46

2 1 0
                                    

Torii

 Budzą mnie krzyki z korytarza, odwracam się na drugi bok z zamiarem dalszego snu jednak odgłosy są na tyle głośne że z niechęcią otwieram oczy i się podnoszę 

-Synu, nie tego chciałby twój ojciec - mimo bariery jaką tworzą drzwi bez problemu poznaje głos królowej - kim jest ta cała Aida?! Nie zgadzam się na to małżeństwo! - z ciekawością przysłuchuje się rozmowie kiedy z łazienki wychodzi Milan

-O, wstałaś  - mówi a ja przykładam palec do ust i uciszam go, podnosi brwi w górę ale posłusznie nie odzywa się. Zamiast tego podchodzi do szafy 

-Przykro mi matko ale nie masz już żadnej władzy w tym królestwie, to ja jestem królem - otwieram szeroko oczy i patrzę na chłopaka który wydaje się tak samo zdziwiony słowami przyjaciela jak ja. Milczymy przed dłuższą chwilę a kiedy niczego już nie słyszymy chłopak odzywa się pierwszy 

-Ładnie to podsłuchiwać czyjeś rozmowy? 

-Nie podsłuchiwałam nie dało się ich nie słyszeć, ale przyznaj że słowa Sam'a ciebie też zaskoczyły - celuję w niego palcem a n wzdycha i poprawia włosy 

-To mało powiedziane, muszę iść na poranną odprawę, pamiętaj o nocnym patrolu - kiwam głową a po chwili wychodzi. Nie chcąc marnować czasu wstaje z łóżka. Przebieram się w normalne ciuchy wiąże włosy kucyk i wychodzę z pomieszczenia, postanawiam iść  pobiegać, mimo niesprzyjającej pogody, nie przeszkadza mi ona, może nawet i pomoże jeszcze bardziej oczyścić umysł. Schodzę ze schodów i już chce wejść do kuchni kiedy słyszę rozmowę między kucharkami. Mimowolnie usłyszałam jej fragment, który dał mi jasno do zrozumienia że kłamały kiedy mówiły o wybaczeniu mi 

-Jak myślicie. Kiedy król przejrzy na oczy i ją wygna? - pyta jedna a przez drzwi dość trudno mi określić do której należy głos

-Nie wiem ale mam nadzieję że jak najszybciej

-Może jest wiedźmą i rzuciła na niego urok? One wyglądają jak ludzie a jednak potrafią rzucać klątwy

-Niee, są ukryte w nieodwiedzanej części kraju, nie odważyły się pojawić na świetle dziennym od wieków, z resztą, nie wszystkie podkrólestwa zgadzają się na to. Jeśli król jej nie wygna oni to zrobią a wtedy może nie być za ciekawie. Straci w naszych oczach - zagryzam wargę i cofam się. Mają rację. Biore głęboki oddech i odpuszczam sobie wchodzenie do środka. Bez śniadania wychodzę z zamku i po zbiegnięciu ze schodów ruszam pędem w tylko sobie znaną stronę

Po powrocie czułam się lepiej, postanowiłam wziąść prysznic, zjeść cos i porozmawiać z Sam'em. Dwie pierwsze rzeczy udało mi się zrobić bez problemu, gorzej jednak było ze znalezieniem króla który jak się później okazało pojechał gdzieś razem z Milan'em i mają wrócić pod wieczór. Odpuściłam więc i przez cały dzień szykowałam argumenty dotyczące tematu rozmowy jaką zamierzam z nim przeprowadzić

♠️♠️♠️♠️

Biorę głęboki oddech i pukam do jego gabinetu. Po usłyszeniu pozwolenia wchodzę do środka. Podnosi na nie wzrok i unosi brwi

-Od kiedy pukasz? - pyta a ja miętole między zębami wargę

-To nie istotne. Musimy pogadać - widząc mój poważny wyraz twarzy prostuje się w wskazuje na krzesło naprzeciwko siebie. Niepewnie zaczynam się do niego zbliżać aż w końcu siadam. Biorę głęboki oddech czując jak serce uderza a żebra

-Myślę że powinnam zniknąć na jakiś czas - mówię a miedzy nami nastaje cisza

-O czym ty mówisz Tori? - pyta marszcząc brwi a ja wzdycham

-Ludziom nie podoba się to że mi wybaczyłeś, może wygląda to inaczej, ale przypadkiem usłyszałam rano pewną rozmowę, podkrólestwa chcą mojego wygnania, zrozum Sam nie chce abyś skończył jak twój ojciec - biorę głęboki oddech i powoli wypuszczam go przez usta - musimy coś wymyślić, wygnasz mnie a potem ~

-Tori - podnoszę wzrok który nie wiem kiedy opuściłam - nie zrobię tego

-Wiec ludzie ci nie wybacza, pomyśl nad tym, ja kiedyś wrócę, a bunt może spowodować tylko straty, nie chciałeś być jak swój ojciec więc wybierz opcję dobre dla królestwa, wygnanie wcale nie znaczy ze będzie na wieczność - wzruszam ramionami a on patrzy na mnie jakbym postradała zmysły, cóż, prawdopodobnie właśnie tak było

-Jak ty to sobie wyobrażasz? Jestem elfem, nie mogę kłamać - wzdycham i drapie się po skroni

-Jesteś mądry, cos na pewno wymyślisz - chce wstać jednak łapie mnie z dłonie i przytrzymuje w miejscu

-Nie zrobiłaś nic co by mogło spowodować wygnanie

-Przyczyniłam się do zabicia poprzedniego króla. Za to powinna czekać mnie kara śmierci - odpowiadam takim samym głosem a pomiędzy nami nastaje cisza

-Może masz rację - zaczyna puszczając moje dłonie - ale potem pomogłaś osadzić mnie na tronie. Ludzie nie są świadomi co by się stało gdyby Martanzo został na tronie dłużej

-Wiem, ale wiem też że wiesz jacy są królowie tych wszystkich królestw, nie odpuszczą dopóki nie spotka mnie kara, jestem na nią gotowa, jeśli nie chcesz mnie wygnać za zdradę zrobię coś innego - widząc jego minę wiem że uwierzył w moje słowa. Cóż, nie kłamałam

-Okej, okej - mówi podnosząc ręce w górę - wygnam cię ale pod jednym warunkiem - wstaje z fotela co również ja robię. Biorę głęboki wdech i pytam

-Jakim?

-Przed wygnaniem zostaniesz dobrze przygotowana na próby jakie czekają cię za granicami naszego świata. Aranoca nie jest bezpiecznym miejscem, jesteś pewna że chcesz się narażać na takie niebezpieczeństwo? - czy byłam gotowa? Absolutnie, ale nie miałam wyboru, musiałam to zrobić dla dobra Sam'a, dla nas wszystkich. Kiwam powoli głową i podnoszę wzrok na elfa

-Bardziej nie będę 

♠️♠️♠️♠️

-Torii! - odwracam się a widząc biegnącego w moją stronę Milan'a krzyżuje ręce

-Sam już ci powiedział - stwierdzam widząc jego minę

-Tak, coś ty sobie myślała mówiąc takie rzeczy? Aranoca jest ~ 

-Niebezpieczna, tak tak wiem - wywracam oczami i przenoszę ciężar na jedną nogę 

-Nie rozumiesz, są tam wszyscy przestępcy z całych wieków WSZYSCY - podnoszę wzrok 

-Czyli on też tam będzie - kiwa głową i wzdycha 

-Wreszcie zrozumiałaś 

-Nie boję się, musi spotkać mnie kara - kręci głową z niedowierzaniem 

-Co w ciebie wstąpiło? - pyta na co wzruszam ramionami 

-Nie jednokrotnie słyszałam o buncie przez to że Sam darował mi życie, nikt tak na prawdę nie wie że kiedykolwiek się przyjaźniliśmy bo nas razem nie widzieli, muszę to zrobić dla dobra nas wszystkich, ni chcę powtórki z królobójstwa - chłopak widząc moją zawziętą minę wzdycha głośno i siada na ziemi 

-Widzę że cię nie przekonam - kręcę głową na nie i powtarzam jego ruch - w takim razie mam jeden warunek pod którym się na to zgodzę 

-Ty też? - wzdycham głośno i wywracam oczami 

-Chcemy abyś była bezpieczna mimo okoliczności 

-Jaki to warunek? 

-Zostanę wygnany razem z tobą 

HUNTEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz