Rozdział 92

145 11 1
                                    

Janek wsiadł do auta bez słowa. Zerknął na mnie ze skruszoną miną, a ja uniosłam wysoko brwi. Widziałam zmęczenia na jego twarzy, choć w oczy przede wszystkim rzucała mi się rozcięta warga, zaczerwieniony policzek oraz sine oko. Miał zdartą skórę na knykciach i zabandażowany lewy nadgarstek. Śmierdział potem oraz jakimś innym, dziwnym, nieznanym mi zapachem, zapewne więzieniem. 

- Masz mi coś do powiedzenia? - spytałam w końcu poważnym tonem, czując się jak matka niegrzecznego dziecka. 

Przekręciłam kluczyk i odpaliłam auto. Od razu skierowałam się na drogę w stronę jego mieszkania. Blondyn westchnął głęboko. 

- Głupio wyszło - rzucił, wyglądając przez okno, a ja prychnęłam głośno. 

- Głupio wyszło? - powtórzyłam za nim z niedowierzaniem w głosie - Janek, kurwa, spędziłeś dwadzieścia cztery godziny za kratkami! Za pobicie Solara!

- Nie wniesie oskarżeń - oznajmił. 

Otworzyłam usta, głośno wypuściłam z nich powietrze. 

- Co ciebie napadło? - zapytałam, bo naprawdę mnie to dręczyło. 

Od kiedy on stał się tak agresywny? To już kolejna taka sytuacja, kiedy chłopak po prostu rzucił się na kogoś. Mimo zawziętych działań PRoców z SBM, mnóstwo nagrań z bijatyki krążyło po sieci. Obejrzałam każdy z nich. Wyglądało to co najmniej przerażająco, bo Janek okładał pięściami Karola bez opamiętania, jakby coś w niego wstąpiło. Oglądałam, gdy obydwoje leżeli na chodniku, Jaś na nim, coś strasznego. 

On nigdy nie był agresywny, był ostoją spokoju. A teraz? Istna maszyna do bójek. 

- Solar przyznał się do tego, co ci zaproponował - powiedział blondyn zimnym tonem wyprutym z wszelkich uczuć. 

Mimowolnie na niego zerknęłam, a w jego oczach dostrzegłam lśniące łzy.

- Bardzo mi przykro z tego powodu, Janek - powiedziałam cicho. 

Chłopak delikatnie dotknął mojej dłoni, którą trzymałam na drążku do zmiany biegów. Splótł nasze palce ze sobą, a ja widziałam jego rany. 

- No trudno - mruknął - okazuje się, że każdy jest kurwą. Cieszę się, że mam chociaż ciebie. I dziękuję, że wpłaciłaś kaucję i ogarnęłaś to wszystko. 

- Korzystałam z twojego konta bankowego, Janek - oznajmiłam, chcąc rozluźnić nieco atmosferę. 

Przez jego twarz przemknął cień uśmiechu, a mi serce się krajało, widząc go w takim stanie. 

- Karol nie pozwoli mi odejść z SB, a mnie nie stać na to, by zerwać z nim umowę. Ale nie chcę mieć z nim nic wspólnego - powiedział po chwili ciszy - nie chcę dla niego pracować i nie chcę być w SB. Nie chcę już śpiewać, nie chcę całej tej pierdolonej sławy. Chcę być normalny. 

- Co w takim razie zrobimy? - spytałam z cichym westchnieniem. 

- My? - Uśmiechnął się jednym kącikiem ust. 

Popatrzyłam na niego niemal z obrazą. 

- Chyba nie myślisz, że zostawisz mnie samą w tym cyrku z tym popierdoleńcem. Przecież on nie da nam żyć po tym, jak żeś go zaatakował. 

- Wiem - mruknął - jakoś to ogarniemy, Lils. 

W ciszy dojechaliśmy do bloku. Złapałam Janka za rękę, gdy wysiedliśmy, by dać mu, choć namiastkę mojego wsparcia. Ten przyciągnął mnie bliżej do siebie, a następnie pocałował w czoło. Nie uszło jednak mojej uwadze grymas na jego twarzy wywołany bólem. Mogłam się tylko domyślać, jak wyglądał tors chłopaka pod przepoconą koszulką. 

- Błagam, weź prysznic, bo śmierdzisz niesamowicie - rzuciłam zaraz po wejściu do windy. 

- Hej, spędziłem cały dzień w więzieniu, trochę wyrozumiałości. Tak pachnie siła i prawdziwy mężczyzna - odparł od razu. 

- Tak śmierdzi mężczyzna kryminalista - stwierdziłam, a potem pokiwałam głową zniedowierzaniem - Boże, mam faceta kryminalistę. 

Weszliśmy do mieszkania, a blondyn od razu poszedł do łazienki. Ja natomiast weszłam do kuchni, by podgrzać mu jedzenie. Przy okazji wyciągnęłam z lodówki jagera. Czułam się cholernie zmęczona psychicznie oraz fizycznie, więc ze szklaneczką napełnioną alkoholem usiadłam na kanapie. Przykryłam się kocem, przymknęłam powieki. Zaczęłam mocno masować skroń, licząc, że wpadnę na jakiś pomysł, jak wyjść z tej pojebanej sytuacji. 

Karolina nie znalazła żadnej luki prawnej w umowie, którą podpisałam raptem miesiąc temu, co zmartwiło mnie jeszcze bardziej. Czy naprawdę musiałam pracować dla Solara przez najbliższy rok? Jak to miało wyglądać? Byłam skończona w wytwórni, zarówno ja jak i Janek. Świetnie zdawałam sobie sprawę z tego, że Solar dopiero teraz da nam popalić. Był naszym przełożonym, mógł z nami zrobić, co tylko chciał.

Poczułam delikatne ugięcie się kanapy, otworzyłam oczy. Jaś upił łyk mojego drinka, nie spuszczając ze mnie spojrzenia. Wyglądał o wiele lepiej, a z mokrymi włosami i bez koszulki, znowu emanował seksapilem. Przysunęłam się bliżej w jego stronę, opuszkami palców delikatnie dotknęłam ogromnego siniaka na jego żebrach. Jego twarzy wykrzywiła się, jednak zaraz wrócił na nią delikatny uśmiech. 

- Mam stłuczone żebra, to nic poważnego - powiedział, zapewne dostrzegając mój zmartwiony wyraz twarzy. 

Wyciągnął ręce w moją stronę, a ja ułożyłam głowę na kolanach. Chłopak delikatnie głaskał dłonią moje włosy, a zabandażowaną rękę przesuwał po całym moim ciele, wprawiając mnie w niekontrolowane drżenie. 

- Boję się, Janek - wyznałam nagle, czując napływające do oczu łzy.

- Nie masz czego się bać, nie pozwolę, by Karol zrobił ci jakąkolwiek krzywdę. Przecież masz chłopaka kryminalistę. - Uśmiechnął się delikatnie, a ja parsknęłam śmiechem. 

- Pisał do mnie Bedoes - oznajmiłam - widział nagrania, pytał, co z tobą. Jest dumny, że, cytując, obiłeś mordę Solarowi, bo na to zasłużył. Wiem, że ten plan ci się nie podoba, bo nie jesteś największym fanem Borka, ale myślę, że on może nam pomóc. Przecież odszedł z SB, choć nie było to łatwe i wyszło mu to na dobre. 

- Nie chcę się prosić o pomoc, Lils. Sam to ogarnę. 

Podniosłam się zirytowana. 

- Znowu obijesz mu mordę? - spytałam, przewracając oczami - możesz pozwolić mi działać? Zaufać mi? 

- Podoba mi się, kiedy jesteś taka władcza - wymruczał, a ja czułam, jak moje policzki oblały się czerwienią. 

- Tak? - spytałam, sadowiąc się na jego kolanach - to się do tego przyzwyczajaj, bo teraz to ja przejmuję pałeczkę w naszym związku. 

Złapałam dłonie chłopaka jedną ręką, zacisnęłam mocno, a następnie uniosłam na wezgłowie kanapy. Ten nie zareagował, choć czułam znaczne wybrzuszenie w jego spodniach. Palcami złapałam jego twarz, nie przejmując się ranami, zacisnęłam długie tipsy na policzkach, a potem pocałowałam namiętnie. Jęknął cicho, co podnieciło mnie jeszcze bardziej. Szybko zdominowałam jego język. Zrzuciłam z siebie czarną koszulkę wraz ze stanikiem. Ściągnęłam z siebie luźne, białe jeansy, a jego dresy obciągnęłam w dół. I, musiałam przyznać, dawno nie uprawiałam tak dobrego seksu. 


*****Od autorki***

Drodzy, uprzedzam, że wyjeżdżam na półtora tygodnia, także proponuję uzbroić się w cierpliwość i, najlepiej, przeczytać sobie od początku opowiadanie, by Wam się nie nudziło ;p 

xoxo


Tinder || Jan-RapowanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz