26

24 4 20
                                    

Staliśmy przed drzwiami wejściowymi. Przeskakiwałem ze zdenerwowania z nogi na nogę. Przed przyjściem tutaj musiałem dwa razy skorzystać z toalety. Wydawało mi się, że stres zaraz wykończy mój pęcherz. Przygryzłem zębami wargę. Poczułem w ustach metaliczny posmak krwi. Bianka cały czas przyglądała mi się z ukosa.

– Wszystko będzie dobrze – szepnęła i pewnie chwyciła mnie za rękę. Od razu zmarszczyła brwi. – Dlaczego twoja dłoń jest tak gorąca?

– Pewnie ze stresu.

Wyplątałem rękę z jej uścisku i drżącymi palcami nacisnąłem dzwonek do drzwi.

Usłyszałem jak wewnątrz domu rozbrzmiewa pogodna melodyjka.

Przez chwilę nic się nie działo. Już zaczynałem myśleć, że jednak mieliśmy pecha i nikogo nie zastaliśmy w domu, gdy drzwi nagle się otworzyły. Stanęła w nich elegancka kobieta po sześćdziesiątce. Żeby ukryć postępującą siwiznę farbowała swoje kręcone włosy na złocisty odcień blondu. Od kiedy ją znałem zawsze miała je upięte na czubku głowy w misterną. Wyglądała jakby dopiero wyszła od fryzjera.

– Aleks! Bianka! Jak ja dawno was nie widziałam! – Uśmiechnęła się serdecznie na nasz widok. – Jednak skorzystaliście z zaproszenia?

– Trochę brakowało nam dzisiaj towarzystwa – oznajmiła przyjaznym tonem Bianka. – Mam nadzieję, że w niczym pani nie przeszkodziliśmy.

– Och, oczywiście, że nie. Proszę wejdźcie. – Zaprosiła nas do środka gestem dłoni. – Tylko zostawcie buty w przedpokoju.

Zrobiliśmy tak, jak kazała. Na bosaka ruszyliśmy za panią Eugenią w głąb domu.

– Co u mamy, Aleks? – zagadnęła, prowadząc nas do salonu. – Dawno się z nią nie widziałam. Nie było jej na ostatnich zajęciach z pilatesu.

– Jest w delegacji służbowej.

– Kiedy wraca?

Wzruszyłem lekko ramionami, czego sąsiadka nie była w stanie zobaczyć.

– Właściwie to delegacja trochę jej się przedłużyła. Gdy ostatni raz z nią rozmawiałem wspominała, że chce jeszcze wziąć udział w jakiejś trzydniowej konferencji. Więc wróci prawdopodobnie za jakiś tydzień, może maksymalnie za dwa.

– Gdy wróci powiedz jej, żeby do mnie wpadła! – rzuciła przez ramię.

– Jasne!

Zaprowadziła nas do salonu, który wystrojem wcale nie przypominał salonu starszej pani. Był urządzony w modnie i ze smakiem. Przeważały w nim odcienie bieli i beżu. Na środku salonu stała solidna ława wykonana z ciemnego dębu. Za nią stał beżowy narożnik, a naprzeciwko niej dwie pufy i wyglądający na bardzo wygodny, pokaźnej wielkości fotel. Wszystko w salonie było dobrane tak, żeby pasowało do siebie kolorystycznie, nawet doniczki z paprociami na parapecie lśniły porcelanową bielą. Sosnowe panele podłogowe były tak starannie wypucowane, że aż raziły w oczy.

Jednak pierwszą rzeczą, która najbardziej rzucała się w oczy, zaraz po wejściu do salonu był pięćdziesięciu calowy plazmowy telewizor, który dumnie wisiał na ścianie. Wpatrywałem się w niego z rosnącym zdziwieniem wymalowanym na twarzy. Do czego kobiecie po sześćdziesiątce był potrzebny taki wielki telewizor? Co ona niby na nim oglądała? Powtórki Mody na sukces?

– Jak wam się podoba? – spytała, kiedy zauważyła, że się wszystkiemu przyglądam.

Nie wiedziałem, co powiedzieć. Wszystko wyglądało jak wyjęte z jakiegoś czasopisma o dekorowaniu domów.

– Wygląda przepięknie, panie Eugenio – uprzedziła mnie Bianka. – Wszystko jest tu takie estetyczne i idealnie do siebie dobrane.

Kobieta uśmiechnęła się promiennie mile połechtana.

Jestem przy tobieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz