Rozdział 13

561 24 10
                                    

Nie odzywałam się do Janka przez całe dwa dni. Byłam tak wściekła na tę sytuację z Magdą, a zwłaszcza na to, że nawet mnie nie obronił. Kiedy wróciłam do domu, zadzwonił do mnie i wyjaśnił, że sytuacja w SBM jest bardzo napięta, obroty spadły, wyświetlenia też, więc każdy był poddenerwowany tą sytuacją. A Magda była założycielką labelu, więc ją denerwowało to najbardziej. Miałam to gdzieś. Nikt nie mógł mówić do mnie w ten sposób! Moja samoocena, choć i tak bardzo niska, podupadła jeszcze bardziej. 

Dodatkowo miałam mnóstwo pracy. Mnóstwo, to za mało powiedziane. Czekała mnie trzydniowa wizyta w Gdańsku, z której potem bezpośrednio miałam jechać do Bydgoszczy. Cały tydzień wyjęty z życia na podróżach. Nie miałam jak zobaczyć Janka, co trochę mnie smuciło, bo nie chciałam przed wyjazdem zostawiać naszej sytuacji nierozwiązanej. Ale czekałam na jego ruch. Na przeprosiny, czy cokolwiek. Jakiekolwiek starania. Miałam głęboko nadzieję, że blondyn odwiedzi mnie w weekend, ale się przeliczyłam. 

- Lilutku, co ty taka naburmuszona od rana? - zagadnął mnie Krystian, uśmiechając się szelmowsko. 

Popatrzyłam na niego zmęczonymi oczami. Ostatnio był dziwnie miły, co trochę mnie zastanawiało. O co mogło mu chodzić? 

- Ach, szkoda gadać - mruknęłam, klikając w laptopie - masz może gdzieś pod ręką protokół do naszego nowego badania? 

- Zaraz sprawdzę. Ale, jak chcesz, to złożę to zamówienie. I tak pierwszy otwieram ośrodek badawczy. 

Uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością, ale nic nie odpowiedziałam. Przynajmniej to miałam z głowy. 

Byłam za to w stałym kontakcie z Solarem, który za pośrednictwem Instagrama przeprosił mnie kilkukrotnie za zachowanie Dubrawskiej. Otworzył się nawet i zaczął mi opowiadać o ich problemach małżeńskich i napiętej atmosferze. Ostatnie pół roku spędzili tylko na kłótniach, a teraz dziewczyna się o niego wyprowadziła, zabierając ze sobą ich syna. Było mi bardzo szkoda Karola. To był dobry chłopak. Zależało mu na tym wszystkim. Aż za bardzo zależało. 

Moja komórka rozdzwoniła się na całe biuro. Serce podskoczyło mi do gardła, ale to była tylko moja mama. Nie miałam ochoty z nią rozmawiać, nie miałam siły na wysłuchiwanie obelg na temat ojca. 

Ostatnio wszystko mnie dobijało. Czułam, że przestaję sobie radzić z problemami swoimi i innych. Ciężko mi się wstawało do pracy, chociaż jeszcze miesiąc wcześniej robiłam to z uśmiechem na twarzy. Dorosłość zaczynała mnie przerastać. Chciałam znów poczuć się jak beztroska nastolatka, wtedy życie było jakieś prostsze. 

Po chwili zaczęłam dostawać wiadomości od taty. Znowu się ze mną żegnał. Czyli znowu groził, że popełni samobójstwo. Przeszły mnie nieprzyjemne dreszcze, bo dobrze pamiętałam, jak w wakacje próbował się powiesić w garażu za domem. Poczułam łzy pod powiekami, więc szybko się podniosłam i zgarnęłam ze sobą kurtkę. Potrzebowałam powietrza i papierosów. Ignorując zdezorientowane spojrzenia Marty i Klaudii, ruszyłam do wyjścia. 

Choć był listopad, na zewnątrz było bardzo ciepło. Świeciło nawet słońce. Usiadłam na ławce i wyciągnęłam paczkę szlugów. Odetchnęłam głęboko, wciągając nikotynę. Zamknęłam oczy. Musiałam się uspokoić. Miałam ogromną ochotę napić się dobrego drinka. A nawet kilku. Wtedy mój umysł się wyłączał, nie musiałam myśleć o tym, jak popieprzoną rodzinę miałam i jak wszystko się sypało. Wysłałam do Janka wiadomość. Krótką, raptem jedną emotikonkę w kształcie myszki. To był taki trochę nasz kod. Blondyn bardzo często pytał o moje samopoczucie, a ja mu zazwyczaj odpisywałam w postaci zwierzątek. Działo się ze mną coś złego. Mój telefon od razu odpowiedział, ale to nie był on. 

Tinder || Jan-RapowanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz