27

28 4 22
                                    

Muzyka wibrowała mi w uszach. Ktoś zmienił Fall Out Boy na jakąś piosenkę od Taylor Swift. Nie byłem jej wielkim fanem, więc nie zidentyfikowałem kawałka. Zdawało mi się, że trzęsie całym domem. Wszyscy bujali się w jej rytmie.

Nagle Lena weszła do salonu i wyłączyła wieże. Po całym pokoju rozniósł się pomruk niezadowolenia.

– Przepraszam was wszystkich, ale strasznie rozbolała mnie głowa – oznajmiła. – Aleks wie, że od pewnego czasu mierzę się ze strasznymi migrenami.

Spojrzała w moją stronę. Bianka odsunęła się ode mnie błyskawicznie, jakby chciała znaleźć się, jak najdalej od jej wzroku. Prawdopodobnie Lena i tak ją zauważyła. Nie wiedziałem tylko, co to oznaczało dla mnie. Na razie nie chciałem się tym przejmować.

– Więc z przykrością muszę powiedzieć, że niestety będę musiała zakończyć przyjęcie. Dziękuję, że przyszliście. Wspaniale było świętować z wami dwudzieste czwarte urodziny!

Uśmiechnęła się olśniewająco do każdego z gości.

Ludzie powoli zaczęli opuszczać salon i kierować się do wyjścia. Lena z każdym żegnała się pojedynczo w drzwiach.

Przyglądałem się temu wszystkiemu lekko skołowany. Było ledwo po północy. Nie spodziewałem się, że Lena tak szybko zakończy imprezę.

Przyjrzałem jej się uważnie z miejsca, w którym stałem. Nie wyglądała, jakby bardzo cierpiała z bólu. Na jej twarzy cały czas malował się szeroki uśmiech i ani razu się nie skrzywiła. Ciekawe, czy naprawdę miała migrenę? Czy wymyśliła tę wymówkę tylko dlatego, że nie podobało jej się, że rozmawiam z Bianką?

Ponad półtora roku związku z Leną nauczyło mnie, że po niej można było się spodziewać wszystkiego.

– Jakby, co to dzwoń. – Bianka delikatnie pogładziła mnie po ramieniu.

– Jasne. Na pewno zadzwonię. – Uśmiechnąłem się do niej niemrawo. Nie chciałem, żeby Lena nas razem zauważyła.

Nie ruszyłem z miejsca, żeby odprowadzić do wyjścia Biankę. Obserwowałem z oddali, jak razem z Rebeką żegnają się z Leną i wychodzą.

Kiedy dom całkowicie opustoszał zabrałem się za sprzątanie. Zgarniałem puste butelki po przeróżnych trunkach, papierowe talerzy i sztućce do worka na śmieci. Lena w tym czasie zbierała kieliszki po szampanie i wkładała je do zlewu w kuchni.

– Całkiem udane przyjęcie, prawda? – zagadnęła mnie spokojnie.

W dalszym ciągu nie było po niej widać, że cierpi na jakąkolwiek migrenę. Jeszcze ani razu, odkąd zaczęliśmy sprzątać się nie skrzywiła. Nie widziałem też, żeby brała jakąkolwiek tabletkę przeciwbólową, a wiedziałem, że w jednej z kuchennych szafek moja mama trzymała ich całkiem spory zapas.

– Boże, nie wierzę, że mam już dwadzieścia cztery lata. Jestem przerażająco stara! – Wtuliła się mocno w moje ramię i lekko zakołysała.

Miałem wrażenie, że jest trochę pijana. Jej ruchy były trochę niezgrabne.

– Już nie przesadzaj. To dopiero dwadzieścia cztery lata. Całe życie jeszcze przed tobą.

Zgarnąłem ze stolika pozostałe śmiecie i zacząłem kierować się w stronę kuchni. Lena ruszyła za mną z pustymi kieliszkami od szampana w ręku.

– A ty jak się bawiłeś, Aleks? – Nie wiem, czy mi się zdawało, czy wyczułem w jej głosie nutkę zirytowania.

– Całkiem nieźle – odparłem ostrożnie.

Jestem przy tobieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz