22

33 4 14
                                    

Stałem u stóp schodów z jedną ręką opartą na barierce i wpatrywałem się w nie tępo. Bałem się wejść na górę. Postawienie stopy na pierwszym stopniu zdecydowanie mnie przerastało. Czułem, jak strach pełznie w górę kręgosłupa, owija się wokół szyi, wlewa się uszami do mózgu i zaciska na nim swoje szpony. Byłem sparaliżowany.

Na tych schodach umarła Lena.

Dopiero teraz byłem tego w pełni świadomy. Ta świadomość wręcz sprawiała mi fizyczny ból.

Silny dreszcz wstrząsnął całym moim ciałem. Miałem wrażenie, że na szczycie schodów lada moment pojawi się Lena. Im dłużej wpatrywałem się w punkt przed sobą, tym bardziej stawała się realna. Napięcie wokół mnie zaczęło narastać. Moja dłoń zaczęła drżeć nerwowo. Ścisnąłem mocniej poręcz schodów, aby ukryć to przed samym sobą.

Znowu miałem wrażenie, że zaczyna brakować mi powietrza. Mój oddech zaczął gwałtownie zwalniać, a serce przyśpieszać. Drżenie ciała stawało się coraz mocniejsze. Obraz zaczął rozmazywać mi się przed oczami. Nagle na szczycie schodów dostrzegłem jakiś niespodziewany ruch. Czyżby to była Lena? Sylwetka była niewyraźna i widziałem ją jedynie przez ułamek sekundy. Była niczym zjawa. Bo tym właśnie była Lena. Zjawą.

Napięcie wokół mnie wciąż narastało. Miałem wrażenie, że lada moment rozsadzi mi głowę.

– Co robisz, Aleks?

Zachwiałem się lekko i mało brakowało, a wypuściłbym z uścisku poręcz, która była teraz moją jedyną podporą.

Zamrugałem gwałtownie. Dziwne uczucie natychmiast minęło.

– Wszystko w porządku? – Bianka potrząsnęła mnie delikatnie za ramię.

– T-tak – wydukałem.

Jeszcze kilka razy zatrzepotałem powiekami. Obraz pomału z powrotem zaczynał nabierać ostrości. Przetarłem oczy wolną dłonią. Może powinienem wybrać się do okulisty? Może ja mam jakieś problemy ze wzrokiem? I spojrzałem na Biankę.

– Tylko się zamyśliłem – skłamałem.

Chyba moje kłamstwo nie do końca przekonało Biankę, bo dalej wpatrywała się we mnie z tą samą miną, co dziesięć minut temu. Mieszanka zmartwienia, troski i podejrzliwości ani na sekundę nie zeszła z jej twarzy.

– Chciałam tylko spytać, czy sam dasz radę wejść po schodach, czy może jednak ci w tym pomóc?

Pokręciłem przecząco głową.

– Poradzę sobie – zapewniłem.

Chodzenie nie było ostatnio moją mocną stroną, ale nie chciałem zbyt mocno wykorzystywać dobrego serca Bianki. Nie chciałem być dla niej ciężarem, skoro odwiedzała mnie dobrowolnie. Już i tak wystarczająco dla mnie zrobiła.

Wziąłem głęboki wdech i ponownie wbiłem wzrok w schody. Wystarczyło tylko podnieść jedną nogę i położyć ją na stopniu, ale wciąż miałem opory. A co, jeśli Lena naprawdę czeka na mnie na górze?

Wciąż się wahałem, a jednocześnie nadal czułem się obserwowany, tym razem przez Biankę. Presja pod jej spojrzeniem narastała. W końcu się przełamałem. Postawiłem stopę na pierwszym stopniu, a później przy pomocy barierki na swoich miękkich nogach dotarłem na sam szczyt schodów.

Rozejrzałem się niepewnie po korytarzu. Odetchnąłem z ulgą, gdy nigdzie nie zauważyłem Leny. Wszedłem do swojego pokoju, wyciągnąłem z szuflady komplet dresów, białą koszulkę, czyste majtki i skarpetki. Zamknąłem za sobą drzwi i ruszyłem w stronę łazienki.

Gdy w końcu do niej dotarłem musiałem na moment przysiąść na podłodze. Czułem się tak, jakbym co najmniej przebiegł maraton. Byłem cały zziajany, pot lał się ze mnie strumieniami i lekko kręciło mi się w głowie.

Jestem przy tobieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz