Rozdział 104

103 11 1
                                    

Czułam, że wariuję. Z każdej możliwej strony. Cały czas zastanawiałam się nad słowami Solara, które przekazał mi Janek. Czy on naprawdę wiedział? Jak było to możliwe? Skąd niby mógł się o tym dowiedzieć? Przecież to była istna abstrakcja. Nie było nawet takiej opcji. Klinika w Austrii była prywatna, mocno dbali o swoją renomę, nie udostępniliby randomowej osobie mojej dokumentacji medycznej. Nawet w Internecie promowali się jako klinika ginekologiczna, a nie klinika aborcyjna. Czy Solar kazał mnie śledzić? Czy od miesięcy obserwował każdy mój ruch? Przeszły mnie dreszcze na samą myśl o tym. 

W nocy nie zmrużyłam nawet oka, w przeciwieństwie do Janka. Ten spał jak zabity, jakby kompletnie nic się nie stało. Wkurzało mnie to jeszcze bardziej.

Wypiłam potężny łyk kawy, a potem westchnęłam głęboko. Przetarłam dłońmi oczy, aż jedna z soczewek prawie wypadła. Gdy już nad nią zapanowałam, zerknęłam na włączonego laptopa służbowego. Nie wiedziałam, co robić. Miałam normalnie pracować? Czy Solar zamierzał mnie zwolnić? Musiałam przyznać, że to było najrozsądniejsze wyjście. Ale czy Janek też został wyrzucony? Czy jednak obowiązywała go umowa i musiał spłacić wytwórnię? Kurwa, jak długo on mógł spać?

Jak na zawołanie, drzwi sypialni otworzyły się głośno. Jaś, w pełni ubrany podszedł do mnie, a potem pocałował mnie w czoło.

- Dzień dobry - mruknął, a następnie podszedł do ekspresu do kawy. Wcisnął kilka przycisków i odwrócił się w moją stronę. Uniosłam wysoko brew, czekając na ciąg dalszy. - No co? - spytał głupio, a ja posłałam mu mordercze spojrzenie. 

- Jeszcze pytasz? - warknęłam - nadal czekam na wyjaśnienia. Co się wczoraj wydarzyło, Janek? Co dalej? 

Blondyn posłał mi długie spojrzenie, przy okazji potarł się nerwowo po karku. Obserwowałam go w milczeniu, gdy skończył robić kawę, którą następnie posłodził. Moja irytacja z każdą sekundą wzrastała i z całych sił wstrzymywałam się, by nie wybuchnąć krzykiem. Na zmianę mocno zaciskałam i rozluźniałam pięści, zostawiając ślady po paznokciach we wnętrzach dłoni. 

Janek oparł się o blat naprzeciwko mnie. 

- Powiedziałem ci już wczoraj, co o tobie mówił - zaczął, a ja pokiwałam głową - Solar był wściekły i ja też. Wyzywał mnie, ciebie, cała moją rodzinę. Powiedział, że wie, po co przyjechaliśmy do Bedoesa, jemu też się oberwało. Więc i ja zacząłem go wyzywać, nie jestem z tego dumny, przyznaję. Powiedziałem mu, że nie dziwię się, że Magda go zostawiła, bo mocno go popierdoliło w ostatnim czasie i że interesują go tylko pieniądze, a nie relacje. Że SB to już nie jest rodzina, którą tak promuje, a zwykła maszynka do robienia pieniędzy. Że zniszczył młodych chłopaków, Nypla, chociażby, że niszczy mnie i że próbował zniszczyć całe 2115. I on wtedy... - Podniósł szeroko brwi chłopak, zawzięcie gestykulując dłońmi. - Wtedy wybuchł. Kazał mi wypierdalać ze studia, a ja go kulturalnie poinformowałem, że jak wyjdę, to nigdy już nie wrócę. Powiedział, że wypowiedzenie dostanę pocztą. Więc wróciłem do domu. 

Westchnęłam głęboko, przyłożyłam dłonie do twarzy i jęknęłam przeciągle. 

- Lili, proszę cię, nie mieszaj się w to. To jest sprawa między mną a wytwórnią, nie tobą. 

- No, ale, kurwa, Janek, co ja mam teraz zrobić? - spytałam, czując łzy napływające do oczu. 

Czułam się okropnie, jakbym była tylko bezwładną marionetką. Nie miałam siły myśleć, nie miałam siły na nic. 

- Nie rób nic - oznajmił chłopak - jesteś zatrudniona w SB, pracuj dla nich, dopóki Solar nie zrobi żadnego ruchu. Nie widzisz, że to jest idealna sytuacja? On rozwiązał umowę, nie ja. Nie muszę mu nic płacić, nie muszę robić absolutnie nic. Jestem wolny. A jeśli Solar zrobi cokolwiek złego tobie, to on będzie winny, nie ty. 

Jaś uśmiechnął się delikatnie, ale jego słowa w ogóle mnie nie przekonały. Blondyn, widząc to, ruszył w moją stronę. Objął mnie mocno i pocałował w czoło, a ja pozwoliłam powoli spłynąć łzom, które nagromadziły się w moich oczach. 

- Lils, proszę. Jestem dorosły i umiem o siebie zadbać. Nie chcę, żebyś się tym zamartwiała. Osiągnęliśmy połowę sukcesu, teraz będzie już tylko lepiej. 

Janek podniósł mój podbródek, zmuszając mnie, bym spojrzała mu w oczy. Palcem delikatnie otarł moje łzy, a potem pochylił się i mnie pocałował. Jego usta były miękkie, smakowały kawą, a jednocześnie sprawiały, że od razu się uspokoiłam. Przymknęłam powieki, rozkoszując się motylkami w brzuchu. Przyciągnęłam go do siebie bliżej, ale ten szybko się ode mnie oderwał. Mimowolnie jęknęłam z niezadowoleniem, co wywołało uśmiech blondyna. 

- Kocham cię, Lils - oznajmił poważnym tonem, patrząc mi głęboko w oczy - sporo ostatnio myślałem. Nie możemy pracować w jednej firmie, prowadzić jednej kariery, tak będzie dla nas lepiej. W SB i tak cię tylko ograniczać, zamiast skupić się na pracy, skupiasz się na mnie i moich problemach. Nie chcę tego, bo widzę, ile to wszystko cię kosztuje. Zostaw to z tyłu i skup się na sobie. Popracujesz dla Solara, a potem przejdziesz do 2115. Bedoes cały czas truje mi dupę, że chce cię w swojej firmie. 

Patrzyłam na niego i, choć w głębi duszy wiedziałam, że ma rację, to jakoś nie potrafiłam tego przyjąć. Czułam się tak, jakbyśmy robili krok w tył. I cholernie mnie to bolało. 

Janek złapał moją twarz w swoje dłonie, złożył na moich ustach czuły, długi pocałunek. Potem odchrząknęłam głośno. 

- Po prostu się uspokój, Lils - powtórzył po raz kolejny - wszystko jest dobrze i będzie dobrze. A tymczasem uciekam, umówiłem się z Kacperczykami - dodał. 

Odsunął się, a potem zniknął w sypialni. Ja nie ruszyłam się nawet o milimetr. Obserwowałam go, gdy krzątał się po mieszkaniu w poszukiwaniu swoich rzeczy. W końcu zgarnął kluczyki od auta z komody, pożegnał się i wyszedł, głośno trzaskając drzwi. W tej samej sekundzie łzy zaczęły mi gorzko spływać po twarzy, zachlipiałam cicho. Od razu zadzwoniłam do Marty, jednak ta nie odebrała. 

Nie rozumiałam swojego samopoczucia, czułam się tak, jakby jakiś kawałek mnie po prostu pękł. Nie wiedziałam, jakim cudem chłopak był tak opanowany, a zarazem pewny siebie i uśmiechnięty. 

Warknęłam głośno, a potem otarłam łzy z twarzy. Janek miał rację, więc dlaczego czułam się tak, jakby mnie odrzucił? Byliśmy zbyt blisko siebie, jak dwa magnesy. 

Mój telefon przerwał ciszę w mieszkaniu, od razu odebrałam, będąc pewna, że to Marta. 

- Halo? - mruknęłam, siląc się o zwykły ton.

- Liliana? - Usłyszałam głos Solara, a żołądek od raz podszedł mi do gardła. - Przyjdź, proszę do biura, natychmiast. Musimy porozmawiać o rozwiązaniu twojej umowy. Nie widzę możliwości, byś mogła dla nas pracować po tym, jak odszedł Janek. Konflikt interesów. I już nie jesteś nam potrzebna. 

Tinder || Jan-RapowanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz