21

32 4 38
                                    

Bianka.

Miałem wrażenie, że fala ulgi, jaką poczułem, gdy tylko ją ujrzałem, za moment zwali mnie z nóg. Podtrzymałem się dłonią drzwi, żeby po raz kolejny tego dnia nie upaść. Ledwo byłem w stanie utrzymać równowagę.

To naprawdę była Bianka. Chciałem wyciągnąć rękę i jej dotknąć, żeby sprawdzić, czy aby na pewno była prawdziwa, ale jakimś cudem się powstrzymałem. Zamiast tego stałem i wpatrywałem się w nią szeroko otwartymi oczami, kompletnie oniemiały. Ona też się we mnie wpatrywała, ale na jej twarzy zamiast zdumienia malowało się prawdziwe przerażenie.

– O Boże. Co ci się stało?!

Nie rozumiałem, o czym mówi, więc dalej stałem i tylko wpatrywałem się w nią bez słowa. Nadal nie do końca wierzyłem w to, że była prawdziwa. Bałem się, że gdy tylko zamrugam oczami Bianka zniknie, a ja ponownie zostanę całkiem sam.

Sam w nawiedzonym domu. Po plecach przeszedł mi dreszcz.

– Aleks? Wszystko w porządku?

Teraz tak. Chciałem jej o tym powiedzieć, ale wtedy dostrzegłem srebrnego opla, przejeżdżającego przez moją ulicę. Gwałtownie oprzytomniałem. Złapałem Biankę za nadgarstek i błyskawicznie wciągnąłem ją do środka.

Z hukiem zatrzasnąłem drzwi i rozedrganymi z nerwów dłońmi przekręciłem klucz w zamku.

– Aleks, co się dzieje?!

Nie słuchałem jej. Pociągnąłem za klamkę, żeby upewnić się, że drzwi na pewno były zamknięte. Ani drgnęły, ale to wcale nie zmniejszyło mojej paranoi. Żałowałem, że nie mam lustra weneckiego w drzwiach, przez które mógłbym bezpiecznie wyjrzeć na zewnątrz. Jak inaczej miałem się upewnić, że srebrny opel, którego przed chwilą widziałem na pewno odjechał?

– Aleks, co się do cholery jasnej dzieje?!

Przeniosłem osłupiały wzrok na Biankę. Krzyczała. Nie byłem w stanie przypomnieć sobie, kiedy Bianka ostatni raz podniosła na mnie głos. Od czasu wypadku najprawdopodobniej nigdy. Ale teraz była wzburzona i przestraszona jednocześnie.

Mnie też to przerażało. Bałem się jeszcze bardziej, niż ona i nie miałem pomysłu, co z tym wszystkim zrobić. I nagle coś do mnie dotarło.

Zerknąłem przestraszony na drzwi i niezgrabnie się od nich odsunąłem.

– Aleks, proszę cię, porozmawiajmy. Od rana dziwnie się zachowujesz. Najpierw nie odbierasz moich telefonów. Później nie jestem w stanie się do ciebie dostać. A teraz...teraz to! Masz jakieś kłopoty? Czy...

– Cii... – syknąłem. – Mogą nas podsłuchiwać.

– Kto? Kto może nas podsłuchiwać?

Nie odpowiedziałem. Błądziłem spanikowanym wzrokiem między drzwiami, a Bianką. Byłem w potrzasku.

– Aleks? – Ton głosu Bianki stał się naglący. – Kto nas podsłuchuje?

– Powinniśmy stąd wyjść – wyszeptałem.

Bianka wpatrywała się we mnie nieufnie.

– Obiecuję, że wszystko ci wytłumaczę tylko nie stójmy tutaj. Usiądźmy w kuchni, dobrze?

Miałem nadzieję, że to wystarczy. Że dzięki tym słowom uda mi się zdobyć jej zaufanie.

I chyba podziałało Bianka przyglądała mi się bacznie jeszcze przez chwilę, po czym przysunęła się do mnie powoli.

– Dasz radę sam iść, czy potrzebujesz mojej pomocy?

Mimo uważnego wzroku w jej głosie pobrzmiewała troska, która ponownie ścisnęła mnie za serce. To wciąż była zawsze chętna do pomocy Bianka.

Jestem przy tobieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz