Rozdział 61

173 13 0
                                    

Z wielką walizką wytaskałam się z osiedla. Zamówiłam już ubera na stację pociągową, jednak ten miał się pojawić za dziesięć minut. Stanęłam więc przy boku chodnika, a następnie rozejrzałam się nerwowo. Ludzie mijali mnie obojętnie, nie dostrzegłam nikogo podejrzanego, aczkolwiek dalej byłam poddenerwowana. Ten strach towarzyszył mi praktycznie bezustannie, zwłaszcza odkąd Janek wyjechał. Miałam wrażenie, że ktoś czai się za moimi plecami i zaraz zaatakuje. 

Wczoraj Solar prawie że siłą zaciągnął mnie na posterunek policji. Przekazałam wszystkie anonimy, jakie otrzymałam do tej pory, a policjanci obiecali zebrać odciski palców i zając się sprawą priorytetowo. Zapewne robił na nich wrażenie fakt, że zjawił się u nich celebryta. Byli młodzi, więc pewnie kojarzyli Karola. Miałam nadzieję, że odezwą się stosunkowo szybko, jednak ci milczeli jak zaklęci. Solar posunął się jeszcze dalej i w nieznany mi sposób zmusił Krystiana, by ten porównał swoje odciski palców z tymi, które były na liścikach. Nie zgadzały się ze sobą, więc całkowicie wykreśliłam chłopaka z mojej listy podejrzanych. Prawnicy SBM natomiast poszli na ugodę z chłopakiem i ten ostatecznie nie poniósł jakichkolwiek konsekwencji swoich działań, jednak zobowiązany był do zaprzestania swoich działań oraz milczenia. 

Wsiadłam do taksówki, a ukraiński kierowca ruszył z piskiem opon. Oparłam się o szybę, w dalszym ciągu bacznie się rozglądając. 

Cieszyłam się na wyjazd do Gdańska, do Kasi. Miałam głęboką nadzieję, że zmiana otoczenia wyciszy mnie, uspokoi oraz pozwoli spojrzeć na wszystko z innej perspektywy. Nie opowiadałam koleżance o tym, co się dzieje, chociaż pytała już kilka razy. Wiedziałam, że zachowanie tego wszystkie w tajemnicy przed nią stawało się powoli niemożliwe. 

Odpisałam Jankowi na wiadomości, czując mocny ucisk w piersi. Minęły raptem dwa dni od naszego ostatniego spotkania, a ja już za nim tęskniłam. Było mi też przykro na samą myśl, że nie zobaczymy się przez najbliższy tydzien. Trzy miesiące wspólnego mieszkania, a ja się tak do niego przyzwyczaiłam, że ciężko było mi zasnąć bez chłopaka obok. Bez czucia jego rąk na swojej talii i równomiernego oddechu łaskoczącego mnie we włosy.

Na stację dojechaliśmy stosunkowo szybko, bez problemu odnalazłam też właściwy peron, a uczucie niepokoju nie opuszczało mnie ani na sekundę. Nie było jednak możliwości, by autor anonimów wiedział, że wyjeżdżałam. Przynajmniej to powinno dać mi spokój, chociaż na chwilę. 

Janek był tak przejęty, że zaczął rozważać zmianę mieszkania. Szybko odradziłam mu ten pomysł, uznając go za bezsensowny, ale teraz sama myślałam o tym coraz częściej. Może to nie był taki głupi pomysł? Moglibyśmy wrócić do mojego mieszkania w Piasecznie, które obecnie wynajmowałam. Było o wiele mniejsze, ale może by pomogło?

Nim się zorientowałam, już siedziałam w pociągu. Wykupiłam bilet w klasie pierwszej, dlatego nie musiałam się martwić o głośnych, męczących pasażerów. Większość osób w tym wagonie stanowili biznesmeni zajęci pracą w swoich laptopach. Ja tymczasem założyłam słuchawki na uszy i wyciągnęłam z torby książkę. Niełatwo było mi jednak skupić się na fabule, dlatego zamknęłam ją po pół godzinie. Wyjrzałam przez okno, oglądając znajome mi już widoki. Mimo wczesnej pory niebo było zachmurzone, a w oddali błyskało. Po chwili spadł ciężki deszcz, a ja od razu stałam się senna. 

