To, że się stresowałam, to było za mało powiedziane. Ja byłam jednym wielkim kłębkiem nerwów. Janek mówił o małej, wewnętrznej imprezie, dlatego też założyłam krótkie szorty imitujące spódniczkę w kolorze chabrowym oraz krótki, biały pluszowy top. Na miejscu okazało się, że to wielki melanż w jednym z najbardziej prestiżowych klubów w Warszawie. Kiedy wysiadłam z taksówki, miałam ochotę wskoczyć do niej z powrotem. Napisałam szybkiego smsa do Janka, ale ten nie odpisywał. Podeszłam więc do ochroniarza, który stał w wejściu. Podałam swoje nazwisko, a ten patrzył na mnie nieufnym spojrzeniem.
- Nie ma na liście - oznajmił, po sekundowym sprawdzeniu listy.
Podniosłam wysoką lewą brew. Facet nawet tego dokładnie nie sprawdził!
- Jestem dziewczyną organizatora, więc na pewno jestem na liście! Proszę sprawdzić jeszcze raz! - krzyknęłam poddenerwowana.
Odblokowałam komórkę, a następnie wysłałam kolejną wiadomość. Blondyn zapewne miał ustawione dźwięki zamiast wibracji, a przez tę muzykę nie dało się nic usłyszeć. Wzięłam głęboki wdech, by się uspokoić. Byłam tak zestresowana, a teraz jeszcze wściekła!
Łysy, napakowany mężczyzna pokręcił przecząco głową. Zacisnęłam usta w wąską linię.
- Sory! - Usłyszałam pisk za sobą, więc odwróciłam się gwałtownie.
Za mną stała jakaś wysoka brunetka ubrana w białe futro, krótką miniówę oraz ogromne buty na wysokiej platformie. Różowe. Miała bardzo kolorowy makijaż oka oraz doklejane rzęsy sięgające aż do brwi. Kojarzyłam ją z mediów, ale nawet nie mogłam sobie przypomnieć jej ksywki. Za ramię trzymała równie wysokiego chłopaka, który miał na sobie tylko luźną marynarkę, garniturowe spodnie i białe sneakersy.
Ochroniarz od razu ich wpuścił. Odsunęłam się na bok. Kompletnie nie pasowałam do tego otoczenia, zwłaszcza z moimi białymi, podniszczonymi Air forcami. Westchnęłam głęboko. Wybrałam numer do Janka. Po kilkunastu sygnałach odezwała się poczta głosowa.
- No trudno - westchnęłam i odpaliłam ubera.
W moich oczach od razu pojawiły się łzy, zrobiłam z siebie tylko idiotkę. Nie było sensu tutaj stać, postanowiłam wrócić do domu i napić się dobrego wina, które chłodziło się w lodówce.
- Ona jest ze mną! Chodź, Lili.
Przede mną znikąd pojawił się średniego wzrostu blondyn. Uśmiechał się serdecznie, a ja otworzyłam szerzej oczy z wrażenia. Solar. Prawdziwy Solar. Miał na sobie zwykły T-shirt i czerwoną koszulę w ciemną kratkę. Do tego założył czarne jeansy, a ja odetchnęłam z ulgą. W porównaniu do niego, może wcale nie byłam tak źle ubrana.
Ochroniarz, patrząc na mnie morderczym spojrzeniem, wpuścił nas do środka.
- Jeju, wielkie dzięki. Janek oczywiście nie odbiera telefonu i nie wiedziałam, co zrobić - odpowiedziałam, zdejmując czarny płaszcz.
- Cały Janek - odparł ze śmiechem - Karol jestem, tak oficjalnie. Albo Solar. Mów, jak wolisz. - Chłopak podał mi dłoń, a ja uścisnęłam ją z szerokim uśmiechem.
- Lilianna, ale mów mi Lili.
Stromymi schodkami zeszliśmy w dół, gdzie impreza trwała w najlepsze. Byłam pod ogromnym wrażeniem ilością ludzi, większość bawiła się na ogromnym parkiecie, który świecił się na kilkanaście różnych kolorów. Sporo osób kręciło się przy ogromnym barze sprawnie obsługiwanym przez kilkunastu barmanów. Wytężyłam wzrok, by dostrzec Janka, ale niestety bezskutecznie. Zauważyłam za to Żabsona i Young Leosię popijających alkohol.
CZYTASZ
Tinder || Jan-Rapowanie
FanfictionTo miały być szybkie badania socjologiczne, chciałam tylko poznać powody i skutki aplikacji randkowych. Nie miałam zamiaru poznawać nikogo nowego, bo nie lubiłam marnować czasu. Byłam karierowiczką, która nienawidziła facetów. A on to wszystko zni...