Rozdział 7

682 24 7
                                    

Był piątek, a ja wyjątkowo musiałam pojawić się w biurze, co irytowało mnie od samego rana. Miałam zdecydowanie zbyt dużo pracy w ostatnich dniach i nawet nie miałam komu tego oddelegować, toteż już do siódmej rano kręciłam się między biurkiem a drukarką. Mając do dyspozycji trzy ekrany monitorów, jeden z nich przeznaczyłam na oglądanie Chirurgów w międzyczasie. Lubiłam te poranki w biurze, byłam całkowicie sama, moja efektywność osiągała maksimum, nikt mi nie przeszkadzał. 

Dzisiaj czułam się wyjątkowo podekscytowana, bo po pracy miałamw  planach spotkać się ze Stasiem. Po naszej ostatniej rozmowie sama myśl o nim sprawiała, że w moim brzuchu latały motyle. Dawno nie miałam takiego uczucia. Zaczęłam nawet nucić pod nosem, a to już w ogóle była abstrakcja! Chłopak był naprawdę miły, uroczy i słodki, czyli absolutnie nie w moim typie, ale... Coś chyba jednak zaiskrzyło. Miałam nadzieję, że chłopak czuł coś podobnego, bardzo nie chciałam się znowu rozczarować. 

Moje rozmyślania przerwał głośny śmiech Celiny, a mi od razu zjeżyły się włoski na karku. Zobaczyłam dziewczynę w towarzystwie Krystiana, uśmiechniętych od ucha do ucha. Poczułam ukłucie zazdrości. Cela zaczęła coraz bardziej przyjaźnić się z chłopakiem, okazało się nawet, że mieszkali raptem dwa bloki od siebie. Bodajże wczoraj wrócili ze wspólnych wakacji. Byli z naszą koleżanką z pracy, Olgą, a także jakąś parą znajomych Krystiana. Było mi bardzo przykro. Raptem trzy tygodnie temu wyznałam Celi, że zaczęłam patrzeć na Krystiana w innych kategoriach i nagle... Przyjaźnili się, papużki nierozłączki.

- Cześć - rzuciłam, pauzując serial. 

- Hejka, Lili! Wow, jaka jesteś odstrzelona, z jakiej to okazji? - spytała Celina, patrząc na mnie. 

Zerknęłam na nią przelotnie i zaraz wróciłam do segregowania dokumentów chronologicznie. Fakt, musiałam przyznać, dzisiaj wyglądałam co najmniej zjawiskowo. Założyłam czarne botki, tego samego kolory rajstopy, a do tego skórzaną, brązową spódniczkę i cienki, beżowy golf. Postawiłam też na mocniejszy makijaż, niebieskie oczy podkreśliłam brązowymi cieniami, a włosy ulizałam na żel i spięłam z tyłu klamrą. 

Wzruszyłam ramionami, bo nie miałam zbytnio ochoty rozmawiać z dziewczyną, z resztą nie wiedziałam nawet co sensownego powiedzieć. Ze względu na urlop Celi, nie znała ona szczegółów moich ostatnich miłosnych opowieści. Nie wiedziała praktycznie nic o Stasiu, myślała, że nadal kręciłam z Jankiem. 

Jak na zawołanie mój telefon zawibrował kilkukrotnie. To był Janek. Chłopak kompletnie nie akceptował mojej chęci zakończenia wszelkich wspólnych relacji. Od kilku dni wypisywał do mnie jak oszalały. Starałam się mu jasno wytłumaczyć, co zrobił źle i co mi się nie podobało, a zwłaszcza to obmacywanie pod restauracją, ale blondyn absolutnie niczego nie rozumiał. 

Janek: Hej, kochana! 

Janek: Jak piątkowe samopoczucie?

Janek: Słuchaj, przepraszam za moje zachowanie. Proszę, daj mi drugą szansę, wszystko naprawię, a przede wszystkim pokażę Ci się z drugiej strony. Obiecuję, bez żadnego alkoholu, trochę mi puszczają po nim hamulce ;)

Mimowolnie wywróciłam oczami. Już naprawdę nie miałam ochoty z nim pisać, teraz miałam Stasia. 

Lili:  Nie mam czasu w najbliższym czasie, Janek. Muszę się nad tym wszystkim zastanowić, daj mi czas. 

Janek: Lili, jesteś cudowna, ja się nie poddam, zawróciłaś mi w głowie!

Takie teksty kompletnie na mnie nie działały. Westchnęłam głośno i wyciszyłam rozmowę z chłopakiem, nie chciałam, żeby mi przeszkadzał. Szybko przejrzałam resztę powiadomień na telefonie. Mój ojciec znowu pokłócił się z mamą, bo wypisywał do mnie pożegnalne smsy i prośby, bym się od niego nie odwracała. Zignorowałam to. Musiałam. To było czcze gadanie, jak zawsze. 

Również Staś pytał mnie o poranek i wrażenia przed spotkaniem. 

Chłopak zaprosił mnie do siebie na obiad i lampkę wina. Wiedziałam, że to był nienajlepszy pomysł, sporo ryzykowałam, bo nie znałam chłopaka na żywo, ale Staś nie chciał zgodzić się na spotkanie na mieście. Cały czas wymyślał jakieś wymówki, nie rozumiałam, dlaczego i trochę się tego obawiałam. 

- Lili, idziemy jutro na zumbę i może jakieś rozciąganie? Znowu tak mnie bolą plecy, że ledwo siedzę - jęknęła Marta. 

Nawiązałam z nią kontakt wzrokowy między monitorami innych pracowników i zagryzłam wargę. 

- Jak dla mnie spoko, ale po szesnastej, bo mam zajęcia na uczelni - oznajmiłam. 

- Idealnie, bo ja też. Znajdziesz coś ciekawego w apce? - spytała, a ja mruknęłam twierdząco głową. 

Czas mijał tak wolno, a moje podekscytowanie wzrastało z każdą kolejną minutą. Próbowałam zająć się pracą, ale mój umysł błądził już po innych wymiarach. Oparłam się o fotel, a moje spojrzenie powędrowało do Krystiana, któy siedział naprzeciwko mnie. Obserwowałam go tak, żeby tego nie zauważył. Przyjaźniliśmy się jeszcze kilka tygodni temu, nawet coś więcej. Dziwnym zbiegiem okoliczności poszliśmy nawet razem na pizzę. Pisaliśmy do siebie, wysyłałam mu pieski na Instagramie. Ale ostatnio on zaczął milczeć, a ja chyba byłam zbyt zajęta i przejęta tym wszystkim, co się działo. Pracą, studiami, licencjatem, rodzicami, a nawet tymi chłopakami na Tinderze. Zobiło mi się głupio, może to ja go po prostu zaniedbałam, a nie na odwrót? Chłopak skierował się w stronę Celiny, ale może wystarczyłoby wysłać mu jakiegoś fajnego gifa, pogadać sobie szczerze? Sama już nie wiedziałam, co powinnam była zrobić. Więc zdecydowałam się zrobić to, w czym byłam najlepsza. Olać temat. 

W końcu komputerowy zegar pokazał tak upragnioną przeze mnie godzinę. Mogłam już wyjść z tego cyrku, dlatego też na szybko odpisałam na pozostałe maile i uporządkowałam swoją skrzynkę mailową. Następnie założyłam swój nowy, skórzany płaszcz do łydek oraz spakowałam swoje rzeczy. Na szybko pożegnałam się ze wszystkimi, a potem pognałam do łazienki, by poprawić swój makijaż, a także ocenić wygląd. Było dobrze. 

Serce biło mi jak oszalałe, kiedy wpisywałam w aplikacji Ubera adres chłopaka. Zdążyłam już wszystko prześledzić. Mieszkał na bogatym, nowym osiedlu na południu Woli, co bardzo mi imponowało. Trzęsły mi się ręce, czułam, jak się pociłam. Musiałam panować nad swoim oddechem. Kiedy wyszłam z biura, z torebki wyjęłam małą buteleczkę cydru lubelskiego, mojego ulubionego. Wypiłam na szybko. Napisałam chłopakowi, że za około pół godziny się pojawię, a Staś się jeszcze bardziej ucieszył. Tak przynajmniej sądziłam po licznych emotikonkach, które mi wysłał. 

Nim się obejrzałam, już wysiadałam pod zamkniętym osiedlem. Musiałam przyznać, że wszystko prezentowało się przepięknie. Było dużo krzewów i kolorowych kwiatów, chociaż mieliśmy późną jesień. Czułam, że zaraz serce mi wyleci z klatki piersiowej. To był bardzo głupi pomysł, po co ja się na to zgodziłam? Co mi odbiło? Udostępniłam swoję lokalizację Marcie i wysłałam jej kilka spanikowanych wiadomości. 

Furtka otworzyła się, a ja szybkim krokiem podreptałam pod odpowiedni blok. Marzyłam, żeby już usiąść, nowe botki miały wysoki obcas, przez co powoli odpadały mi stopy. Weszłam do ekskluzywnego holu z kanapą, licznymi obrazami na ścianach, a nawet ochroniarzem. Zadzwoniłam pod numerek "6", a po chwili drzwi się odblokowały. Wsiadłam do windy, gdzie jeszcze raz się przejrzałam i poprawiłam włosy. Usta nawilżyłam tanim błyszczykiem. Miałam ochotę uciec i wrócić do domu. Położyć się pod kołdrą, wypić dobre wino, a potem usnąć, w końcu się wyspać. 

Stanęłam przed ciemnymi, brązowymi drzwiami. Wzięłam głęboki wdech, a następnie kliknęłam na domofon. Nie musiałam długo czekać, po kilku sekundach drzwi uchyliły się. Staś zapewne już na mnie czekał. 

-Hej, mam nadzieję, że dobrze trafiłam... - Zatrzymałam się w pół słowa, kiedy zobaczyłam chłopaka stojącego przede mną. - Yyyy... Przepraszam, to pomyłka, musiałam chyba źle trafić...

- Lili, prawda? - spytał chłopak, a ja zszokowana pokiwałam twierząco głową. Nie byłam w stanie wykrztusić z siebie ani słowa. - Dobrze trafiłaś, chyba zasługujesz na pewne wyjaśnienia. Jestem Janek, na drugie mam Staś.

Chłopak wyciągnął do mnie rękę, ja jednak stałam oniemiała. Mój szatyn z niebieskimi oczami ze zdjęć zniknął. Zastąpił go wysoki blondyn z ładnym uśmiechem i kilkoma krostami na twarzy. Nie musiał mi się nawet przedstawiać, ja go dobrze znałam z Instagrama, byłam nawet na jego dwóch koncertach. To był Jan. Jan-Rapowanie.

Tinder || Jan-RapowanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz