się rozwijać, a wręcz przeciwnie - cofnął się o kilkanaście kroków.
Karol przesłał mi kilka arkuszy excelowskich, z którymi od razu się zapoznałam. Uniosłam wysoko brwi. Nie zdawałam sobie sprawy, jak tragicznie wyglądały obroty kiedyś największej wytwórni muzycznej. Od razu wdaliśmy się w zawziętą dyskusję o tym, co zrobić, choć nie udało mi się wpaść na żadną sensowną kampanię marketingową.
- Wasze zerwanie dobrze wpłynęło na karierę muzyczną Janka - stwierdził nagle Solar.
Uniosłam na niego zaskoczone spojrzenie, mimowolnie przełknęłam ślinę. To naprawdę nie był dobry temat.
- Janek zyskał 430 tysięcy nowych obserwatorów, wszystkie jego koncerty na trasie koncertowej to sold outy. Ratuje nam dupę, i to dzięki tobie - dodał, patrząc mi głęboko w oczy.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - zapytałam podejrzliwie.
Blondyn westchnął głęboko, a następnie podniósł się z fotela. Bacznie obserwowałam go, gdy się przeciągał. Z kieszeni przetartych, luźnych jeansów wyciągnął paczkę papierosów. Nie zwracając uwagi na zamknięte okno, odpalił jednego z nich, a potem zaciągnął się głęboko.
- Mówię tylko tyle, że jego nowa osobowość po waszym zerwaniu służy jego karierze - oznajmił, patrząc mi głęboko w oczy.
Otworzyłam usta, by coś powiedzieć, zaraz jednak je zamknęłam. Przez chwilę myślałam, że się przesłyszałam, ale nie. Karol naprawdę to powiedział. Zmarszczyłam brwi zaskoczona, a jednocześnie podirytowana. Naprawdę to powiedział? Czy Solar, osoba, którą uważałam za bliskiego przyjaciela, obrócił cały nasz ból i problemy w zysk finansowy?
- Karol, chcesz mi coś zakomunikować? - zadałam kolejne pytanie, a moje dłonie zacisnęły się w pięści pod biurkiem.
- Myślę, że mogłabyś go dłużej przetrzymać, a przyniesie nam to długofalowe zyski. Dajmy sobie jeszcze ze trzy miesiące, a dostaniesz stanowczą premię - oznajmił stanowczym głosem.
Zagotowało się ze mnie. Jak on śmiał? Nie wierzyłam, nie wierzyłam w to, co powiedział. Solar dobrze wiedział, jak ja cierpiałam, jak Janek cierpiał, wspierał nas, a teraz dowiadywałam się, że była to jedna, wielka, pierdolona farsa. Liczyły się dla niego pieniądze, nic więcej. I jeszcze perfidnie wykorzystywał mój brak pieniędzy przeciwko mnie. Co za pieprzony idiota! Czy ja dla niego wyglądałam jak jakaś przekupna prostytutka? Czy Janek był dla niego maszynką do robienia pieniędzy? Jak zdesperowany był Karol, że rzucił mi taką propozycję?
Podniosłam się z impetem, przytrzymałam się rękoma o kant biurka. Już otwierałam usta, by ostro na to zareagować, gdy w biurze rozległo się głośne, spokojne pukanie. Oderwaliśmy od siebie spojrzenia, by ujrzeć blond czuprynę Jasia zaglądającą przez drzwi.
- Nie przeszkadzam?- spytał cicho ze swoim firmowym uśmiechem przyklejonym do twarzy.
Moje serce mimowolnie wykonało fikołka. Zagryzłam wargę, by ukryć uśmiech. Chłopak, nie czekając na odpowiedź któregoś z nas, wszedł do środka z dużą, papierową torbą. Zaraz odłożył ją na stole, a potem przywitał się z Solarem typowo męskim uściskiem dłoni. Nie spuszczałam go z oczu, kiedy podchodził do mnie, by obdarować mnie szybkim buziakiem w policzek. Spojrzałam znaczącą, z czystą wściekłością na szefa wytwórni, który nie bacznie nas obserwował.
- Przywiozłem ci sushi na lunch, bo zapewne nic ze sobą nie wzięłaś - oznajmił Jaś - czemu jest tutaj tak cicho? Czyżby ilość pracy was powaliła?
Wysiliłam się na delikatne parsknięcie.
- Po prostu słucham nowych propozycji marketingowych Solara - rzuciłam - może Janek ci coś doradzi? Daj mu szansę.
- Lili... - zaczął chłopak.
- Nie, to nie dla mnie, ufam twoim decyzjom, Lils - zaśmiał się Janek - zjedz coś, a ja pogadam z Solarem, chodzi o najnowszy teledysk. Jakoś nie mogę dojść do porozumienia z Michałem, Solar, możemy?
Janek wskazał kciukiem w stronę drzwi, a Karol kiwnął głową. Gdy obydwoje wyszli, głośno trzaskając drzwiami, odetchnęłam głęboko. Odchyliłam głowę, a następnie wzięłam kilka głębokich wdechów. Byłam wściekła. I zraniona, cholernie zraniona. Czułam się oszukana, Solar po prostu mnie chciał wykorzystać. Albo, zatrudniając mnie, już zaczął to robić. Jak on mógł mi rzucić taką propozycję?
Włożyłam do ust kawałek rolki z krewetką, gdy mój telefon zawibrował. Odpaliłam go szybko, spodziewając się wiadomości od Marty.
Lili, proponuję sto tysięcy za trzy miesiące przetrzymania Janka i wydanie przez niego 5 piosenek. Płatne z góry, jako premia. Zastanów się.
Pierdolony Solar.
CZYTASZ
Tinder || Jan-Rapowanie
FanfictionTo miały być szybkie badania socjologiczne, chciałam tylko poznać powody i skutki aplikacji randkowych. Nie miałam zamiaru poznawać nikogo nowego, bo nie lubiłam marnować czasu. Byłam karierowiczką, która nienawidziła facetów. A on to wszystko zni...