- Nie jestem pewna, Janek, czy są nam potrzebne aż cztery dodatkowe pokoje - mruknęłam nieprzekonana, gdy chłopak sunął palcem po papierowym planie budowlanym.
Spojrzałam na niego, a ten uśmiechnął się szeroko.
- Lils, kochanie, przecież nasze dzieci też muszą gdzieś spać - oznajmił, patrząc mi głęboko w oczy, a moja twarz od razu oblała się rumieńcem. Serce zabiło mi szybciej na samą myśl o tym, że chłopak tak poważnie myślał i w przyszłości naprawdę mogliśmy mieć dzieci. I, choć była już na to szansa, gdy zaszłam w ciążę kilka miesięcy temu, teraz poważnie brałam to pod uwagę. Byliśmy poważną parą, w poważnym związku. - Poza tym, chcę mieć swój własny gabinet. Z mikrofonem, by móc coś nagrywać, biurkiem, konsolą do gier i wszystkim, co tylko będę chciał - dodał z uśmiechem.
Uniosłam wysoko brwi.
- Czyli nie rezygnujesz z nagrywania?
- Nie wiem, co się wydarzy w przyszłości. Teraz tego nie chcę, ale nie wiem, co wpadnie mi do głowy za kilka miesięcy, czy też lat - stwierdził z cichym westchnięciem, a ja pokiwałam twierdząco głową, przyznając mu rację.
Blondyn przesunął palem po drugiej stronie kartki, wskazując obszar na pierwszym piętrze.
- Tutaj lepiej byłoby zrobić garderobę, bo ten pokój wychodzi na zachód słońca. Szkoda byłoby go tak marnować. Lepiej by zrobić tutaj sypialnię z balkonem, fajnie by to wyglądało - tłumaczył zainspirowany.
Powoli dochodziła do mnie powaga całej tej sytuacji. My naprawdę budowaliśmy własny dom. Właściwie to Janek już znalazł architekta, całą ekipę budowlaną, która podjęła się tego zadania, ale ja nadal byłam tym przerażona. Nasz wspólny dom, choć brzmiał cudownie, to sprawiał, że uświadamiałam sobie, że byłam już dorosłą kobietą, a nie nastolatką. To już było poważne zobowiązanie. Ale kiedy patrzyłam na chłopaka, na jego błyszczące oczy oraz szeroki uśmiech, to byłam pewna tego, że podjęliśmy odpowiednią decyzję.
Wszystko pięknie się układało, w końcu. Bedoes, jako że nie przyjmował żadnych moich argumentów, zaoferował mi pracę, a ja w końcu ją przyjęłam. Stresowało mnie to cholernie, bałam się, że znowu wrócę do punktu wyjścia, ale praca w 2115 całkowicie się różniła od zatrudnienia w SB. Miałam swoje deadliny i mogłam wykonywać pracę, kiedy tylko miałam na to ochotę. Nikt się nie denerwował, kiedy zadawałam pytania typowe dla żółtodzioba, miałam swoją mentorkę, która mnie ze wszystkiego szkoliła, a przede wszystkim, wszyscy podchodzili do swojej pracy na totalnym luzie. Na początek zostałam przypisana do grupy PRowców Flexy'ego, by móc się wdrożyć, choć Bedoes docelowo marzył, by mieć mnie w swoim gronie.
- Dzisiaj wieczorem spotkam się jeszcze z Waldim, niech on zaaprobuje te zmiany, a potem rzucę zielono światło ekipie. Niech zaczną kopać dół na fundamenty, kiedy mnie nie będzie. Postaram się być pod telefonem, żebyś nie musiała się o nic martwić - powiedział Janek, przywołując mnie do rzeczywistości.
Nie ukrywałam, że nie podobał mi się jutrzejszy wyjazd Janka do Azji razem z Kacperczykami oraz Fukajem, ale nie chciałam go zatrzymywać. Wiedziałam, że on też potrzebował odpoczynku od wszystkiego. Mimo to nie chciałam zostawać sama ze wszystkim na głowie, zwłaszcza z początkiem budowy. Przecież nie byłabym w stanie odpowiedzieć na, chociażby jedno pytanie dotyczące budowy albo rozwiązać jakikolwiek problem. Modliłam się, by wszystko poszło gładko, tak gładko, jak wszystko szło w ostatnim czasie.
Mój telefon zaczął wibrować na blacie, przerywając monolog Janka. Blondyn zerknął na niego, a potem zmarszczył brwi wyraźnie niezadowolony.
- Czy ty nie masz dzisiaj wolnego? - mruknął.
Mimowolnie wywróciłam oczami, odebrałam szybko połączenie od Bedoesa.
- Lili, Solar cię zdissował! - krzyknął do słuchawki pobudzony, nie siląc się o żadne powitanie.
- Że co?! - zapytałam równie głośno, prawie krztusząc się własną śliną.
Jaś, zapewne słysząc głos Bediego, szybko włączył laptopa.
- Kurwa, stara, gościu cię zdissował w Internecie! Ja pierdolę, weź, posłuchaj tego i zadzwoń do mnie koniecznie! - dodał Borek, a potem rozłączył się, zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć.
- Solar cię zdissował - powtórzył Janek, patrząc w ekran laptopa.
- Pokaż to - warknęłam wkurzona, zabierając mu komputer.
Na kanale SBM na YouTubie pojawił się dwuminutowy filmik przedstawiający Karola za mikrofonem. Całe wideo zmontowane było w odcieniach szarości, szybko podgłośniłam dźwięk, by usłyszeć jego słowa. Bit zaczynał się powoli, ale miał mocne tony.
Ci, co byli z nami, pierdolą, że jesteśmy źli
Kłamią, zdradzają, a nie pamiętają, kto im zawsze dodawał sił
Chcą nas zniszczyć, a nie wiedzą, że jesteśmy nie do ruszenia
- Ja pierdolę, już nie chce mi się tego słuchać - rzuciłam, choć nie wyłączyłam filmiku.
Moja wściekłość tylko narastała, gdy Solar znowu robił z siebie ofiarę. Choć nie podał żadnego nazwiska, swoje słowa kierował przede wszystkim w moją stronę, choć zahaczył też o Janka oraz całe 2115. I słuchacze w komentarzach również widzieli tę zależność, oznaczając nas wszystkich. Karol uważał, że żeruję na Janku i wybijam się na jego popularności, co zdenerwowało mnie najbardziej. Już olałam fakt, iż twierdził, że byłam szpiegiem Bedoesa i zmieniam strony jak rękawiczki, patrząc tylko na popularność obydwu wytwórni.
Z impetem zamknęłam klapę laptopa, a potem wydałam z siebie bliżej nieokreślony dźwięk pełen frustracji.
- Lili, proszę cię, zostaw to - powiedział równie zirytowany Janek - obydwoje dobrze wiemy, że Solar i Białas w ten sposób działają. To dobrze, że ten diss wyszedł, bo to oznacza, że nic innego nie mogą ci zrobić. Dlatego powinniśmy zostawić to za sobą i skupić się na sprawach ważniejszych. Jak nasz dom, na przykład - dodał, po czym stanął tuż za mną.
Delikatnie złapał mnie za biodra, a następnie przesunął mnie bliżej do siebie. Oparłam się głową o jego klatkę piersiową, oddychałam ciężko, bo emocje we mnie buzowały. Blondyn, wyczuwając to, pocałował mnie w szyję. Przymknęłam powieki i przesunęłam głowę, ułatwiając mu dostęp do mojej nagiej skóry. Zamruczałam cicho, próbując się uspokoić, a jednocześnie skierować swoją uwagę na blondyna.
- Wiesz, że jutro wyjeżdżam, prawda? - spytał cicho - nie wiem, jak wytrzymam całe dwa tygodnie bez twojego cudownego ciała - dodał, kierując swoje usta niżej - i bez twojego zapachu. I, Boże, nie wiem, jak wytrzymam bez twojego niesamowitego spojrzenia i jeszcze piękniejszego głosu.
Odwróciłam się do chłopaka z szerokim uśmiechem na twarzy. Jego sztuczki zawsze na mnie działały, podobnie było w tej chwili. Nasze usta spotkały się w długim, namiętnym pocałunku, a nasze języki walczyły o dominację.
Ale nie wyrzuciłam ze swojej głowy Solara, wręcz przeciwnie. Wiedziałam, że na pewno tego tak nie zostawię. Miałam tylko nadzieję, że Bedoes wymyślił już jakiś dobry plan.
CZYTASZ
Tinder || Jan-Rapowanie
FanfictionTo miały być szybkie badania socjologiczne, chciałam tylko poznać powody i skutki aplikacji randkowych. Nie miałam zamiaru poznawać nikogo nowego, bo nie lubiłam marnować czasu. Byłam karierowiczką, która nienawidziła facetów. A on to wszystko zni...