- Od naszego ostatniego spotkania minęło trochę czasu, prawda? Powiedz mi, jak się dzisiaj czujesz, Aleks? - spytała psychoterapeutka, rozpoczynając naszą sesję, po czym zgodnie z naszą cotygodniową tradycją poczęstowała mnie uśmiechem. Tym samym niemalże idealnym, perfekcyjnie wyuczonym, podnoszącym na duchu i dającym opokę, przyjaznym uśmiechem, którym raczyła mnie odkąd po raz pierwszy przekroczyłem próg jej gabinetu. Doskonały uśmiech od doskonałego terapeuty specjalnie dla jej straumatyzowanego pacjenta.
- Tak szczerze to fatalnie - odpowiedziałem, nawet się nie zastanawiając. Tym razem jej firmowy uśmiech, który wręcz sobą krzyczał: "Przecież wiesz, że możesz mi zaufać, Aleks. Jestem twoją terapeutką!", nie zadziałał. Nie mógł. Byłem zbyt wykończony po kolejnej niespokojnej nocy, aby się na niego nabrać.
Psychoterapeutka poprawiła się w fotelu.
- Dlaczego? Czujesz się tak z jakiejś konkretnej przyczyny, Aleks? - zapytała z zainteresowaniem. - Opowiedz mi o niej.
Przetarłem oczy. Po mojej poszarzałej ze zmęczenia twarzy przemknął grymas niezadowolenia. Nie miałem dzisiaj nastroju do zwierzeń.
- Od pewnego czasu źle sypiam - przyznałem z trudem, po dłuższej chwili milczenia.
Psychoterapeutka skinęła głową.
- Cały czas bierzesz jedną tabletkę Zolpidemu przed snem, tak jak zalecił ci twój psychiatra?
- Tak.
- Łykasz je codziennie?
- Tak - przytaknąłem ponownie. - Ale mi nie pomagają. Znaczy pomagają, ale nie całkiem. - Zacisnąłem drżące ze zdenerwowania palce na podłokietnikach skórzanego fotela.
- Pomagają ci, ale nie całkiem - powtórzyła za mną cicho. Jej bystre, przenikliwe oczy, wpatrzone wprost we mnie lśniły żywym zainteresowaniem. - Co masz na myśli?
Przełknąłem ciężko ślinę.
- Myślę, że to przez koszmary - przyznałem.
- Koszmary? - Psychoterapeutka spojrzała na mnie z żywym zainteresowaniem. - Nigdy wcześniej nie wspominałeś mi o nich.
- Wiem, ale teraz mówię. Od pewnego czasu, bez przerwy mnie dręczą. Dlatego nie mogę spać w nocy.
- Pamiętasz może, od jak dawna masz te koszmary? - Z trzaskiem otworzyła okładkę notatnika i przycisnęła automatyczną końcówkę długopisu.
- Niestety. Nie pamiętam dokładnie - przyznałem ze smutkiem, kręcąc głową.
Pomimo tego, że od wypadku minęło już kilka ładnych tygodni moja pamięć wciąż mocno szwankowała, skutecznie utrudniając mi codzienne funkcjonowanie. W dalszym ciągu miałem problemy z dokładnym zapamiętywaniem szczegółowych dat. Dlatego też spotkania, na które zaledwie chwilę temu się umówiłem nagminnie wylatywały mi z głowy. Nie pamiętałem również, jaki jest dzisiaj dzień tygodnia, a o moich sesjach terapeutycznych nieustannie musiała przypominać mi Bianka. Tak samo zresztą jak i o pozostałych rzeczach, o których notorycznie zapominałem. Najprawdopodobniej bez niej w moim obecnym stanie w ogóle nie dałbym sobie rady.
- Wydaje mi się, że zaczęły się trzy, może cztery tygodnie temu? Ale nie jestem pewien.
- Pojawiły się zaraz po twoim wyjściu ze szpitala? - dopytywała, notując każde moje słowo w notatniku.
- Może tydzień później - naprostowałem.
- I jesteś przekonany, że te koszmary zaczęły się właśnie wtedy? Na pewno nie wcześniej?
CZYTASZ
Jestem przy tobie
Mystery / ThrillerTo miało być zwykłe przyjęcie, a jednak w dniu swoich dwudziestych czwartych urodzin Lena umiera. Nikt z gości nie wie, czy doszło do morderstwa, czy był to jedynie nieszczęśliwy wypadek. Uwaga policji od razu skupia się na partnerze dziewczyny, któ...