****

- Lili, jak dobrze cię w końcu widzieć! - krzyknęła Kasia, wysiadając z samochodu oraz podbiegając do mnie. 

Przytuliłam ją z ulgą i tęsknotą. Po wymianie kilku grzecznościowych zdań spakowałam walizkę do bagażnika, a następnie usadowiłam się na przednim miejscu pasażera. Od razu zapytałam koleżankę, gdzie podziały się jej dzieciaki, a ta z dumą odparła, że jej mąż, Grzesiek, zabrał je na dwa dni do swoich rodziców w Kołobrzegu. 

- Będziemy miały czas tylko dla siebie. - Puściła mi oczko, na chwilę odrywając wzrok od drogi. Uśmiechnęłam się, ale nic nie odpowiedziałam. 

Blondynka przez kolejne piętnaście minut próbowała mnie jakoś zagadywać, ale byłam zbyt zmęczona z powodu podróży. Jedynie odpowiadałam jej zdawkowo. Od razu też napisałam do Janka, że bezpiecznie dotarłam i nic mi nie jest. Nie odpisał jednak, zapewne szykował się do koncertu. 

Wysiadłyśmy z samochodu, a ja odetchnęłam głęboko, czując przyjemne, świeże powietrze. Dom Kasi położony był obok Gdańska, w niewielkim miasteczku, ulokowany na dużej górce, dzięki czemu można było dobrze widzieć miasto, a z drugiej strony kawałek morza. Gdy weszłyśmy do środka, od razu skierowałam się do łazienki, by się odświeżyć. Wzięłam szybki, gorący prysznic, który nieco mnie pobudził. 

- Siadaj, naszykowałam nam romantyczną kolację - rzuciła z uśmiechem Kasia, gdy wyszłam. 

Kobieta siedziała na kanapie, na Netflixie było już odpalone jakieś amerykańskie reality show, które obydwie uwielbiałyśmy. Obok na stolik stały dwie napełnione szklanki, a obok cola o smaku mango (ulubiona Kasi) wraz z rumem. Dostrzegłam również paczkę chipsów i talerz pełen ciasta. Wzruszyłam się, że przyjaciółka tak o to zadbała. Usadowiłam się więc na dużym fotelu obok, a następnie przykryłam się kocem. 

- Ty, a właśnie mi się przypomniało. Paczka do ciebie przyszła dzisiaj, wiesz? - rzuciła nagle kobieta. 

Zmarszczyłam brwi zaskoczona. 

- Na moje nazwisko? - spytałam dla pewności. 

- Tak, jakaś nieduża koperta. Coś sobie wysyłałaś z biura? - spytała Kasia. 

Podniosła się niechętnie, a z kuchni przyniosła cienką kopertę. Paczka nie miała na sobie etykiety wysyłkowej, co od razu zwróciło moją uwagę. Przełknęłam mimowolnie ślinę, poczułam też, jak moje ciało zadrżało. Kątem oka widziałam, jak blondynka bacznie mnie obserwuje. Drżącymi dłońmi rozerwałam kopertę, a z niej wypadła jedna, nieduża karta. 

Przede mną nie uciekniesz

Żołądek wywrócił mi fikołka, zanim podszedł do gardło. Wypuściłam kartkę z rąk, poczułam natychmiastowe mdłości, które jednak udało mi się powstrzymać. Wypuściłam powietrze z ust ze świstem, przyłożyłam dłoń do ust, a oczy zaszły mi łzami. 

- Co to jest? Co się dzieje? - spytała kobieta. 

Podniosła się, a następnie zabrała mi świstek papieru. Przeczytała go kilkakrotnie ze zmarszczonymi brwiami. Nasze spojrzenia skrzyżowały się, a ja wybuchnęłam niekontrolowanym płaczem. Kobieta podała mi szklankę z alkoholem, która wypiłam jednym haustem. Przyniosła mi też chusteczki. Uspokoiłam się co nieco po kilku minutach. 

- Mów, co się dzieje, Liliana - oznajmiła matczynym, ale jednocześnie stanowczym głosem blondynka. 

Odetchnęłam, patrząc na nią. Dłonią przeczesałam włosy. Głaszcząc psa Kasi, który położył się na fotelu obok z pyskiem na moich kolanach, zaczęłam mówić. 

Tinder || Jan-RapowanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz